Kontrowersja. To zwykła kradzież?!

Jarosław Królewski, jeden z współwłaścicieli Wisły Kraków, zagrzmiał w niedzielny wieczór: „To jest zwykła, pospolita kradzież, za którą w końcu ktoś powinien zapłacić. Trzeba być kretynem w swoim fachu, aby w takiej sytuacji odwołać gola. Błazenada stosowana” – napisał na Twitterze, nawiązując do sytuacji z 54 minuty remisowego meczu „Białej gwiazdy” z Lechem.


Marko Poletanović dośrodkował z rzutu rożnego, Zdenek Ondraszek uniemożliwił Filipowi Bednarkowi skuteczną interwencję, a Joseph Colley z bliska wpakował piłkę do siatki. Sędzia Tomasz Kwiatkowski uznał gola, dającego Wiśle prowadzenie już 2:0, ale po konsultacji z wozem VAR (na jego czele był Bartosz Frankowski) obejrzał sytuację na monitorze i anulował tę bramkę.

– Bramkarz Lecha był w tej sytuacji bardzo bierny, spóźniony. Fakt, że próbował wybić piłkę, a ręka napastnika Wisły była na jego ramieniu, ale ja nie dopatruję się tu przewinienia. Niestosowna reakcja sędziego VAR. Wystarczyłoby, aby Bednarek uprzedził napastnika, wyszedł do piłki, ale przegrał tę walkę. Sędziowie dali mu alibi. To po prostu bramka, jak najbardziej do uznania – ocenił Adam Lyczmański, były ekstraklasowy sędzia, na antenie Canal+.

Nie byłoby tak gorącej dyskusji o tej sytuacji, mającej wpływ na kształt walki o mistrzostwo i utrzymanie, gdyby nie doliczony czas gry, w którym „Kolejorz” wyrównał. „Jak człowiek sobie uświadomi, że m.in ze względu na analizę VAR doliczono 7 minut, to cisną się na usta nieparlamentarne słowa” – denerwował się Królewski, a trener Jerzy Brzęczek przypominał o sytuacji sprzed kilkunastu dni z Warszawy. Tam Mateusz Wieteska podbił oko Michalowi Frydrychowi, ale jego gol w końcówce spotkania, który przesądził o porażce Wisły z Legią 1:2, został uznany.

– W moim odczuciu to dwie takie same sytuacje, a dwie inne interpretacje. Każdy popełnia błędy – trenerzy, piłkarze, sędziowie. Ale to dla mnie zastanawiające, że ostatnio decyzje są najczęściej na niekorzyść Wisły. W Warszawie powinniśmy zdobyć punkt więcej, z Lechem – 2 punkty więcej. Zasługujemy na obiektywizm i tylko o to proszę panów sędziów – komentował trener „Białej gwiazdy”. Maciej Skorża, szkoleniowiec Lecha, kwitował z kolei: – Będę się trzymał wersji Filipa. Był przekonany, że jest faulowany i absolutnie nie miał możliwości interweniowania.
(WChał)


Fot. wisla.krakow.pl/Aśka Żmijewska