Krok do wyzwolenia

Od momentu podzielenia ekstraklasy na grupy Wisła tylko raz nie załapała się do górnej ósemki. W sezonie 2015/16 Bogusław Cupiał nie myślał już o podbijaniu europejskich boisk, a przede wszystkim skupiał się na znalezieniu kupca klubu. Nie przeszkadzało mu to w częstych zmianach trenerów. W trakcie rundy jesiennej zwolnił Kazimierza Moskala, a potem zespół przechodził z rąk do rąk. Całkowitym nieporozumieniem okazało się przekazanie drużyny w ręce Tadeusza Pawłowskiego.

Szybkie pożegnanie

Nie zaufał mu nikt, a szczególnie piłkarze, którzy z politowaniem patrzyli, jak na trening wychodzi z książką i z niej dyktuje kolejne ćwiczeni a. Nikt w klubie nie próbował podeprzeć autorytetu trenera i po trzech meczach (dwie porażki, jeden remis) musiał pożegnać się z Krakowem. W marcu targany licznymi problemami zespół trafił w ręce Dariusza Wdowczyka i wreszcie zaczął wygrywać. Wtedy Wisła szanse na awans do górnej ósemki straciła w ostatniej kolejce rundy zasadniczej, remisując z Zagłębiem Lubin 1:1.

To było raptem dwa lata temu, a Wisła zmieniła się od tego czasu niemal całkowicie. Z Zagłębiem w kwietniu 2016 roku grali Arkadiusz Głowacki, Rafał Boguski, Patryk Małecki i Maciej Sadlok i tylko ta czwórka nadal jest w drużynie, a mocne miejsce w składzie drużyny Joana Carrillo ma jedynie ten ostatni. Wiele się zmieniło, ale dziś sytuacja w tabeli jest podobna, bo także teraz Wisła do ostatniej kolejki musi walczyć o swoje.

Po wygranej nad Legią w Warszawie (2:0) wydawało się, że krakowianom perspektywa gry w grupie spadkowej już nie grozi, ale porażka z Kolejorzem (1:3) sprawiła, że mobilizacja jest konieczna. – Przed meczem z Lechem powtarzaliśmy sobie, aby pójść za ciosem i powtórzyć wynik z Warszawy. Niestety nie udało się, a teraz trzeba jak najszybciej się podnieść – mówi Sadlok.

Mają zamiar powalczyć

Biała Gwiazda będzie pewna gry w grupie mistrzowskiej, jeśli w starciu z Sandecją zdobędzie przynajmniej punkt. Teoretycznie, nie powinno to być trudne, bo ekipa z Nowego Sącza na dobre ugrzęzła na dnie tabeli. Ale wyjazdowy remis z Górnikiem Zabrze (2:2) to dowód na to, że ekipa Kazimierz Moskala ma zamiar jeszcze powalczyć.

– Nie będzie to łatwy mecz, bo w głowach będziemy mieć obecny układ tabeli. Całe szczęście, że wygraliśmy z Legią w Warszawie, bo bez tych punktów nasza sytuacja mogłaby być naprawdę nieciekawa. Rywale mocno gonią, bo każdy chce awansować do górnej części tabeli – zaznacza Sadlok. – To będzie arcyważne spotkanie, a mam nadzieję, że po jego zakończeniu będę mógł się uśmiechać – mówi Carrillo.

Brak awansu byłby sporym rozczarowaniem dla władz klubu. Prezes Marzena Sarapata otwarcie dawała do zrozumienia, że celem na rundę wiosenną jest walka o miejsce premiowane startem w europejskich pucharach. Na to jednak chyba jeszcze za wcześnie. Mecz z Lechem pokazał, że w zespole Wisły wciąż są braki. Lepiej je uzupełnić nim ponownie wychyli się z krajowego podwórka.