Kontrowersja kolejki. Piłką w kolegę

Najpierw w listopadzie w meczu w Zabrzu pomiędzy Górnikiem i Legią na boisku, na oczach ponad 24 tysięcy kibiców poszarpali się kapitan jedenastki z Warszawy Artur Jędrzejczyk z Bartoszem Sliszem.


Wszystko działo się w końcówce emocjonującego spotkania, kiedy do siatki trafił Krzysztof Kubica, ale jego bramka nie została uznana (Kubica potem trafił jeszcze raz na 3:2). Wyglądało to żenująco, a ówczesny trener warszawskiego zespołu Marek Gołębiewski obiecał wszystko wyjaśnić w męskiej rozmowie.

Tydzień temu, po przegranych derbach Mazowsza z Wisłą Płock na terenie rywala do autokaru wiozącego zawodników Legii wtargnęli kibice, a kilku zawodników dostało… Byli nimi Luquinhas oraz Mahir Emreli. Obu zabrakło zresztą w składzie na niedzielne spotkanie z Radomiakiem. Emreli ma zresztą zamiar już teraz pożegnać się z warszawskim klubem. Echa tego ataku jeszcze długo na Legii będą się odbijać czkawką. Mówił ostatnio o tym były zawodnik warszawskiego zespołu [Maciej Szczęsny].

– Jestem przekonany, że cała ta sytuacja działa na wszystkich piłkarzy negatywnie. Atmosfera po takim zdarzeniu jest fatalna. Do tego zdarzenia doszło metodą małych kroków. Ten klub pozwala na takie rzeczy od lat. Pozwala na racowiska, burdy, niszczenie własnego stadionu. Do polskiej tradycji weszło, że piłkarze po porażce muszą podchodzić pod trybuny, przybijać piątki i się tłumaczyć. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. W moich czasach, kiedy taka sytuacja miałaby miejsce nawet z udziałem najmniej lubianego zawodnika, to wszyscy stanęliby za nim murem – mówi były bramkarz, a obecnie ekspert, który był gościem sobotniego programy „Stanu Futbolu”.

Kolejną odsłonę wszystkiego mieliśmy w niedzielnym blamażu legionistów z Radomiakiem przy Łazienkowskiej. Pierwszą bramkę mistrz Polski stracił po pechowym, samobójczym trafieniu Mateusza Wieteski. Media społecznościowe szybko obiegł filmik, jak sfrustrowany, siedzący na murawie i wściekły Artur Boruc łapie futbolówkę i rzuca w nią w leżącego na boisku Wieteskę. Wyglądało to fatalnie. Kto zresztą wie czy nie był to jeden z ostatnich występów już prawie 42-letniego Boruca. Wiadomo, że Legia szuka kogoś do bramki. Wysoko stają akcje choćby Rafała Strączka ze Stali Mielec.


Fot. Adam Starszynski / PressFocus