Koszulka z numerem 80 dla Huberta Kostki!

Przez wiele lat Hubert Kostka grał z numerem 1. Wychowanek LZS Markowice, a następnie bramkarz II-ligowej Unii Racibórz i od 20 roku życia do końca kariery ostoja Górnika Zabrze, ma w swoim piłkarskim dorobku niezwykłą kolekcję.

11 razy wywalczył mistrzostwo Polski, bo 8-krotnie sięgał po tytuł jako zawodnik, a 3-krotnie jako trener. Ponadto jako piłkarz 6-krotnie podnosił też w górę Puchar Polski oraz wystąpił w finale europejskich pucharów, w którym Górnik Zabrze – jako jedyna polska drużyna – zameldował się w 1970 roku. A ukoronowaniem kariery był złoty medal olimpijski wywalczony z reprezentacją Polski, w której wystąpił 32 razy, 3-krotnie będąc jej kapitanem.

O tym wszystkim mieliśmy sobie okazję znowu przypomnieć przy okazji wizyty Huberta Kostki w raciborskim ratuszu. Tam w obecności prezydenta miasta Dariusza Polowego prezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej i członek zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej Henryk Kula przekazał jubilatowi, świętującemu 80 urodziny, życzenia w imieniu całej rodziny piłkarskiej. Nie zabrakło także prezentów z najbardziej symbolicznym – czyli koszulką reprezentacji Polski z numerem 80.

– Szanowny jubilacie. Drogi Hubercie. Z prawdziwą przyjemnością i wzruszeniem chciałbym Ci złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji 80. urodzin. Składam te gratulacje w imieniu władz Polskiego Związku Piłki Nożnej, a także we własnym imieniu.

Dla mnie, kilkuletniego brzdąca, interesującego się piłką nożną, byłeś Hubercie przede wszystkim wspaniałym bramkarzem niezwykłej jedenastki Górnika Zabrze, której w latach sześćdziesiątych kibicowała cała futbolowa Polska – przeczytał Henryk Kula w utrzymanym w osobisty tonie Liście gratulacyjnym od Zbigniewa Bońka.

Piłkarskie wspomnienia Huberta Kostki także ubarwiły jubileuszowe spotkanie. Zwłaszcza gdy dziarski 80-latek z z rzadko okazywanym poczuciem humoru opowiadał piłkarskie anegdoty.

– Jako chłopak, który jeszcze niedawno grał w klasie B w LZS Markowice, a po II-ligowych występach w Unii Racibórz trafił do wielkiego Górnika Zabrze, w 1961 roku zostałem rzucony na głębokie wody europejskich pucharów – wspomniał Hubert Kostka.


Czytaj jeszcze: Stabilizacja po śląsku


– W pierwszej rundzie trafiliśmy na Tottenham i na Stadionie Śląskim tuż po przerwie prowadziliśmy już z mistrzem Anglii 4:0 i mogło się skończyć naszym wysokim zwycięstwem. Wtedy jednak rywale zaczęli grać brutalnie i po ich faulach Jasiu Kowalski i Jurek Musiałek zostali odwiezieni kartką do szpitala, a przepisy były wtedy takie, że nie można było dokonać zmian.

Skończyliśmy więc mecz w dziewiątkę, a Anglicy zmniejszyli rozmiary porażki strzelając nam w końcówce dwa gole. Na rewanż do Londynu pojechałem w nieznany świat. Po tym meczu rewanżowym, zagubieni w tym angielskim klimacie piłkarskim, idąc tymi podziemnymi tunelami, specyficznymi dla angielskich stadionów, szliśmy za jednym z działaczy Tottenhamu myśląc, że on nas prowadzi do szatni.

A okazało się, że on szedł… do ubikacji i cała nasza drużyna szła za nim. Ale następne moje mecze w Anglii były już najlepsze i z największą przyjemnością grałem na Wyspach.