Kostaryka dalej w grze!

Na mundialu w Katarze wszystko jest możliwe! Rozbita porażką 0:7 z Hiszpanią reprezentacja Kostaryki niespodziewanie pokonała Japonię, która kilka dni wcześniej ograła przecież Niemców.


Temperatura w ostatnich dniach w Katarze poszybowała mocno do góry. Jest około 30 stopni, a pierwszy niedzielny mecz rozegrano w prażącym słońcu. Przydała się więc klimatyzacja na Ahmad bin Ali Stadium. Japońska jedenastka samurajów, wspierana przez tysiące kibiców ze swojego kraju obecnych w Katarze, zaczęła inaczej niż z Niemcami, zdecydowanie bardziej ofensywnie, ale konkretnych sytuacji przed bramką Keylora Navasa nie miała.

Dodajmy, że miejsce w wyjściowym składzie „Samurajów” wywalczył sobie strzelec jednej z dwóch bramek w sensacyjnie wygranym spotkaniu z Niemcami Ritsu Doan. Inny z bohaterów zwycięskiego meczu z naszym zachodnim sąsiadem Takuma Asano pełnił rolę super rezerwowego. Japończycy próbowali prostopadłych zagrań, celował w tym dobrze grający Daichi Kamada, ale niewiele z tego wychodziło. Przez dwa kwadranse na swoim koncie mieli jeden niecelny strzał, rywal żadnego. Dopiero w 35 minucie próbował najlepszy w ich zespole Joel Campbell, ale bez powodzenia. Do przerwy, w tym tocznym w wolnym tempie spotkaniu, w ogóle nie oglądaliśmy celnego uderzenia na jedną czy drugą bramkę, a jedyne godne odnotowania był żółte kartki dla Anthony Contrerasa z jednej i Miki Yamane z drugiej strony.

W trzy minuty po przerwie drużyna z Azji zrobiła więcej, niż przez całą I połowę. Zaraz po wznowieniu dobrze uderzył Hidemasa Morita, ale Navas świetnie interweniował.  W chwilę później celnie głową uderzał Asano, który pojawił się na murawie, ale i tym razem bramkarz PSG był na miejscu. Potem jeszcze piłkę po strzałach japońskich graczy blokowali obrońcy zepchniętej do głębokiej obrony Kostaryki.  Niewiele to dało. W 64 minucie przymierzył z wolnego skrzydłowy Yuki Soma, ale za wysoko, żeby pokonać bramkarza rywala. W takiej samej sytuacji kilka minut później Kamada trafił w mur.

„Los Ticos” nawet nie próbowali kontratakować, ustawiając się na swojej połowie czy przed swoim polem karnym i szczelnie broniąc dostępu do swojej bramki. W końcówce stało się coś, co nie miała się prawa w teorii wydarzyć. Japończycy stracili piłkę przed polem karnym, Yeltsin Tejada zagrał d Keyshera Fullera, który ładnym technicznym uderzeniem zaskoczył bezradnego Shuichi Dondę. 1:0 dla Kostaryki! Potem zespół z Ameryki ratował znakomitą interwencją Navas po strzale Kamady. Po dwóch seriach gier i Japonia i Kostaryka mają na swoim koncie po 3 punkty.

Michał Zichlarz, Al Rayyan


Japonia – Kostaryka 0:1 (0:0)

0:1 – Fuller, 81 min

JAPONIA: Gonda – Yamane (62. Mitoma), Itakura, Yoshida, Nagatomo (46. H.Ito) – Doan (67. J.Ito), Kamada, Endo, Morita, Soma (82. Minamino) – Ueda (46. Asano). Trener Hajime MORIYASU.

KOSTARYKA: Navas – Waston, O. Duarte, Calvo, Oviedo – Fuller, Borges (89. Salas), Tejeda, G. Torres (65. Aguilera)– Campbell (90+3. Chacon), Contreras (65. Bennette). Trener Luis SUAREZ.

Sędziował Michael Olivier (Anglia). Widzów: 41479. Żółte kartki: Yamane, Itakura, Endo – Contreras, Borges Calvo.


Fot. facebook.com/fdifaworldcup