Korona na głowie Widzewa

Można przyznać, że gospodarze prezentowali się lepiej, ale to spotkanie wygrali goście. Łodzianie mocno zbliżyli się do awansu.


To było jak przedsmak ekstraklasy, w którym mierzyli się wicelider z liderem i gdzie bardziej „elitarnie” prezentowali się gospodarze. Już w 3 minucie Adrian Danek trafił po rzucie rożnym w poprzeczkę, a w 9 minucie aktywny Jacek Podgórski minął Jakuba Wrąbela, lecz bramkarz Widzewa w ostatniej chwili wygarnął mu piłkę spod nóg.

Piłką w twarz

Kielczanie dominowali, a goście nie potrafili wyjść z własnej połowy, o dłuższym utrzymaniu się przy piłce nie wspominając. Korona była bardziej mobilna, agresywna i aktywna, świetnie odnajdywała przestrzenie między formacjami Widzewa, które ustawiały się w teorii poprawnie, ale w swoim poruszaniu były zbyt sztywne. Łodzianie podświadomie cofali się w stronę własnej bramki, ale na swoje szczęście w decydujących momentach przerywali akcje gospodarzy, czasem ofiarnie. Gol dla Korony wisiał w powietrzu, dlatego… w 45 minucie na prowadzenie wyszedł Widzew!

Najaktywniejszy w jego szeregach Juliusz Letniowski tuż przed polem karnym rywala wykonywał rzut wolny. Oddał mocny strzał, a piłka trafiła prosto w twarz Mattii Montiniego i rykoszetem wpadła do siatki. W pierwszej połowie to było jedyne uderzenie łodzian, którzy do szatni schodzili bez Krystiana Nowaka, gdyż ten doznał kontuzji.

Kartka za kartką

Trafienie dodało Widzewowi odwagi, dzięki czemu po przerwie mecz się wyrównał. Był on mocno szarpany, przenosił się spod jednej bramki pod drugą, choć dogodnych okazji nieco brakowało. Nie brakowało za to ambicji i motywacji obu stronom, a kartki sypały się jak śnieg w styczniu. Kwestią czasu była jakaś czerwień, a tę zobaczył Letniowski, który w 63 minucie opuścił murawę.

Korona rzecz jasna docisnęła Widzewa, momentami zamykając go w jego własnej „szesnastce”. Przyjezdni mocniej nastawili się na kontry, które starali się przeprowadzać za sprawą wprowadzonych z ławki Mateusza Michalskiego i Bartosza Guzdka. Najbliżej trafienia byli jednak kielczanie – Piotr Malarczyk po rożnym i w 82 minucie Jakub Łukowski, który wpadł między rywali, ale przegrał pojedynek z Wrąblem. Był to… drugi strzał celny w meczu. Tempo gry było bardzo intensywne, ale więcej goli już nie padło, choć Korona miała jeszcze okazje. Widzew natomiast umocnił się na czele tabeli.


Korona Kielce – Widzew Łódź 0:1 (0:1)

0:1 – Montini, 45 min (głową)

KORONA: Forenc – Danek, Malarczyk, Koj, Sierpina – Zebić (78. Petrović), Szpakowski (68. Nojszewski) – Podgórski, Gąsior, Błanik (68. Pervan) – Łukowski. Trener Dominik NOWAK

WIDZEW: Wrąbel – Stępiński, Nowak (41. Dejewski), Tanżyna – Zieliński, Hanousek, Letniowski, Kun – Karasek (59. Michalski), Montini (59. Guzdek), Danielak (89. Mucha). Trener Janusz NIEDŹWIEDŹ.

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Żółte kartki: Zebić, Gąsior, Szpakowski, Danek, Sierpina – Hanousek, Danielak, Dejewski, Montini, Karasek, Letniowski (x2). Czerwona kartka: Letniowski

Piłkarz meczu – Daniel TANŻYNA


Na zdjęciu: Spotkanie w Kielcach było bardzo intensywne.
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus