Przebili wyczyn Lechii

5 marca 2017 roku Lech Poznań podejmował Lechię Gdańsk. Wygrał 1:0, ale najbardziej „elektrycznym” momentem tego meczu była wielka awantura, która rozgorzała ok. 75. minuty spotkania.


W jej efekcie Sławomir Peszko i Grzegorz Kuświk zostali odesłani do szatni, a dodatkowo czerwoną kartką ukarany został trzeci z graczy Lechii, rezerwowy bramkarz Vanja Milinković-Savić. Goście kończyli mecz w dziewiątkę. Ich „wyczyn” w minioną sobotę w Radomiu poprawili piłkarze Śląska Wrocław. Najpierw z boiska – po samoistnej czerwonej kartce – wyleciał Łukasz Bejger, który faulował Raula Alvesa, wychodzącego „sam na sam”, a w końcówce spotkania, po drugich żółtych kartonikach do szatni pomaszerowali Konrad Poprawa i Diogo Verdasca. Obaj na wykluczenia sobie zapracowali. Pierwszy z nich zaatakował rywala wślizgiem od tyłu, a drugi wdał się w pyskówkę z arbitrem.

Ani trener Ivan Djurdjević, ani też gracze Śląska nie mieli po meczu pretensji do arbitra, bo mieć ich nie mogli.

– Szkoda, że skończyliśmy ten mecz w ośmiu. Coś takiego zdarza mi się pierwszy raz – zdradził Rafał Leszczyński, bramkarz wrocławskiego zespołu. Jakie konsekwencje będą miały czerwone kartki dla zespołu? Znaczne. Bejger nie zagra z na pewno z Jagiellonią Białystok, a kto wie czy nie odpocznie dłużej. Verdasca musi uważać, bo ma na swoim koncie 3 żółte kartki.

Bieżący sezon ekstraklasy zaskakująco obfituje w czerwone kartki. Rozegrano 13 kolejek (bez dwóch zaległych meczów), a sędziowie pokazali już 26 czerwonych kartek, czyli średnio dwie na mecz. Jeżeli takie tempo zostanie zachowane, to w całym sezonie aż 68 piłkarzy wyleci z boiska. Dla porównania w poprzednim sezonie wykluczono 52 graczy (średnio 1,64 na kolejkę, teraz osiągnięto już połowę tej liczby), a w rozgrywkach 2020/21 pokazano tylko 36 czerwonych kartek. Co z tego, że rozegrano wówczas 30 serii gier, skoro średnia wyniosła zaledwie 1,2 na kolejkę…


Fot. Pawel Andrachiewicz / PressFocus