Kontrowersja kolejki. Durna i niezrozumiała decyzja

Kolejne ligowe spotkanie i kolejna kontrowersja z udziałem sędziego Daniela Stefańskiego, o którym długo było głośno przy okazji derbów Cracovii z Wisłą w grudniu.


Tym razem arbiter z Bydgoszczy „podpadł” przy okazji starcia Jagiellonii z Piastem w sobotę, a chodzi o czerwoną kartkę, którą w drugiej połowie pokazał Błażejowi Augustynowi. Dla obrońcy zespołu z Białegostoku była to drugie upomnienie. Jeśli chodzi o pierwszy kartonik, jaki doświadczony obrońca zobaczył w starciu z gliwiczanami w 26 minucie, to nie było wątpliwości, bo ostro faulował rozpędzonego Kristophera Vidę.

Chodzi jednak o sytuację z 59 minuty, kiedy zupełnie przypadkowo piłka odbiła się od jego lewej ręki, a sędzia Stefański pokazał mu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.

– Pierwsza kartka, to nie ma dyskusji, bo zawodnik Jagiellonii użył łokcia, jako narzędzia i tam kara jest OK. Natomiast ta druga decyzja o żółtej kartce jest durna i niezrozumiała. Nic się tam nie trzyma kupy, ani odległość zagrania i to, że kiedy jest kontakt z piłką, to zawodnik odruchowo przyciska ją do ciała, żeby zdążyć, żeby piłka nie uderzyła go w rękę.

Żółta karta w tym wypadku, to zupełny absurd. Nie powinno się tutaj odgwizdywać żadnego przewinienia i karać zawodnika – komentował w niedzielę w studiu stacji Canal + w programie „Liga + Ekstra” Sławomir Stempniewski, były sędzia międzynarodowy, a obecnie telewizyjny ekspert.

Piast wykorzystał grę w osłabieniu rywala i w ostatnich sekundach zadał decydujący cios, kiedy to do bramki po ni to strzale ni to wrzutce trafił rezerwowy w meczu z białostoczanami Tiago Alves. Co do sędziego Stefańskiego, to jak pisaliśmy wcześniej nie ma dobre passy.

W naszym „Kryształowym gwizdku” ze średnią ponad 6 punktów na mecz, jest w połowie stawki. A co do sędziów i Piasta, to trzeba napisać, że gliwiczanie korzystają na błędach arbitrów. Podobnie było ostatnio również w przypadku ich wyjazdowej potyczki z Wisłą w Krakowie, kiedy w niesamowitych okolicznościach wygrali 4:3.

Pomyłkę popełnił tam Krzysztof Jakubik, który nie podyktował dla „Białej gwiazdy” rzutu karnego. Za karę pauzował potem, czy jak mówił szef sędziów Zbigniew Przesmycki dostał „czas na refleksję”, w trzech kolejnych ligowych grach. Do prowadzenia meczów wrócił w ostatniej kolejce.

Ciekawe jak będzie ze Stefańskim? Tutaj przypomnijmy, że prowadzenie jednego ligowego meczu, to dla zawodowych sędziów spory zarobek, bo aż 3,6 tys. za jeden ligowy mecz.


Na zdjęciu: Sędzia Daniel Stefański nie ma ostatnio dobrej passy.

Fot. Michał Kość/Pressfocus