Kontrowersja kolejki. Dowolna interpretacja sędziego

Szkoleniowiec „Miedzianki” postanowił nie bawić się w dyplomatę i wyłożył kawę na ławę.


Kiedy przed kilkoma miesiącami, dokładnie 12 marca br., po meczu GKS-u Jastrzębie z Miedzią Legnica (0:2) zadałem trenerowi gości Wojciechowi Łobodzińskiemu pytanie, czy zgadza się z decyzją arbitra o ukaraniu Carlosa Julio Martineza czerwoną kartką. Szkoleniowiec ówczesnego lidera Fortuna 1. Ligi odpowiedział krótko i zdecydowanie: „Nie będę dyskutował o decyzjach sędziego”.

Po piątkowym meczu wyjazdowym z Jagiellonią Białystok szkoleniowiec „Miedzianki” postanowił jednak nie bawić się w dyplomatę i wyłożył kawę na ławę. – Rzadko to robię, ale chciałbym odnieść się do – moim zdaniem – kontrowersyjnej sytuacji, czyli czerwonej kartki i rzutu karnego dla gospodarzy – powiedział niespełna 40-letni trener legniczan. – Oglądaliśmy to dwadzieścia (!) razy i nie umiemy znaleźć sytuacji, w której byłaby ręka. Oczywiście w sensie obowiązujących przepisów gry w piłkę nożną, bo Hubert Matynia najpierw dotyka piłkę klatką piersiową, a dopiero później ręką. Sędziowie na szkoleniach tłumaczą nam, że jeżeli piłka najpierw dotknie innej części ciała niż ręka, a dopiero później ręki, to tej ręki nie ma.

Więc nie wiem, według jakiego klucza ta sytuacja została zinterpretowana przez arbitra. Drugą sprawą jest to, że – niestety – nie ma dostępu do sędziów, żeby to wytłumaczyli, bo jak się pytamy, od razu jest żółta kartka. My się musimy odnieść do tej sytuacji na boisku, a sędziowie nie muszą. I są jakby poza tym.

Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy gdyby ów rzut karny nie został podyktowany, czy Miedź wywiozłaby z Białegostoku komplet punktów, czy też wracała z pustymi rękami. Tego nie wie również trener Łobodziński. Ale na kanwie jego „zażalenia” muszę potwierdzić, że identyczne sytuacje bywają rozmaicie interpretowane przez arbitrów. Jednemu zawodnikowi faul ujdzie na sucho, a za identyczne przewinienie piłkarz innego zespołu zostanie upomniany żółtą kartką. Albo na odwrót – za przekroczenie przepisów jeden piłkarz natychmiast zawiera znajomość z żółtym bądź czerwonym kartonikiem, a innemu zawodnikowi dokładnie taki sam faul uchodzi płazem. Dokąd takie praktyki prowadzą? W najlepszym przypadku w ślepy zaułek.


Na zdjęciu: Piłkarze Miedzi Legnica czują się skrzywdzeni decyzją sędziego Tomasza Wajdy (tyłem) o podyktowaniu przeciwko nim rzutu karnego.

Fot. miedzlegnica.eu/B. Hamanowicz