Kontrowersje na przystawkę

Piotr Tubacki

Już na inauguracji sezonu wybuchła mina. Sędzia Bastian Dankert, prowadzący mecz Bayernu z Hoffenheim, ewidentnie nie podołał zadaniu. W jego decyzjach brakowało konsekwencji i zdecydowania, a także… pomocy VAR-u. Kwestia asystenta wideo w Niemczech powoduje wiele dyskusji, bo w poprzednim sezonie działał on fatalnie. Problemy miały zostać naprawione, ale – jak się okazało – nic z tego nie wyszło.

Ribery jak Neymar

W Monachium Dankert nie popisał się dwukrotnie. Najpierw pod koniec pierwszej połowy nie podszedł nawet do monitora, żeby przeanalizować faul Nico Schulza na Kingsleyu Comanie. Francuski skrzydłowy zszedł z kontuzją, przez którą nie będzie mógł grać prawdopodobnie 2-3 miesiące, a niemiecki wahadłowy zobaczył tylko żółtą kartkę, choć mógł nawet wylecieć z boiska.

Jednak najwięcej kontrowersji wzbudził karny podyktowany po ewidentnej symulacji Francka Ribery’ego, który upadł na murawę, nie będąc nawet dotkniętym przez piłkarza Hoffenheim. Dankert razem z VAR-em uznali, że faul był wyraźny, „jedenastka” poprawna, a obejrzenie powtórki niepotrzebne. Gola po dobitce strzelił Arjen Robben, bo Robert Lewandowski karnego zmarnował, ale jakieś 2 minuty później… arbiter z pomocą powtórki stwierdził, że rzut karny musi zostać powtórzony, ponieważ Holender za szybko wbiegł w obręb „szesnastki”! Tym razem „Lewy” nie pomylił się, a przyjezdni mogą mieć pretensje o taką, a nie inną decyzję, która w Niemczech jest mocno krytykowana.

Trzy czerwone kartki

Od falstartu zaczął ten sezon również wicemistrz z Schalke, zasłużenie przegrywając w Wolfsburgu 1:2. Jednak nie o porażce się dyskutuje. Tematem numer 1 jest sędzia Patrick Ittrich, który solidnie zaplątał się w drugiej połowie meczu, pokazując… trzy czerwone kartki, a wyrzucając tylko jednego zawodnika. Najpierw „pozbył się” Matiji Nastasicia z Schalke, który po wykopaniu piłki zahaczył kolano rywala. Arbiter najpierw pokazał mu żółtą kartkę, ale po konsultacji z VAR-em zdecydował się na czerwień. Kilka minut później Ittrich wyrzucił napastnika „Wilków”, Wouta Weghorsta, który starł się z Guido Burgstallerem, lecz po ponownym sprawdzeniu rozmyślił się i pokazał „żółtko”. Zaś w samej końcówce, gdy John Anthony Brook z Wolfsburga sfaulował w polu karnym przeciwnika, arbiter przypadkiem pokazał mu czerwoną kartkę, i po kilku sekundach zamienił ją na żółtą. Paradoksalnie Amerykanin faktycznie mógł z boiska wylecieć, bo kopnął rywala w głowę.

Na zdjęciu: Wout Weghorst (z prawej) najpierw został (teoretycznie) wyrzucony z murawy, a potem zyskał „ułaskawienie” w oczach sędziego Patricka Ittricha.