Kontrowersja kolejki. Chaos na placu boju

 

Tempo spotkania od początku było rwane. Dużo fauli i przewinień, a pierwszą żółtą kartkę zobaczył Michael Gardawski już w 11 minucie. Kilkadziesiąt minut później gospodarze meczu musieli już grać w dziesięciu, gdy czerwoną kartką po wideoweryfikacji został ukarany Rodrigo Zalazar. Urugwajczyk bezpardonowo wszedł w nogi Michała Helika i całe szczęście, że nie skończyło się to kontuzją stopera. Słuszna czerwona kartka.

Jednak tego, co działo się później, nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Jakub Żubrowski w 68 minucie otrzymał pierwsze „żółtko”. Już kilka chwil później sędzia Wojciech Myć po raz kolejny sięgnął do kieszeni po kartonik, przez co zawodnik Korony wyleciał z boiska. Jednak ta decyzja była co najmniej kontrowersyjna. Przy drugim przewinieniu, przez które pomocnik musiał opuścić murawę, nawet nie dotknął swojego przeciwnika, a mimo to VAR nie zareagował.

Kolejną, wydawałoby się złą, a zarazem znaczącą decyzję sędzia podjął kilka minut przed zakończeniem meczu. Faulowany przed swoim polem karnym obrońca Cracovii, David Jablonsky „odegrał się” na przeciwniku i bezmyślnie, lekko pchnął go nogą. „Poszkodowany” Djuranović padł na murawę niczym rażony prądem, a Wojciech Myć nabrał się na jego grę aktorską i pokazał czeskiemu obrońcy bezpośrednią czerwoną kartkę. Czyn Jablonskiego oczywiście był idiotyczny, ale z pewnością nie zasługiwał on na taką karę.

To tylko główne błędy arbitra, które mogły zaważyć na wyniku spotkania. Jednak dziwnych, mniejszych decyzji o „przewinieniach” w środku boiska było wiele, co tylko potęgowało chaos na placu boju. W końcówce meczu sędzia rozdawał tyle żółtych kartek, że ciężko było się zorientować, kto i za co ją otrzymał. Rywalizacja zakończyła się wynikiem 1:0, ale to statystyka kartek robi największe wrażenie. 10 żółtych dla piłkarzy, 2 dla ludzi siedzących na ławce rezerwowych i 3 czerwone. Do tego trzeba doliczyć 35 fauli i mamy przed oczami cały obraz meczu.

To nie pierwszy raz w tym sezonie, gdy ten arbiter jest na cenzurowanym. Nieco ponad miesiąc temu również był bohaterem „Kontrowersji kolejki” po spotkaniu Arki Gdynia z Legią Warszawa. Tam Wojciech Myć razem z sędziami w wozie VAR skrzywdzili gdynian, gdy ewidentnie ciągnięty za koszulkę w polu karnym był Marko Vejinović, a gwizdek sędziego milczał nawet po wideo weryfikacji.