Korepetycje od lidera

Obecność Marcina Krupy – przecież niezwyczajna, i to nie tylko na meczach wyjazdowych GieKSy – szczęścia katowiczanom nie przyniosła. Krzysztof Matyjaszczyk miał w tej odsłonie więcej powodów do radości, bo Raków – przed przerwą zwłaszcza – z minuty na minutę coraz wyraźniej spychał gości pod ich bramkę. Karol Mondek – zdecydowanie wyróżniająca się postać w ekipie gospodarzy – sam mógł rozstrzygnąć losy rywalizacji, i to w pierwszych 30 minutach. W niemal identycznych okazjach – sam na sam z Mariuszem Pawełkiem – najpierw jednak dał mu szansę na skuteczną interwencję, potem zaś po prostu spudłował. Podobnie zresztą jak Adam Radwański, przez Słowaka zresztą dokładnie obsłużony na 16. metrze.

Siła też się liczy

Nie wychodziło miejscowym po akcjach kombinacyjnych, udało się… przy użyciu siły. Dosłownie! Niewidoczny przez 38 minut – bo też nieobsłużony choćby jednym precyzyjnym podaniem – Szymon Lewicki w końcu dostał piłkę do nogi. A potem – choć wściekle atakowany przez stopera gości – przepchnął się z nią do i wzdłuż linii końcowej, i odegrał w pole bramkowe, gdzie Dariusz Formella doskonale wiedział, co z nią zrobić!

Aktywa gości w tej odsłonie? Parę mniej lub bardziej celnych uderzeń z dystansu oraz zastopowany przez Michała Gliwę na 15. metrze Daniel Rumin. Były junior Rakowa – przy Limanowskiego chyba niedoceniony – bardzo ambitnie szukał swej okazji na bramkę. Bezskutecznie wszakże.

Stałe, ale bezproduktywne

Pogadanka w szatni GieKSy musiała być burzliwa, bo w II połowie goście przesunęli ciężar gry na połowę rywala. W 60 miucie ładny techniczny „rogal” Grzegorza Piesio zatrzymał się na słupku! Goście szukali wyrównania ze stałych fragmentów gry. Z rzutów wolnych minimalnie chybiali Adrian Błąd i Arkadiusz Woźniak, zaś po rzutach rożnych w polu karnym Rakowa królował Andrzej Niewulis. Częstochowianie w zasadzie czyhali już tylko na okazję do kontry – i się jej doczekali. Pierwszej klasy było zarówno prostopadłe podanie Igora Sapały, jak i wykończenie Patryka Kuna; ze stoickim spokojem minął Pawełka, a potem z ostrego kąta trafił w długi róg. Lider dał pretendentowi do tej pozycji korepetycje ze skuteczności!

Zadanie na okres kampanii

„Gdzie my zagramy, jak my stadionu nie mamy?” – gromkie skandowanie kibiców Rakowa w końcowych minutach chyba trocję zepsuło dobry nastrój wymienionego na wstępie prezydenta Częstochowy. Perspektywa konieczności pomyślenia o nowym stadionie na warunki ekstraklasowe jest coraz realniejsza…

RAKÓW CZĘSTOCHOWA – GKS KATOWICE 2:0 (1:0)

1:0 – Formella, 39 min (asysta Lewicki), 2:0 – Kun, 82 min (asysta Sapała)

RAKÓW: Gliwa – Kasperkiewicz, Niewulis, Góra – Schwarz, Sapała – Mondek (86. Petraszek), Radwański (88. Listkowski), Formella (72. Domański), Kun – Lewicki. [Trener] Marek PAPSZUN.

GKS: Pawełek – Lisowski, Kamiński, Midzierski, Słomka – Błąd (87. Łyszczarz), Kurowski, Piesio – Woźniak, Bronisławski (62. Anon) – Rumin (83. Andrzejczak). Trener Jacek PASZULEWICZ.

Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów 3954. Żółte kartki: Góra, Radwański – Rumin, Kurowski, Midzierski.

Piłkarz meczu – Andrzej NIEWULIS.