Podbeskidzie. Smutne pożegnania

Dziś, w ostatnim domowym meczu kończącego się sezon I ligi, Podbeskidzie Bielsko-Biała zagra z Odra Opole. „Górale”, których kibice przed rozgrywkami na pewno liczyli na więcej, zakończą go raczej w okolicy środka tabeli, ale dystans, jaki będzie dzielić ich od miejsc gwarantujących awans do ekstraklasy, to przepaść.

Dlatego na efektowne pożegnanie przed własną publicznością podopieczni trenera Krzysztofa Bredego, którzy zagrają jeszcze mecz w Głogowie, liczyć nie mogą. Będzie raczej smutno, jak zresztą bywało w dwóch ostatnich takich przypadkach, czyli w sezonach po spadku z ekstraklasy.

Żegnali „Sokoła” i „Kołka”

Wiosną 2017 roku pod Klimczokiem nie było może frustracji, ale panowało spore rozczarowanie. Podbeskidzie Bielsko-Biała, tuż po spadku, miało szybko wrócić do elity. Podczas rozgrywek w całości do użytku oddano stadion, a po słabszym początku – pod wodzą Dariusza Dźwigały – zespół, już za Jana Kociana, zaczął grać lepiej.

W pewnym momencie, na wiosnę, nawet realne wydawało się odrobienie strat do czołówki. Ostatecznie się nie udało i kilka kolejek przed końcem rywalizacji było wiadomo, że drużyna na salony nie wróci. W ostatnim meczu przed własną publicznością, który był zarazem ostatnim meczem sezonu, bielszczanie rywalizowali ze zdegradowanym już MKS-em Kluczbork.

https://sportdziennik.com/lukasz-sierpina-ciagle-jest-problem/

Pomimo średnich nastrojów kibice na Stadionie Miejskim, i nie tylko oni, przeżywali spore emocje i nie chodzi o to, że Podbeskidzie wygrało 3:1. Na początku meczu boisko opuścił kończący karierę Marek Sokołowski, którego zastąpił Kacper Kostorz, debiutujący wówczas w barwach „górali”. Jego z kolei, pod koniec meczu, zmienił również wieszający buty na kołku Dariusz Kołodziej. „Sokół”, opuszczając boisko, nie krył wzruszenia, a po meczu 39-letni wówczas piłkarz przyznał, że nadszedł odpowiedni moment. Chociaż chciał zakończyć karierę awansem do ekstraklasy.

On będzie w ekstraklasie?

Rok temu tak sentymentalnie nie było. Sezon znów nie był udany, Podbeskidzie niemal przez całe rozgrywki dusiło się w środku tabeli, a kibice narzekali na defensywny styl drużyny prowadzonej przez Adama Noconia. Na spotkanie z Wigrami Suwałki pofatygowało się niecałe 2 tysiące fanów, co – niestety – w bieżących sezonach stało się normą, choć wcześniej tak nie było.

Bielszczanie mierzyli się z Wigrami Suwałki, a bramkę na wagę trzech punktów strzelił Damian Chmiel. Nie wiedział wówczas kolejny ważny w historii piłkarz Podbeskidzia, że jest to jego ostatni występ w drużynie, z którą związany był – z krótkimi przerwami – od 2009 roku. „Chmielik” został następnie potraktowany niezbyt elegancko przez ówczesne władze klubu i dopiero jesienią tego sezonu, kiedy przyjechał do Bielska-Białej z Sandecją Nowy Sącz, podziękowano mu za lata gry w barwach klubu.

Dzisiaj ostatni mecz w barwach Podbeskidzia przed własną publicznością rozegra Kacper Kostorz, który przenosi się do Legii Warszawa. To pewnego rodzaju symbolika, bo to właśnie dwa lata młodszy „Kosta” żegnał w 2017 roku Sokołowskiego i Kołodzieja, zmieniając się z nimi na boisku. 20-latek, w przeciwieństwie do Podbeskidzia, znajdzie się w następnym sezonie w ekstraklasie, choć trzeba przyznać, że czeka go dużo pracy, aby otrzymać szansę w barwach Legii.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ