Kosztowni i niechciani

Na szczęście o „Klubie Kokosa” już nie mówimy, bo polskie kluby w bardziej cywilizowany sposób chcą rozwiązywać sytuacje z piłkarzami niechcianymi. Nadal są to jednak problemy dla jednej i drugiej strony. Piłkarz nie trenuje z pierwszą drużyną i nie gra w lidze. Klub ma go na liście płac przez co nie może inaczej spożytkować, niemałych zazwyczaj pieniędzy.

Tego lata grupa „odstawionych na boczny tor” zrobiła się pokaźna. Jak można zobaczyć w ramce, z piłkarzy niechcianych oraz takich, których niedawno bez żalu pożegnano, można by utworzyć całkiem niezłą, przynajmniej na papierze jedenastkę.

Dwóch panów KV

Najgłośniejszym przypadkiem jest bez wątpienia Konstantin Vassiljev. Wciąż aktualny reprezentant Estonii i były najlepszy asystent ekstraklasy po rozegraniu jednego, ale wyjątkowo słabego sezonu w Piaście, nie znalazł uznania w oczach trenera Waldemara Fornalika. Gliwiczanie chcieli i nadal chcą rozwiązać sprawę polubownie, ale negocjacje na chwilę obecną nie przynoszą żadnych efektów. Piłkarz trenuje z rezerwami i pobiera całkiem pokaźną pensję. Jego umowa obowiązuje jeszcze przez dwa lata, a gliwiczanie najwcześniej rozwiązać ją będą mogli po roku bez grania.

Niemal identycznie przedstawia się sytuacja z byłym pomocnikiem Piasta, Kamilem Vackiem. Śląsk Wrocław bardzo chce się pozbyć zawodnika, któremu, mimo słabego sezonu 2017/18, zgodnie z podpisanym rok temu kontraktem należała się podwyżka. Teraz jego pobory będą wynosiły około 70 tys. złotych miesięcznie. Vacek przed sezonem pojechał co prawda na obóz ze Śląskiem do Trzebnicy, ale jego sytuacja jest jasna i oczywista: zrobiono po to, by podtrzymać jego dyspozycję motoryczną i zwiększyć dzięki temu szanse, że znajdzie innego pracodawcę.

– Chcemy rozwiązać sprawę Kamila w cywilizowany sposób i we wzajemnym poszanowaniu – zapewnia dyrektor sportowy wrocławian Dariusz Sztylka. Obóz się jednak skończył i Vacek trenuje już z czwartoligowymi rezerwami. Okazuje się, że cała nadzieja w… dobrym znajomym Vacka, czyli Radoslavie Latalu. Czeski szkoleniowiec po wyeliminowaniu Legii przez Spartaka Trnawa przyznał, że chciałby wzmocnić słowacki zespół i czołowe miejsce na liście życzeń zajmuje właśnie jego były podopieczny z Piasta Gliwice.

Krakowska grupa

Michał Probierz z piłkarzami się nie cacka. Pokazał to w przeszłości wiele razy, pokazał i tego lata. Z tzw. drugą grupą Cracovii trenują całkiem nieźli piłkarze: Mateusz Cetnarski, Szymon Drewniak, Adam Deja i Mateusz Szczepaniak. Szkoleniowiec „Pasów” nie ukrywa, że cała czwórka nie jest już mu potrzebna, bo zawiodła jego oczekiwania. Ciekawa historia była ze Szczepaniakiem, który wiosną spędził w Piaście. Gdy w czerwcu okazało się, że gliwiczanie nie wykupią napastnika z Cracovii, ten miał wrócić do Krakowa. Klub ze stolicy Małopolski wysłał informację do Gliwic, że do końca miesiąca jest on wciąż piłkarzem Piasta i to ze śląskim klubem ma trenować. Dopiero od 1 lipca „Szczepan” trenuje z drugą grupą „Pasów. Co prawda jest łączony z kilkoma klubami, m.in. pierwszoligowymi, ale z Cracovii nie odszedł.

Wobec zamieszania z Miroslavem Czovilo przy Kałuży zaczęto się zastanawiać, czy jest szansa, żeby Szymon Drewniak lub Adam Deja, którzy także trenują z drugą grupą, wrócili do pierwszego zespołu. – Taka możliwość zawsze jest, bo mają z nami ważne kontrakty, ale na razie tego nie planujemy. Oni wiedzą, że jak chcą grać, to lepiej, by poszli na wypożyczenie – ucina spekulacje trener Michał Probierz.

Zjazd Serba

Lechia Gdańsk mocno zawiodła się na wielu „głośnych nazwiskach”. Dlatego po słabiutkim sezonie postanowiono zrobić trochę porządków. Kontrakty wygasły m.in. Grzegorzowi Kuświkowi i Jakubowi Wawrzyniakowi, którzy jednak do tej pory mimo uznanej renomy, mają problem ze znalezieniem nowego pracodawcy. Ten pierwszy był łączony z kilkoma klubami, ale żadna z plotek się nie potwierdziła. Podobno piłkarz był nawet zagranicą, ale nowego klubu nie znalazł do dziś. – Było kilak tematów, ale na razie nie ma konkretów. Zobaczymy jak rozwinie się moja sytuacja. Na dziś nie mogę powiedzieć kiedy coś może się wyjaśnić – przyznaje nam doświadczony napastnik. Wawrzyniak „flirtował” z katowicką GieKSą, ale umowy wciąż nie podpisał.

Największym rozczarowaniem jest jednak Milosz Krasić. Serb, za którego osiem lat temu Juventus zapłacił 15 mln euro, już w maju dowiedział się, że w Gdańsku nie jest potrzebny. – Rozmawiałem z nim. Powiedziałem mu, że nie widzę jego przyszłości w Lechii. Mimo, że ma ważny kontrakt, trwają procedury związane z rozwiązaniem kontraktu – cytowano słowa trener Lechii, Piotra Stokowca. Umowy wciąż nie rozwiązano, choć piłkarz jest łączony z kilkoma serbskimi klubami, a na razie Krasić zagrał w meczach rezerw z Wierzycą Pelplin czy Radunią Stężyca. Nieźle, jak na byłego piłkarza Juve, Fenerbahce, Bastii czy CSKA Moskwa, prawda?

 

Piłkarze niechciani w ustawieniu (1-3-4-1-2)

Miśkiewicz

Danch, Deja, Wawrzyniak

Vacek, Cetnarski, Drewniak, Krasić

Vassiljev

Szczepaniak, Kuświk

 

Na zdjęciu: Konstantin Vassiljev (z lewej) i Kamil Vacek mieli być gwiazdami ligi, a wylądowali w rezerwach…