Kontrowersja kolejki. (Nie)akceptacja brutalności

 

Chodzi rzecz jasna o sytuację z samego początku spotkania, kiedy napastnik Legii Jose Kante zobaczył czerwoną kartkę za brutalne wejście w nogi Sebastiana Milewskiego, które mogło spowodować u 21-latka bardzo poważną kontuzję.

Na całe szczęście młodzieżowcowi Piasta nic się nie stało, mógł kontynuować mecz, czego nie zrobił Kante – sędzia Jarosław Przybył po weryfikacji VAR zamienił żółtą kartkę na czerwoną i usunął legionistę z boiska. Ale czy słusznie?

Legijne środowiska nie mają w tej kwestii wątpliwości. – Jeżeli powiedziałbym, co myślę o sędziach, prawdopodobnie nie zagrałbym w następnym spotkaniu – grzmiał pomocnik „wojskowych” Andre Martin.

W podobnym tonie wypowiedział się trener Aleksandar Vuković. – Faul był według mnie bardzo przypadkowy. VAR ma jedną wadę: oglądanie sytuacji w zwolnionym tempie, bez pierwszego, rzeczywistego ruchu ręką lub nogą. Nie widać wtedy impetu czy siły, a z zwolnionym tempie wszystko wygląda groźniej – uważa szkoleniowiec.

– Trudno nawet mnie zrozumieć dzisiejsze przepisy. Przypadkowe zderzenie w piłce to nigdy nie powinna być czerwona kartka. Mówienie o skutkach mnie nie przekonuje… jak coś jest przypadkowe to jest przypadkowe.

Czerwona kartka jest za faul celowy, brutalny, zamierzony… – napisał na Twitterze prezes PZPN Zbigniew Boniek. Można się jedynie zastanawiać, czy wszyscy obrońcy Kante mówiliby podobnie, gdyby Milewski wypadł na kilka miesięcy z powodu bardzo poważnej kontuzji. Piłkarze często karani są za nieostrożność, ponieważ zdrowie zawodników jest najważniejsze. –

Liczy się efekt końcowy, brutalność – uważa Mateusz Święcicki, komentator Eleven, w przeszłości zajmujący się również ekstraklasą.

Co ciekawe, to była trzecia czerwona kartka Kante na polskich boiskach, a każdą zobaczył… w starciu z klubami z Górnego Śląska – raz z Górnikiem, dwa razy z Piastem.

Pierwsza kartka w starciu z gliwiczanami – w 2018 roku – przyniosła sporo kontrowersji, ponieważ Gwinejczyk również obejrzał ją za kompletnie przypadkowe, tyle że za dużo mniej bolesne zderzenie z rywalem.