Kontrowersja. Niewidzący Gual

Była 31. minuta spotkania pomiędzy Jagiellonią Bialystok, a Koroną Kielce. Marc Gual, zawodnik gospodarzy, leżał na murawie, a piłkarz gości – Kyryło Petrow – wybił piłkę poza boisko w geście fair play.


Jagiellonia chciała oddać futbolówkę rywalom, ale do wyrzuconej z autu piłki wystartował… Gual, który cudownie ozdrowiał. Po jego akcji Tomasz Przykryl trafił do siatki na 1:0, a w polu karnym wywiązała się sporych rozmiarów awantura. Gracze z Kielc mieli słuszne pretensje do rywali, a podczas przepychanek po żółtym kartoniku obejrzeli Israel Puerto i Adrian Danek. Przez kilka chwil nikt za bardzo nie wiedział, jak się ma w tej sytuacji zachować.

Wreszcie przy linii bocznej porozmawiali między sobą Maciej Stolarczyk i Taras Romanczuk. Trener i kapitan Jagiellonii uznali, że należy oddać Koronie bramkę. Jakub Łukowski ruszył od środka boiska i nie niepokojony przez nikogo pobiegł w kierunku bramki i umieścił futbolówkę w siatce, dziękując jednoznacznym gestem rywalowi, za to, że zachował się zgodnie z duchem gry.

Zachowanie drużyny Jagiellonii jest godne poszanowania i samo w sobie nie jest kontrowersją. Ale za sam fakt, że wcześniej Marc Gual zachował się tak, a nie inaczej, został gracz „Jagi” jednoznacznie skrytykowany. Hiszpan tłumaczył się po meczu, że nie widział tego, że kielczanie celowo wybili piłkę poza boisko, by mógł się z niego podnieść.

– Dostałem podanie i popędziłem na bramkę – mówił przed telewizyjnymi kamerami piłkarz Jagiellonii, który chwilę przed tym, jak wystartował do wyrzuconej z autu piłki reklamował sędziemu, że był faulowany. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zawodnik Jagiellonii znajdował się kilka metrów od Petrowa, który piłkę wybił, a więc trudno uwierzyć jest w to, że nie widział, że gracz Korony celowo kieruje futbolówkę na aut.

– Szacunek dla rywala za to, co zrobił. Że oddał nam bramkę, bo mógł tego nie robić– powiedział po meczu Leszek Ojrzyński, szkoleniowiec Jagiellonii. Końcowy wniosek tej sytuacji jest taki, że drużyna białostocka, wraz z trenerem, naprawiła błąd jednego z zawodników, a po meczu niesmaku nie ma. Gual mógł się bez skrupułów po meczu cieszyć ze zwycięstwa 4:1, a na dodatek strzelił w tym meczu jedną z bramek.




Na zdjęciu: Marc Gual leżał na boisku, kiedy kielczanie wybili piłkę na aut. Później Hiszpan zarzekał się, że o tym nie wiedział.

Fot. Michał Kość/PressFocus