Kontrowersja kolejki. Michniewicz na czerwono

– Przepraszam, że nie mogłem być do końca z drużyną na ławce rezerwowych, ale uważam, że to sędzia był w tej sytuacji prowokatorem – mówi trener Legii, Czesław Michniewicz, który już w 22 minucie bezbramkowo zremisowanego niedzielnego meczu z Cracovią ujrzał czerwoną kartkę.


Na trybuny usunął go Damian Sylwestrzak, niespełna 30-letni wrocławski arbiter, dla którego był to mecz nr 12 prowadzony w ekstraklasie. Wszystko zaczęło się jednak od… arbitra technicznego, Patryka Gryczkiewicza z Torunia. To w sporej mierze przez niego Michniewicza może zabraknąć na ławce Legii w środowym arcyważnym starciu z Piastem Gliwice.

– Spodziewam się, że tego zawieszenia może nie być. Uważam, że pierwszej żółtej kartki absolutnie nie było, nic złego się nie działo, rozmawiałem sobie z Michałem Probierzem. Młody sędzia techniczny swoim zachowaniem prowokował, to on sprawił, że sytuacja się zaogniła. Będziemy tę sprawę wyjaśniać, mamy to dokładnie sfilmowane przez nasze media – podkreśla Michniewicz.
Na Twitterze dwa krótkie filmy z zapisem tego zdarzenia opublikował dziennikarz Krzysztof Stanowski.

***
– Płaczek straszny, twój Pelle cały. Zobaczysz w powtórce, nawet go nie dotknął – rzuca Michniewicz w stronę szkoleniowca Cracovii, z którym doskonale zna się od lat, mówiąc o Pelle van Amersfoorcie. Po chwili do trenera Legii podchodzi sędzia techniczny i upomina go.

– Co pan się wtrąca, panie sędzio? Niech pan odejdzie stąd. Co pan tutaj robi? Rozmawiam z trenerem. Ostrzega mnie pan? Ja też ostrzegę, niech pan odejdzie i nie przeszkadza. Chce pan być najważniejszy tutaj? – pyta Czesław Michniewicz, a Patryk Gryczkiewicz daje sygnał trójce sędziowskiej do ukarania trenera Legii żółtą kartką, co faktycznie się dzieje.
– Pan sobie jaja robi? – pyta Michniewicz. Odzywa się też kierownik Legii: – To są żarty. Rozmawia trener z trenerem. Ludzie, co wy robicie? – mówi Konrad Paśniewski.

Michniewicz: – To trzeba być debilem skończonym. Michał, słyszałeś gościa? Ja rozmawiam z tobą, a on mi daje żółtą kartkę. Niepoważny gość – zwraca się trener Legii do Michała Probierza.


Czytaj jeszcze: Bezbarwny mistrz stracił punkty

Na słowa „debilem skończonym” sędzia techniczny znów daje znak do ukarania Czesława Michniewicza. Nim ujrzy czerwoną kartkę, sam woła arbitra głównego i prosi, by uspokoił sędziego technicznego. – Panie sędzio, nic złego się nie dzieje na tej ławce, a on przychodzi cały czas i prowokuje. Tylko pan uspokoi tego człowieka – mówi trener Legii. W odpowiedzi ogląda czerwoną kartkę, co kwituje słowami: „Ja pierniczę, co za błazenada”. I przez tę „błazenadę” jutro może nie poprowadzić Legii w Gliwicach…


Fot. Adam Starszyński/PressFocus