Kontuzje reprezentacyjne

Jakub Dziółka martwi się problemami zdrowotnymi Oskara Krzyżaka i Bartosza Baranowicza.


Najpierw była radość, że zawodnicy Skry otrzymują powołania do reprezentacji Polski. Oskar Krzyżak znalazł się w kadrze młodzieżowej powołanej przez Michała Probierza na towarzyskie mecze z Grecją i Łotwą. Miłosz Stępiński sięgnął po Bartosza Baranowicza formując zespół U-20 na mecze w ramach Elite League z Niemcami i Portugalią, a Szymon Michalski znalazł się w kadrze u Marcina Brosza na turniej eliminacji mistrzostw Europy U-19, w którym rywalami biało-czerwonych były Bośnia i Hercegowina, Estonia oraz Włochy. Teraz jest jednak niepokój, bo młodzieżowcy wrócili do klubu z poważnymi kontuzjami, a junior dopiero w czwartek – oby w pełni sił – ma dołączyć do zespołu.

Poważne urazy

– Pierwszy tydzień reprezentacyjnej przerwy w rozgrywkach wykorzystaliśmy na pracę, którą podsumowaliśmy meczem sparingowym z Koroną – mówi trener częstochowian Jakub Dziółka.

– Dzisiaj mogę powiedzieć, że ten sprawdzian okazał się bardzo potrzebny. Zawodnicy, którzy do tej pory mieli mniej okazji do gry w meczach ligowych potwierdzili bowiem w Kielcach swoją dobrą dyspozycję i to stanowi pocieszenie, w sytuacji jaką teraz mamy. Niestety Oskar Krzyżak i Bartek Baranowicz wrócili bowiem ze zgrupowania z kontuzjami. Pierwszego prawdopodobnie już w tym roku nie zobaczymy w akcji, a drugi przechodzi badania, ale wszystko wskazuje na to, że będzie musiał pauzować nie tylko w najbliższym meczu z GKS-em Katowice.

Okrojona kadrowo drużyna Skry mikrocykl przed sobotnim spotkaniem w Bełchatowie rozpoczęła dzisiaj.

– W poniedziałek trenowali tylko ci zawodnicy, którzy nie grali w sparingu z Koroną – dodaje szkoleniowiec Skry.

– To był też dla sztabu szkoleniowego dzień przeprowadzki, bo w związku z tym, że prace remontowe na naszym stadionie przy ulicy Loretańskiej ruszyły pełną parą, to musieliśmy zmienić bazę. Do tej pory spotykaliśmy się u siebie i ruszaliśmy na trening, ale w sytuacji, gdy na dachu pracują ludzie nie ma już nawet możliwości spokojnego przeprowadzenia odprawy przed treningiem, więc przenieśliśmy się do Truskolasów. Można oczywiście powiedzieć, że jesteśmy specjalistami od jeżdżenia i już się przyzwyczailiśmy do tych trudności, ale to na pewno nie ułatwia nam pracy. Koncentrujemy się jednak na tym co możemy zrobić i pracujemy nad poprawą naszej gry.

Pozytywny sygnał

Po dwóch z rzędu porażkach poniesionych w lidze przed reprezentacyjną przerwą, częstochowianie usadowili się na 13 pozycji w tabeli i mają zarówno 6 punktów straty do wicelidera, jak i 6 punktów przewagi nad strefą spadkową.

– Mówiąc o punktach mogę tylko powiedzieć, że mamy ich za mało – twierdzi opiekun zespołu spod Jasnej Góry.

– Co z tego, że z Arką zagraliśmy bardzo dobry mecz, a w Opolu „zamknęliśmy” prawie całe spotkanie, skoro rywale zdobyli zwycięskie bramki? Zdajemy sobie sprawę z naszego potencjału i przewagi przeciwników, z którymi przychodzi się nam mierzyć, ale to wcale nie znaczy, że godzimy się na porażki. W każdym meczu chcemy pokazać, że mamy zespół zasługujący na grę w I lidze. Sparingowe spotkanie z Koroną też potwierdziło, że jesteśmy zespołem, który w wielu fragmentach potrafi się nawet przeciwstawić nawet drużynie z ekstraklasy. Od Karola Szymkowiaka w bramce, przez obrońców i pomocników po napastnika Krzyśka Ropskiego, który strzelił wyrównującego gola, a miał jeszcze dwie dobre okazje bramkowe, każdy dał pozytywny sygnał i to był największy plus tego zremisowanego sparingu w Kielcach.


Na zdjęciu: Trener Jakub Dziółka musi się mierzyć nie tylko z problemami kadrowymi.
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus.pl