Koszykówka. Brudna rozgrywka przeciw kapitanowi

Waczyński to nie tylko kapitan reprezentacji, ale też jeden z jej filarów. 30-letni skrzydłowy Unicai Malaga to najlepszy strzelec biało-czerwonych, jedyny, który uzyskał powyżej 2 tysięcy punktów (2117). W mistrzostwach świata w Chinach (Polacy zajęli 8. miejsce) był pierwszym snajperem zespołu – średnia 13,9 pkt oraz drugim pod względem wskaźnika efektywności i asyst.

Gdy jednak kilka dni temu trener Mike Taylor ogłosił 12-osobową kadrę na spotkania eliminacyjne do mistrzostw Europy 2021 z Izraelem (20 lutego w Gliwicach) i trzy dni później z Hiszpanią (w Saragossie), wśród powołanych Waczyńskiego zabrakło. Na oficjalnej stronie Polskiego Związku Koszykówki szkoleniowiec wyjaśnił, że koszykarz „chciał odpocząć” i on przystał na jego prośbę.

Bez szacunku…

Waczyński zdementował tę informację. W mediach społecznościowych wydał oświadczenie i wyjaśnił powody braku powołania dla niego. „Nieprawdą jest, że „postanowiłem odpocząć”. Boli mnie, że zostałem tak potraktowany i z tego powodu wystawiono moją osobę na krytykę. W rezultacie czuję się zmuszony zająć stanowisko” – napisał.

Co więc jest prawdziwym powodem „odrzucenia” Waczyńskiego? Nie po drodze jest szefowi PZKosz, Radosławowi Piesiewiczowi, z kapitanem kadry.

„Nie chciałbym, aby zarzucono mi, że grę w reprezentacji Polski uzależniałem od otrzymania dodatkowego wynagrodzenia, jak zarzucano innemu zawodnikowi w przeszłości (Maciejowi Lampe – przyp. red.). Wprost przeciwnie, niejednokrotnie dopłacałem lub wykładałem własne środki, aby uczestniczyć w zgrupowaniach” – wyjaśnił Waczyński i przyznał, że niewiele brakowało, a nie wystąpiłby już w ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Chinach, w których nasza drużyna, przy ogromnym udziale Waczyńskiego, awansowała do ćwierćfinałów.

„Dla wielu osób ze świata koszykarskiego tajemnicą nie jest, że nieoficjalnie padły słowa o tym, że nie ma miejsca dla Adama Waczyńskiego w kadrze narodowej. Padło tych słów dużo więcej, bardzo przykrych. Niemalże nie pojechałbym na mistrzostwa świata. Zamiast motywować, próbowano odebrać mi opaskę kapitana. Wkładano mi w usta słowa, których nie powiedziałem. Wiele razy zadawałem sobie pytanie dlaczego tak się dzieje? Musiałbym porzucić nasze wspólne marzenia, ale zagryzłem zęby, gdyż bardzo długo pracowaliśmy na ten sukces. Niestety, pomimo ogromnego sukcesu jaki osiągnęliśmy, który dla mnie zatarł wszelkie urazy, nie zmieniło się nastawienie i brak szacunku do mojej osoby” – czytamy w oświadczeniu koszykarza.

Kłopotliwa przyjaźń

W swoim oświadczeniu Waczyński odniósł się też do Gali Mistrzów Sportu, gdy reprezentacja koszykarzy odbierała nagrodę dla Drużyny Roku. Zaznaczył też, że o samej nagrodzie dowiedział się z wiadomości tekstowej od sekretarki, podczas gdy innym zawodnikom kadry organizowano detale pobytu w Warszawie na Gali Mistrzów.

„Nie mogę zrozumieć skąd bierze się niechęć Prezesa Piesiewicza w stosunku do mnie. Wiele razy zastanawiałem się czy wpływ na to ma moja przyjaźń z Marcinem Gortatem i wsparcie fundacji MG13. Być może zaangażowanie w działalność Związku Zawodowego Koszykarzy tylko i wyłącznie, aby pomóc rozwinąć dyscyplinę w kraju w takim kierunku, jaki poznałem grając 6 lat poza granicami Polski” – przyznał.

Nie jest z kamienia

Waczyński zdradził, że próbował rozwiązać sytuację i rozmawiał z trenerem Taylorem, ale nic to nie dało. „Nie jestem w stanie reprezentować Polski w tak negatywnych emocjach, w takim stresie, poświęcając wszystko. Czułem, że trener też jest pod ogromną presją. Naiwnie liczyłem jednak na wyjaśnienie sytuacji. Dla mnie niestety wyjaśnienie nadeszło wraz z informacją o powołaniach na mecze eliminacyjne i oświadczeniu o powodach mojej absencji” – nie krył rozczarowania koszykarz.

Waczyński swoje stanowisko zakończył mocnymi słowami. „Nie jestem z kamienia. Jestem tylko człowiekiem, który nie ma już po prostu sił na tę brudną pozaboiskową rozgrywkę, która przekłada się na moje życie zawodowe jak i prywatne. Bardzo przepraszam wszystkich kibiców, których zawiodę. Ale przede wszystkim przepraszam kolegów z zespołu oraz sztab trenerski. Zawsze poszedłbym za nimi w ogień. Wierzę, że są o tym przekonani. Będę Wam kibicował z całego serca. DAWAJ POLSKA!”.

Taylor oczekuje więcej

Słowa Waczyńskiego wywołały ogromny oddźwięk. Swoje oświadczenie opublikował Mike Taylor. Szkoleniowiec odciął się od słów kapitana reprezentacji i zapewnił, że nikt nie ingerował w powołania, a dobro kadra stawia wyżej niż interesy jednego zawodnika.

„Informuję, że decyzję o braku powołania Adama Waczyńskiego do kadry podjąłem osobiście. Od 2014 roku, odkąd pracuję jako trener główny reprezentacji Polski, nikt z Polskiego Związku Koszykówki nie ingerował, ani nie sugerował, kto ma znaleźć się na liście powołanych zawodników. Oświadczenie Adama podważa mój autorytet” – twierdzi Taylor. „Jako trener reprezentacji Polski jestem rozczarowany oświadczeniem Adama, oczekuję więcej od kapitana. Wolałbym, żeby zamiast publikować oświadczenie, wybrał prostsze rozwiązanie i osobiście skontaktował się z Prezesem Radosławem Piesiewiczem. Zawodnicy i trenerzy nie mają żadnego konfliktu z Adamem. Wierzę, że to sytuacja, z którą Adam najlepiej poradzi sobie indywidualnie. Zresztą, długo rozmawiałem z Adamem na ten temat i zachęcałem do rozmowy z prezesem PZKosz, aby znaleźć porozumienie. Adam musi brać odpowiedzialność za swoje wybory i działania. Dla mnie zawsze najważniejsza jest drużyna – ona jest większa niż jeden zawodnik. Adam przez lata był bardzo ważną częścią kadry narodowej i mam nadzieję, że rozwiąże swoje problemy i będzie gotowy do reprezentowania Polski ponownie w przyszłości. Z powodu braku rozwiązania tego niepotrzebnego konfliktu, postawiłem w tym okienku reprezentacyjnym na skupioną atmosferę wewnątrz drużyny, pomijając Adama” – czytamy w oświadczeniu Taylora.