Kontrowersja. Kante kopie klubową koszulkę

Choć Legia wygrała ze Śląskiem 2:0 i przybliżyła się do mistrzostwa Polski, to po meczu mówi się głównie o Jose Kante.

Gwinejczyk jeszcze w pierwszej połowie doznał urazu i musiał opuścić boisko. Wszedł do budynku klubowego i – w przypływie emocji – kopnął swoją koszulkę, po czym szurał ją po ziemi w stronę szatni. Na jego nieszczęście kamery CANAL+ zarejestrowały jego złość i widzowie przed telewizorami widzieli to zdarzenie w całości.

Reakcja kibiców Legii na nieposzanowanie ich barw klubowych była natychmiastowa. Najpierw wyładowali swóją żółć na Twitterze, a chwilę później na stadionie. Z „Żylety“ po rozpoczęciu drugiej części gry można było usłyszeć: „Ch** ci na imie, hej Kante ch** ci na imię”.

W obronę zawodnika wziął jego szkoleniowiec. [Aleksandar Vuković] już na pomeczowej konferencji prasowej powiedział. – Mówimy o zawodniku, który wyszedł na boisko, przyspieszając powrót po urazie, ryzykując zdrowie. To piłkarz, który zostawia całe serce dla tego klubu.

To, że był sfrustrowany, nie podał mi ręki i zrobił niekontrolowaną rzecz w emocjach, nie może być powodem takich sytuacji, jak ta na początku drugiej połowy. Bardzo proszę naszych kibiców o to, żeby zaufali mi w kontekście jednego, szacunku dla drużyny – skomentował zajście trener i dodał.


Czytaj jeszcze: Marsz po mistrzostwo


– Jose Kante jest prawdziwym legionistą, który „ginie“ na boisku dla drużyny. Pewnie nie jedna osoba urodzona na Grochowie, Ursynowie czy na Mokotowie powiedziałby dziś do mnie tak: „Trenerze, przepraszam. Nie wychodzę na boisko, bo to ryzyko dla mojego zdrowia”. Ale nie Kante. On się pcha do tego, żeby być na boisku. I on jest teraz wyzywany?! To jest absurd.

Po tym oświadczeniu w internecie pojawiło się więcej komentarzy broniących piłkarza. Sam Kante wyraził skruchę po meczu. W social mediach Legii opublikował filmik.

– Chcę przeprosić wszystkich za swoje zachowanie. Straciłem kontrolę. Byłem sfrustrowany ponieważ doznałem kontuzji i nie mogłem pomóc drużynie. Przepraszam za to. Nie miałem złych zamiarów – powiedział napastnik. I choć świeżo po meczu sytuacja zawodnika wydawała się naprawdę „podbramkowa“ i fani Legii wydali już na niego wyrok, to aktualnie jest o wiele spokojniej.

Spora w tym rola Aleksandara Vukovicia, który błyskawicznie, ale przede wszystkim stanowczo skomentował wybryk piłkarza i przyśpiewki kibiców. Trener Legii zdał egzamin z zarządzania kryzysowego na piątkę z plusem. Oczywiście fani szybko nie zapominają i sprawa z pewnością będzie Gwinejczykowi wypominana, ale pożar na razie został ugaszony.


Na zdjęciu: Kopnięciem klubowej koszulki Jose Kante rozsierdził kibiców Legii.

Fot. TVP SPORT