Kosztowny błąd

W Jastrzębiu Warta zwycięskiego gola zdobyła w doliczonym czasie gry.


Piłkarze Warty przyjechali do Jastrzębia Zdroju we wtorek wieczorem i zatrzymali się w hotelu „Dąbrówka”. Szkoleniowiec drużyny z Poznania Piotr Tworek nie ukrywał, że interesuje go tylko zwycięstwo w pojedynku z GKS-em 1962 Jastrzębie, bo tylko taki wynik gwarantował jego podopiecznym dotrzymanie kroku głównym konkurentom do awansu do ekstraklasy – Stali Mielec i Podbeskidziu.

Szkoleniowiec gospodarzy Jarosław Skrobacz musiał przemeblować wyjściową jedenastkę z powodu kontuzji dotychczasowego pewniaka, Marka Mroza.

– Kontuzja nie jest groźna, to sprawa przeciążeniowa – powiedział wychowanek Sandecji Nowy Sącz.

– Mam naciągnięte więzadło. Myślę, że tydzień odpoczynku, góra półtorej, w zupełności wystarczy, bym był do dyspozycji trenera Skrobacza. Na pewno nie zagram w niedzielnym meczu z Odrą Opole, lecz mam nadzieję, że zdążę na kolejne spotkanie z Sandecją.

Miejsce zwolnione przez Mroza w drugiej linii zajął Kamil Jadach, na środku ataku pojawił się Kamil Adamek, który „zluzował” Daniela Szczepana, zaś na prawym skrzydle zagrał od pierwszej minuty Czech Petr Galuszka. Awans „Adamsa” do podstawowej jedenastki na pewno nie był prezentem weselnym Jarosława Skrobacza (Adamek kilka dni temu zmienił stan cywilny), lecz efektem jego dobrej postawy w gierkach wewnętrznych.

Goście już w pierwszej akcji ofensywnej stracili Jakuba Kiełba (podejrzenie uszkodzenia więzadeł pobocznych), ale nie zbiło ich to z tropu i w tym fragmencie spotkania prezentowali się korzystniej od jastrzębian. W 18 minucie Damian Tront we własnej „16” dostał piłką w rękę i arbiter po chwili wahania, na wyraźną sugestię piłkarzy gości, podyktował rzut karny dla Warty, którego na gola zamienił Mateusz Kupczak (9. gol w sezonie). Gospodarze wyrównali w końcówce I połowy, gdy po dośrodkowaniu Łukasza Norkowskiego tor lotu piłki zmienił Galuszka. I w tym przypadku poznaniacy reklamowali zagranie ręką czeskiego skrzydłowego.

Po przerwie więcej okazji do korekty wyniku mieli gospodarze. W 62 minucie Adamek skierował nawet futbolówkę do siatki, lecz arbiter odgwizdał ofsajd napastnika GKS-u. Potem okazje z rzutów wolnych mieli Tront (70 min, jego strzał obronił Adrian Lis) i Farid Ali (76 min, minimalnie chybił celu). Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, z prawej flanki dośrodkował Mateusz Szczepaniak, Kamil Szymura nie zdołał zablokować piłki i Michał Jakóbowski „szczupakiem” skierował futbolówkę do bramki, zapewniając swojej drużynie bezcenne trzy punkty.

GKS 1962 Jastrzębie – Warta Poznań 1:2 (1:1)

0:1 – Kupczak, 19 min (karny), 1:1 – Galuszka, 41 min, 1:2 – Jakóbowski, 90+2 min (głową).

GKS 1962: Pawełek – Kulawiak, Jaroszek (61. Bojdys), Szymura, Gojny – Norkowski – Tront, Jadach (68. Mydlarz) – Galuszka (81. Szczepan), K. Adamek, Ali. Trener Jarosław SKROBACZ.

WARTA: Lis – Grobelny, Boczek, Kieliba, Boczek, Kiełb (5. Stępiński) – Apolinarski, Kupczak, Trałka, Jakóbowski – Janicki (84. A. Laskowski), G. Jaroch (72. Szczepaniak). Trener Piotr TWOREK.

Sędziował Kornel Paszkiewicz (Wrocław). Mecz bez udziału publiczności. Żółte kartki: Norkowski, Jaroszek, Gojny, Włodarek (asystent trenera, na ławce) – Boczek, Kieliba, Grobelny.

Piłkarz meczu Łukasz TRAŁKA.


Na zdjęciu: Petr Galuszka (z prawej) zdobył gola dla GKS-u 1962 Jastrzębie, ale po zakończeniu meczu powody do zadowolenia miał tylko stoper Warty, Tomasz Boczek (z lewej).

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus

GŁOS TRENERÓW

Piotr TWOREK: – Cieszymy się ze zwycięstwa, w które do końca wierzyliśmy. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego meczu pod względem taktycznym, nie chcieliśmy popełnić błędów z poprzedniego meczu z Podbeskidziem. Nie wiedziałem tylko, jak to wszystko wyjedzie w meczu o stawkę, bo na gierkach wewnętrznych wyglądało to bardzo dobrze. Mieliśmy dwa sposoby pressingu i oba zdały egzamin. Szkoda straconej bramki, bo moi zawodnicy twierdzą, że piłkarz Jastrzębia pomógł sobie ręką, ale nie mnie to oceniać. W II połowie trochę „siadły” nam boki, za dużo graliśmy długimi piłkami zamiast szukać prostopadłych podań. Jedynym minusem jest poważna kontuzja kolana Kuby Kiełba. Dlaczego od początku nie grał Mateusz Szczepaniak? Mam czterech napastników, każdego o innym profilu. Zagrałem „starym” składem, bo ci napastnicy grają już ze sobą na pamięć.

Jarosław SKROBACZ: – Cóż ja mogę powiedzieć? Przykro nam, że nie zdobyliśmy choćby punktu, bo w przekroju całego spotkania nie zasłużyliśmy na porażkę. Mało tego, czym było bliżej końca meczu, wydawało się, że to my jesteśmy bliżsi zdobycia gola. Moment dekoncentracji, pozwoliliśmy dośrodkować Szczepaniakowi i nieszczęście gotowe. Sami nie wykorzystaliśmy kilku okazji do zdobycia bramki. Czy Warcie należał się rzut karny? Trudno mi to ocenić bez obejrzenia powtórek, mogą to zrobić tylko ci, którzy oglądali transmisję telewizyjną. Ja też dostałem sms-y z informacją, że przy stanie 1:1 należał nam się rzut karny za faul na Szymurze. W Opolu będziemy musieli sobie radzić bez dwóch podstawowych młodzieżowców – Mróz jest kontuzjowany, a Norkowski wypada za kartki. Mamy trzy dni, będziemy myśleć, jak rozwiązać ten problem.