Kontrowersja kolejki. „Okradziony” Exposito?

Wrocławski Śląsk wrócił z Niecieczy na tarczy, chociaż w pewnym momencie wydawało się, że jeden punkt należy mu się jak psu miska. Być może spotkanie z Bruk-Betem podopieczni trenera Jacka Magiery rozstrzygnęliby na swoją korzyść, gdyby nie… VAR.


Już w 5 minucie spotkania goście objęli prowadzenie po trafieniu Roberta Picha, w 9 minucie piłkę w bramce „Słoników” umieścił – po podaniu Mateusza Praszelika – najlepszy snajper Śląska. Erik Exposito. To mógł być gwóźdź do trumny beniaminka, gdyby nie decyzja arbitra AVAR, Pawła Sokolnickiego z Płocka, który tego dnia siedział przed monitorem i to on, na podstawie wyrysowanej linii spalonego, zadecydował, że gol Hiszpana nie może być uznany.

Na pozór wszystko było O.K., bo stopa Hiszpana była bliżej linii bramkowej niż przedostatni zawodnik Bruk-Betu. Jednak jeszcze w trakcie spotkania rozgorzała dyskusja, czy linia spalonego na pewno została poprawnie naniesiona? Zwrócono uwagę na to, że im bliżej sędziego asystenta, tym linia spalonego jest bliżej linii pola karnego, przestaje być do niej prostopadła. Błędnie naniesiona linia nie może więc być podstawą do zakwestionowania zdobytego gola.

– Jeśli jest dobrze narysowana, to jest to świetna decyzja – napisał na Twitterze były sędzia-asystent międzynarodowy, Rafał Rostkowski.

– Natomiast jeśli ktoś ją źle narysował i jeśli ewentualnie to miało wpływ na decyzję sędziów, to ktoś powinien ponieść konsekwencje, bo z VAR nie można pracować „byle szybko”.

W kolejnym wpisie 49-letni były arbiter przypomniał, że oko ludzkie bywa zawodne. „Panie sędzio, ale te linię są krzywo narysowane! Gołym okiem widać!” – takie narzekania słychać tak często, że postanowiłem wyjaśnić, na czym polega perspektywa. „Linie równoległe do siebie w perspektywie stają się zbieżne i spotykają się w pewnym teoretycznym punkcie”.

W programie „Liga+ Extra” ekspert sędziowski Adam Lyczmański powiedział:

– Widzimy pionową błękitną linię, która pierwotnie przechodziła przez kolano obrońcy Bruk-Betu, co zostało pokazane w transmisji tuż po golu, natomiast prawidłowy zapis zobaczyliśmy dopiero w przerwie meczu. Erik Exposito ma wystawiony czubek stopy poza linię, a zatem spalony, decyzja ostatecznie słuszna. Dodam jeszcze, bo o tym było głośno, sędzia nie może interweniować przy monitorze w tego typu sytuacji”.

Wszystko już jasne? Niekoniecznie…


Na zdjęciu: Jak się okazało, radość Erika Exposito i Mateusza Praszelika była przedwczesna.

Fot. Marta Badowska/PressFocus