Kontrowersja kolejki. Boruc drugi raz na czerwono

Artur Boruc rozegrał w zawodowej karierze ponad 600 spotkań, a w niedzielę – tydzień przed 42. urodzinami! – ujrzał pierwszą czerwoną kartkę w klubowych barwach.


Wcześniej z boiska wyleciał tylko raz – w 2005 roku w towarzyskim meczu kadry z Izraelem, za faul, a między słupkami zastąpił go Sebastian Przyrowski.

Tak, jak w konfrontacji z Wartą, nie dał się sprowokować jeszcze nigdy. W 69 minucie złapał piłkę dośrodkowaną przez Jaysona Papeau z rzutu rożnego. Podbiegł z nią kilka metrów i przymierzał się do wznowienia gry, a po drodze rękawicą sprowadził do parteru obrońcę poznaniaków Dawida Szymonowicza. Białostocki sędzia Łukasz Kuźma pierwotnie puścił grę, ale Piotr Lasyk i Krzysztof Myrmus z wozu VAR zawołali go do monitora. Decyzja zapadła szybko: czerwona kartka i rzut karny dla Warty.

– Zachowanie bramkarza Legii niewiele ma wspólnego z piłką nożną – komentował na antenie Canal+ były ligowy sędzia, obecnie ekspert Adam Lyczmański. – To gwałtowne, agresywne zachowanie. Tak mówią przepisy gry. Zachowanie bramkarza Legii było skrajnie nieodpowiedzialne. Dziwię się, że w dobie VAR tego typu postawy mają miejsce. Brawa dla sędziów VAR za interwencję – oceniał Lyczmański, zbijając argumenty, że obrońca Warty przeszkadzał czy wręcz uniemożliwiał Borucowi wznowienie gry.

– Nie widzę kontaktu między tymi zawodnikami. Gdyby Artur Boruc próbował wprowadzić piłkę do gry i Dawid Szymonowicz by ją zblokował, wtedy byłoby to oczywiście jego przewinienie. Ale obrońca Warty był pasywny, był dystans między nimi – przekonywał ekspert Canal+.

W przypadku tej sytuacji nie ma mowy o zasadzie „braku podwójnej kary”, czyli pokazaniu w razie rzutu karnego co najwyżej żółtej kartki. Ona ma zastosowanie w przypadku ataku na piłkę, a Boruc ewidentnie zaatakował rywala. – Mówimy o twarzy. Tego typu zachowań nie chcemy na naszych boiskach – podkreślał Adam Lyczmański.

Choć „jedenastki” ostatecznie nie wykorzystał Adam Zrelak – uderzył niecelnie, dlatego Cezary Miszta nie musiał interweniować – to na losy meczu to już nie wpłynęło. Legia przegrała i w najbliższym czasie będzie musiała radzić sobie bez Boruca, który schodząc z boiska odepchnął jeszcze operatora kamery. W myśl przepisów, czeka go dyskwalifikacja nie krótsza niż na 3 mecze.

– To jasne, że nie można dopuścić do takiego zachowania. Nie można w ten sposób osłabiać drużyny. Inne zespoły też walczą o utrzymanie i grają w piłkę. Musimy być świadomi, żeby nie utrudniać naszej sytuacji. Rywale nie dają nam takich prezentów – komentował trener Aleksandar Vuković.


Fot. Adam Starszyński/PressFocus