Krok do przodu, ale…

Piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie zmarnowali niepowtarzalną szansę, by rozłożyć na łopatki wicelidera z Łęcznej.


Nowy trener (chociaż tylko tymczasowy), nowy kapitan drużyny – w meczu z Górnikiem Łęczna wszystko miało być inne, łącznie z grą i wynikiem. Taki cel przyświecał piłkarzom GKS-u 1962 Jastrzębie, a inne znaczyło lepsze. Łukasz Włodarek (jeden z portali internetowych „przechrzcił” go na Szymona!) miał niewiele czasu, by zmienić oblicze zespołu i znaleźć sposób, by zaskoczyć wicelidera tabeli.

Przed meczem jastrzębianie remis zapewne wzięliby w ciemno, z pocałowaniem ręki, ale po końcowym gwizdku arbitra mieli prawo być rozczarowani. Wicelider z Łęcznej zawiódł bowiem na całej linii, a do przerwy prezentował najgorzej ze wszystkich zespołów, które w tym sezonie gościły na Stadionie Miejskim przy ulicy Harcerskiej.

Trener Łukasz Włodarek dokonał trzech zmian w wyjściowej jedenastce w porównaniu do ostatniego meczu z Puszczą Niepołomice. Na ławce rezerwowych wylądowali Grzegorz Drazik, Daniel Feruga i Dominik Szczęch, zaś ich miejsce zajęli Mariusz Pawełek, Łukasz Zejdler i Farid Ali.

Gospodarze objęli prowadzenie w 21 minucie, gdy po podaniu Alego nowy kapitan drużyny Kamil Jadach zacentrował z lewej flanki, a Daniel Szczepan strzałem głową zmusił do kapitulacji Macieja Gostomskiego. W 71 minucie Ali mógł podwyższyć prowadzenie, lecz nie trafił w światło bramki gości. Natychmiastowa riposta zakończyła się zdobyciem wyrównującego gola przez podopiecznych trenera Kamila Kieresia – z lewego skrzydła dośrodkował Leandro, Bartosz Śpiączka na moment „zawisnął w powietrzu” i pięknym strzałem głową nie dał żadnych szans Grzegorzowi Drazikowi, który zastąpił kontuzjowanego Mariusza Pawełka.

Nie zrażeni takim obrotem sprawy jastrzębianie ruszyli do ataku i w 76 minucie powinni byli się cieszyć ze zdobycia gola. Daniel Rumin przegrał wprawdzie pojedynek jeden na jeden z Gostomskim (bramkarz Górnika czysto wygarnął piłkę spod nóg napastnika GKS-u, więc o rzucie karnym nie mogło być mowy), ale poprawka Alego powinna wylądować w siatce. Ukrainiec zabrał się z piłką, minął bramkarza rywali i… Jak koncertowo spartaczył tę okazję, pozostanie jego słodką tajemnicą. Nie wiem, dlaczego nie zdecydował się na strzał „z ołówka”, czyli szpicem. Może mało finezyjny, ale za to skuteczny, a przecież o to w futbolu chodzi. Jeszcze w 88 minucie po zagraniu Alego Jakub Niewiadomski z kilku metrów „ostemplował” słupek bramki drużyny z Łęcznej.

GKS 1962 Jastrzębie – Górnik Łęczna 1:1 (1:0)

1:0 – Szczepan, 21 min (głową), 1:1 – Śpiączka, 72 min (głową).

GKS 1962: Pawełek (69. Drazik) – Kulawiak, Komor, Szcześniak, Witkowski – Bielak – Ali, Zejdler (60. Feruga), Mróz, Jadach (60. Niewiadomski) – Szczepan (73. Rumin). Trener Łukasz WŁODAREK.

ŁĘCZNA: Gostomski – Orłowski (46. Matei), Midzierski (46. Baranowski), Pajnowski, Leandro – Cierpka, Stromecki – Goliński (68. Kukułowicz), Kalinkowski (46. Wojciechowski), Michał Mak (79. Banaszak) – Śpiączka. Trener Kamil KIEREŚ.

Sędziował Marek Opaliński (Lubin). Mecz bez udziału publiczności. Żółte kartki: Feruga, Bielak – Midzierski, Leandro, Pajnowski.


Na zdjęciu: Daniel Szczepan (z lewej) otworzył konto bramkowe GKS-u 1962 Jastrzębie w meczu z Górnikiem Łęczna, ale to nie wystarczyło do wygranej.

Fot. PressFocus