Kontrowersja kolejki. Pomeczowe prowokacje

Warszawa w niedzielę prędko nie zasnęła, bo Legia w końcu wygrała mecz ligowy. Nie zabrakło oczywiście kontrowersji, choć akurat te boiskowe – trzy gole, z czego dwa nieuznane – raczej należy ocenić z sędziowskiego punktu widzenia na plus.


Oczywiście przy jedynej słusznej bramce istniało prawdopodobieństwo centymetrowego spalonego, linie narysowane przez VAR nie były przekonujące, ale anulowanie trafienia w takiej sytuacji byłoby zdecydowanie nie na miejscu.

Jako że kibice Legii i Jagiellonii nie pałają do siebie miłością, działo się dużo także w sferze nie tylko meczowej. Wzajemne „pozdrowienia” i palenie barw białostoczan przez gospodarzy to jedno, ale po spotkaniu oliwy do ognia dolał jeden z najbardziej zagorzałych legionistów – Artur Boruc.

Gdy gracze „Jagi” dziękowali delegacji kibiców za wsparcie, 41-latek prowokacyjnie zaczął machać do fanów z Podlasia, co wywołało rzecz jasna falę gwizdów. Czy takie zachowanie przystoi tak doświadczonemu piłkarzowi? Nie dziwi więc fakt, że choć fani „wojskowych” ubóstwiają Boruca, to w pozostałej części Polski te opinie nie są tak pozytywne…

Całkiem fajną szpilę golkiper wbił natomiast w Jagiellonię przed meczem. W krótkim filmiku, który wrzucił do sieci, zapowiadał swój powrót do gry, ironicznie naśladując wschodni akcent i używając frazy. – Jak wiecie, dla mnie przestali plecy boleć – bo takiej formy gramatycznej używają czasem ludzie z Podlasia.

Tego typu zachowania są nieszkodliwe i dodają pikanterii sportowej rywalizacji. Podobnie zresztą „zabawił się” z Legią Lukas Podolski, kiedy Górnik w świetnym stylu pokonał warszawiaków. Śmieszne jest zresztą to, że wówczas stołeczni kibice byli zbulwersowani zaczepkami „Poldiego”, a teraz cieszą się z zachowania Boruca po niedzielnym meczu. Podolski jednak do sektora gości fizycznie nie podchodził. On wygrał z klasą…

Zachowanie Boruca było tym dziwniejsze, że to tylko jedno, minimalne zwycięstwo. Legii przydałoby się trochę pokory, bo zespół wciąż jest w strefie spadkowej. W sieci popularny jest ostatnio mem, który można odnieść do tej sytuacji i całego jej kontekstu.

Sportowiec z medalem na szyi cieszy się jak szalony, całuje hostessę, oblewa wszystkich szampanem… Po czym jest pokazana szersza perspektywa i okazuje się, że znajduje się on na najniższym stopniu podium, a mistrz oraz wicemistrz patrzą na niego jak na kogoś niepoczytalnego.


Fot. Adam Starszyński/PressFocus