Koszykówka. Największy sukces w XXI wieku

Polacy pokonali Ukrainę i są wśród ośmiu czołowych drużyn Europy. To najlepszy ich wynik w EuroBaskecie w tym wieku!


W trakcie przygotowań do mistrzostw Europy biało-czerwoni przegrali w towarzyskim meczu w Stambule z Ukrainą 60:88. Nie był to dobry prognostyk, ale też rywale nie byli zdecydowanymi faworytami wczorajszego spotkania. Obie ekipy prezentują bowiem podobny potencjał, co pokazały wydarzenia na parkiecie.

Od początku walka była wyrównana. W naszej ekipie znakomicie dysponowani byli A.J. Slaughter oraz Aleksander Balcerowski. Jak zwykle aktywny był Mateusz Ponitka, który jednak miał problemy ze skutecznością. W pierwszej połowie trafił zaledwie jeden z ośmiu rzutów z gry. Za to w innych elementach brylował: zbierał, asystował, blokował i przechwytywał piłkę. Czarną robotę wykonywał też Michał Sokołowski, który utrudniał skutecznie grę liderowi Ukraińców Swiatosławowi Mychajlukowi. Mający średnio w meczach EuroBasketu 18 punktów koszykarz Toronto Raptors do przerwy zdobył tylko dwa punkty.

Po kolejnym rzucie Slaughtera nasi koszykarze wygrywali 22:16. Była to ich największa przewaga. Podopieczni trenera Ainarsa Bagatskisa, który jako zawodnik grał w polskiej lidze w Bytomiu i Pruszkowie (ma dwa brązowe medale MP), nie zrażeni takim obrotem sprawy realizowali plan. Twardo bronili na obwodzie i pilnowali Ponitki. Taktyka przyniosła skutek. Ukraińcy przejęli inicjatywę. Zyskali przewagę dzięki kontratakom i rzutom z dystansu – w tym elemencie szczególnie groźny był Wiaczesław Bobrow, który trafił trzykrotnie zza linii 6,75 m. Po jego akcji Ukraina objęła najwyższe w spotkaniu prowadzenie 44:37 na dwie i pół minuty przed końcem pierwszej połowy.

Po przerwie wciąż żadna z drużyn nie potrafiła „odskoczyć” na więcej niż kilka punktów. W naszej ekipie ciężar gry wziął na siebe Ponitka. Grał znakomicie. Wejściami pod kosz wymuszał przewinienia rywali. Jego koledzy twardo bronili, a w strefie podkoszowej zagrożenie stanowił Balcerowski. 21-latek dobił kilka niecelnych rzutów kolegów, popisał się też efektownymi blokami.

O wyniku miała wyłonić czwarta kwarta. W niej biało-czerwoni zagrali twardo w obronie, wydzierali piłki Ukraińcom. Zaczęły też im wpadać rzuty zza linii 6,75 m. Po takich trafieniach Sokołowskiego i Ponitki Polska na niespełna 4 minuty przed końcem wygrywała 87:79. Wydawało się, że kontrolują mecz. W kolejnych minutach stracili jednak zimną krew. Piąty faul i to w ofensywie popełnił Balcerowski. Biało-czerwoni fatalnie też rozgrywali akcje. Dużo kozłowali i pod naciskiem Ukraińców w ostatnich sekundach oddawali niecelne rzuty. Na 90 sekund przed końcem rywale zmniejszyli straty do trzech punktów 84:87. Trener Igor Milicić wziął czas. Ustawił ostatnie akcje, a przede wszystkim uspokoił swoich graczy, którzy po powrocie na parkiet zagrali spokojnie i z wyrachowaniem. Ukraińcy odwrotnie. Jak najszybciej chcieli odrobić straty, dużo rzucali zza linii 6,75 m i pudłowali.


Ukraina – Polska 86:94 (21:24, 24:18, 22:27, 19:25)

UKRAINA: Lukaszow 2, Mychajluk 12, Leń 9 (1×3), Blizniuk 7 (1×3), Herun 3 – Sydorow 2, Żotow, Sanon 13 (2×3), Pustowyj 13, Bobrow 15 (3×3), Tkaczenko 10 (2×3). Trener Ainars BAGATSKIS.

POLSKA: Balcerowski 14 (2×3), Sokołowski 13 (2×3), Cel 4, Slaughter 24 (4×3), Ponitka 22 (2×3) – Schenk 2, Garbacz 6 (1×3), Michalak 4, Olejniczak, Dziewa 5, Zyskowski. Trener Igor MILICIĆ.


Na zdjęciu: Mateusz Ponitka jak zwykle zaimponował wszechstronnością.

Fot. FIBA