Koszmar Hybsza w meczu w Zagłębiem Lubin

Czeski obrońca Termaliki sprokurował dwa rzuty karne i przez to jego zespół uległ Zagłębiu Lubin.


Oba zespoły doskonale zdawały sobie sprawę z wagi tego spotkania. Drużyna gospodarzy wiedziała, że jeżeli wygra, to wykaraska się ze strefy spadkowej i będzie miała tyle samo punktów, przy jednym spotkaniu rozegranym mniej, co „Miedziowi”. Dlatego też piłkarze Piotra Stokowca na porażkę nie mogli sobie pozwolić i to oni zaatakowali jako pierwsi. Już w trzeciej minucie spotkania piłka znalazła się w siatce gospodarzy, ale okazało się, że strzelec gola, Bartosz Kopacz, był na spalonym.

Przyjezdni, na początku spotkania, sprawiali nieco lepsze wrażenie. W 19. minucie spotkania na strzał z linii pola karnego zdecydował się Łukasza Łakomy, ale Paweł Pawluczenko obronił próbę pomocnika Zagłębia. Niedługo później na kilkudziesięciometrowy rajd zdecydował się Koki Hinokio, który wyraźnie zaskoczył rywali.

I wszystko byłoby w porządku, gdyby Japończyk wykonał nieco lepszy strzał, a nie przeniósł piłkę metr nad poprzeczką. Gospodarze pierwsze zagrożenie pod bramką rywala stworzyli dopiero pod koniec pierwszej połowy. Tomasz Poznar trafił w słupek, ale gola i tak by nie było czeski piłkarz znajdował się na pozycji spalonej.

Na początku drugiej odsłony meczu w niezłej sytuacji znalazł się Roman Gergel, ale jego strzał pozostawił wiele do życzenia. Lubinianie zrozumieli jednak, że nie warto nadal kusić losu i zaatakowali bardziej zdecydowanie. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Matej Hybsz sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Patryka Szysza w polu karnym i sędzia nie miał się nawet nad czym zastanawiać. Wskazał na 11 metr, a chwilę później sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość.

Trener Latal zareagował potrójną zmianą, ale szkoda, że nie zdjął z boiska nie tych zawodników, co trzeba. Wielkim pechowcem tego spotkania okazał się Hybsz, który drugi raz, tym razem przypadkowo, powalił w polu karnym Szysza i arbiter po raz drugi wskazał na „wapno”.

Tym razem Szysz wybrał inny kierunek uderzenia, ale ponownie się nie pomylił i lubinianie powiększyli swój kapitał. Niedługo po stracie drugiego gola Nieciecza miała niezłą szansę na to, by złapać kontakt, ale Adam Radwański nie zdołał pokonać Kacpra Bieszczada w dogodnej sytuacji. Zagłębie wygrało zatem bardzo ważny mecz i złapało nieco oddechu, oddalając się od strefy spadkowej.


Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Zagłębie Lubin 0:2 (0:0)

0:1 – Szysz, 65 min (karny), 0:2 – Szysz, 72 min (karny).

BRUK-BET: Pawluczenko – Kukułowicz, Putiwcew, Tekijaszki, Hybsz – Ambrosiewicz (70. Bonecki), Hubínek (81. Kocyła), Wlazło, Gergel (70. Sztefanik) – Poznar (71. Śpiewak), Meszanović (70. Radwański). Trener Radoslav LATAL. Rezerwowi: Loska, Modelski, Tusha, Domgjoni.
ZAGŁĘBIE: Bieszczad – Chodyna, Kopacz, Chancellor, Balić (84. Wójcicki) – Szczekić, Hinokio, Łakomy (78. Żubrowski) – Szysz (87. Żivec), Dieng (79. Daniel) – Doleżal (79. Podliński). Trener Piotr STOKOWIEC. [Rezerwowi:] Burić, Ławniczak, Poręba, Starzyński.
Sędziował Damian Kos (Wejherowo). Widzów 1631. Żółte kartki: Poznar (52. faul), Hubinek (61. faul), Hybsz (64. faul), Bonecki (89. niesp. zach.) – Szczekić (32. faul), Dieng (75. faul), Chodyna (88. faul).

Piłkarz meczu – Patryk SZYSZ.

Na zdjęciu: Matej Hybsz nie miał dobrego dnia. Po jego dwóch faulach Termalica straciła dwa gole.

Fot. Marta Badowska/PressFocus