Kontrowersja kolejki. Panu Bogu w okno

Piotr Parzyszek mógł być bohaterem spotkania z Rakowem. Napastnik Pogoni miał doskonałą okazję, by zdobyć gola.


Lepszej sytuacji nie mógł sobie wymarzyć – doliczony czas gry, na tablicy bezbramkowy remis, Vladan Kovaczević źle wypiąstkował piłkę, która spadła prosto pod jego nogi, a przed nim praktycznie pusta bramka. Okazja idealna, wręcz filmowa. Zamiast jednak zapisać się w pamięci kibiców „portowców” to były napastnik Pogoni posłał piłkę zdecydowanie nad bramką. Zamiast w siatce można było szukać jej w pobliżu pętli tramwajowej.

To pudło zadecydowało o wyniku rywalizacji wicemistrza Polski i trzeciej drużyny ubiegłego sezonu. Nie musiało wcale tak być. Pogoń miała jeszcze kilka dogodnych sytuacji ku temu, by wygrać w Częstochowie. Podopieczni Kosty Rujaicia mieli w wielu momentach zdecydowaną przewagę, jednak nie potrafili jej wykorzystać.

Raków miał niedzielnego popołudnia problemy z bronieniem, szczególnie po stronie Zorana Arsenicia. Dopuścił szczecinian już w pierwszych minutach gry do doskonałej sytuacji, której nie wykorzystali wspólnie Sebastian Kowalczyk i Rafał Kurzawa. Ten drugi miał jeszcze jedną okazję, jednak jego rzut wolny zatrzymał Vladan Kovaczević. Podobnie było z poprzednimi sytuacjami.

Pogoń może więc pluć sobie w brodę, że z Częstochowy wracają z zaledwie jednym punktem. Mogli być pierwszą drużyną od 13 lutego, która pokonała Raków w roli gospodarza. Jedyny więc dla niej plusem w tej sytuacji jest fakt, że przez remis Lecha w Łęcznej nie stracili dystansu do lidera.



Rywalizacja z Rakowem potwierdziła też, że Pogoń ma problem na pozycji napastnika. Był on widoczny od rozpoczęcia sezonu. Dopiero w ostatnich dwóch kolejkach Luka Zahovicz się przebudził. Słoweniec zdobył dwie bramki i dołożył tyle samo asyst. Z Rakowem nie mógł jednak zagrać, stąd Runjaić stanął przed trudnym wyborem – postawić na „szpicy” na Michała Kucharczyka, czy na Parzyszka.

Jak pokazało niedzielne spotkanie był to wybór między dżumą a cholerą. Potwierdzeniem tego było pudło Parzyszka w decydującym momencie spotkania.


Na zdjęciu: Piotr Parzyszek prawdopodobnie wracał z Częstochowy do Szczecina na nogach. Jego pudło zadecydowało o wyniku spotkania z Rakowem.

Fot. Adam Satsrszyński/Pressfocus