Jakub Tosik, mina z opóźnionym zapłonem

Gospodarze w tym momencie złapali wiatr w żagle, a dodatkowo skrzydeł dodał im wyrównujący gol Michała Nalepy, zdobyty z rzutu wolnego (Jakub Tosik faulował Macieja Jankowskiego). W końcówce meczu to „Jankes” przechylił szalę zwycięstwa na stronę zespołu z Trójmiasta, dwukrotnie posyłając futbolówkę do siatki gości.

– Uczulałem czterech zawodników, którzy dostali kartki w I połowie, by nie popełnili błędów. Mam do Tosika pretensje, bo tak doświadczony zawodnik powinien poradzić sobie w takiej sytuacji. Jego wybór pozycji był zły i dlatego był spóźniony – powiedział bez ogródek Mariusz Lewandowski. Niewykluczone, że przez niefrasobliwość 31-letniego obrońcy szkoleniowiec zapłaci utratą posady w Lubinie.

„Kolekcjoner” kartek

Nie był to pierwszy wyskok Jakuba Tosika, doświadczony piłkarz zakładający obecnie koszulkę Zagłębia Lubin znany jest z bezpardonowych zagrań i zalicza się do grona największych kolekcjonerów żółtych kartek w ekstraklasie. W bieżących rozgrywkach w 10 meczach już siedem razy został upomniany przez sędziów „żółtkiem” i raz czerwonym kartonikiem. W poprzednich sezonach też nie oszczędzał rywali. W sezonie 2017/2018 wystąpił w 18 meczach, łapiąc w nich 8 żółtych i jedną czerwoną kartkę. Identyczny dorobek miał w rozgrywkach 2016/2017, chociaż wtedy wystąpił w 32 spotkaniach ligowych.

Czasem gra brutalnie

Czasami sędziowie są pobłażliwi dla wychowanka Włókniarza Zelów, albo puszczając płazem faule, albo zamiast czerwonej kartki stosują łagodniejszy wymiar kary. Jak chociażby Piotr Lasyk z Bytomia, który 15 października 2016 roku w meczu Zagłębia Lubin z Lechią Gdańsk (1:2) usunął go z boiska po dwóch żółtych kartkach, chociaż faul na Lukasu Haraslinie w 86. minucie kwalifikował się od razu na czerwoną kartkę. Telewizyjne powtórki pokazały, że brutalny faul Tosika mógł zakończyć się poważną kontuzją skrzydłowego biało-zielonych.

Krewki charakter obrońca Zagłębia pokazuje również w meczach sparingowych, jak chociażby z Dinamo Zagrzeb (1:3), który został rozegrany 26 stycznia ubiegłego roku. Posyłając go na boisko, trenerzy muszą liczyć się z tym, że aktywowali bombę z opóźnionym zapłonem.