Kontrowersja kolejki. VAR daje bogatym

W drugiej kolejce z rzędu nie zabrakło sędziowskich kontrowersji na szczycie tabeli ekstraklasy.


Tak jak tydzień przed Wielkanocą skrzywdzone zostały Pogoń Szczecin i Lech Poznań, tak tym razem znaki zapytania stały przy meczach Rakowa Częstochowa oraz – znów – Pogoni.

Dotknął czy nie?

W przypadku częstochowian sytuacja nie obiła się szczególnie szerokim echem. Po pierwsze, nie była aż tak wyraźna; po drugie, mało prawdopodobne, by miała jakiś wpływ na wynik spotkania. Chodziło o gola na 2:0 dla Rakowa w meczu z ostatnim w tabeli Bruk-Betem, kiedy po dośrodkowaniu z prawej strony piłkę prawdopodobnie trącił głową Milan Rundić, będący na spalonym. Trzy kopnięcia futbolówki później ta znalazła się w siatce. Jeśli więc częstochowski obrońca faktycznie dotknął piłki – czego pewnym być nie można – gola należałoby anulować.

Jeśli jednak nie zrobił tego, to… tak czy siak można by to podciągnąć pod przeszkadzanie w interwencji obrońcy Bruk-Betu. Bo gdyby nie Rundić, istniało duże prawdopodobieństwo, że akcja zostałaby przerwana. Wydaje się więc, że arbitrzy popełnili błąd, choć nikt o tym krzyczeć nie będzie. Mało kto postawiłby bowiem na to, że Nieciecza odrobi straty, które i tak już wtedy miała na koncie.

Zasłonił czy nie?

W przypadku Pogoni także chodziło o korzyść dla walczącej o mistrza ekipy. Można więc rzecz, że zostało jej oddane to, co odebrano tydzień wcześniej, ale to nie zmienia faktu, że Jagiellonia może czuć się pokrzywdzona. Białostoczanie prowadzili u siebie 1:0, gdy w 34 minucie Kamil Grosicki wyrównał. Sęk w tym, że gdy oddawał strzał, będący na spalonym Luka Zahović hasał sobie swobodnie w okolicy bramkarza „Jagi”, Pavolsa Steinborsa, a „Grosik” omal nie trafił go futbolówką.

Sytuacja była dynamiczna, ale gdyby łotewski golkiper rzucił się na piłkę, pewnie wpadłby na Zahovicia. Napastnik przeszkadzał więc swoim ustawieniem, choć… Steinbors na uderzenie nie zareagował. Został złapany na wykroku i mógł nawet nie zwrócić uwagi na Zahovicia. Sędziowie na VAR-ze najpewniej dedukowali w taki właśnie sposób i uznali, że korekta decyzji arbitra głównego nie jest wymagana. Może uznali, że wszystko było „legalne”; może, że błąd nie był klarowny i nie należy interweniować. Wątpliwości są jednak ogromne, tym bardziej że Pogoń potem zdobyła drugą bramkę i wygrała.


Fot. Michal Kosc / PressFocus