Preeliminacje ME. Krok od niespodzianki

Polacy przegrali z Chorwacją na otwarcie preeliminacji do mistrzostw Europy 2025. Goście z zawodnikami NBA do ostatnich sekund drżeli o wynik.


Chorwaci do Warszawy przyjechali w najmocniejszym swoim zestawieniu, z gwiazdami NBA: Bojanem Bogdanoiciem, Ivicą Zubacem i Dario Sariciem na czele. W naszej ekipie mimo to panował optymizm. Wszyscy zapewniali, że są przygotowani na grę z Chorwatami i nie są im oni straszni. – Jesteśmy w optymalnej formie – przekonywał przed pierwszym gwizdkiem sędziego Igor Milicić, trener biało-czerwonych, który wreszcie mógł liczyć na A.J. Slaughtera. Amerykanin w przygotowaniach nie brał udziału, bo leczył kontuzjowany staw skokowy. Do zespołu dołączył dopiero kilka dni przed spotkaniem. Na rozgrzewce kulał. – A.J. jest gotowy do gry na 70-75 procent. Powinien wytrzymać 15-20 minut na parkiecie – wyjawił Milicić.

Jaki sposób mieli Polacy na zatrzymanie faworyzowanych rywali? – Przede wszystkim musimy grać bardzo, bardzo agresywnie i wywierać presję na wszystkich zawodników, a nie tylko na tego z piłką. Musimy bronić daleko od „pomalowanego”. A gdy nawet Chorwatom uda się przedostać pod kosz, mamy przygotowane kilka pułapek – tłumaczył Milicić.

Taktyka przyniosła efekt. Polacy zaskoczyli Chorwatów, którzy długo nie potrafili się otrząsnąć. Nie radzili sobie z defensywą biało-czerwonych. Gubili piłkę, nie zbierali i przede wszytkim fatalnie pudłowali. W pierwszych 20 minutach mieli zaledwie 7-proentową skuteczność w rzutach z dystansu. To zaskakujące, bo w swoich szeregach mieli przecież strzelca nad strzelcami, jakim jest Bogdanović.

Polacy od początku prowadzili. Po dwóch „trójkach” Slaughetera ich przewaga urosła nawet do dwucyfrowych rozmiarów (29:18) i utrzymali ją do przerwy.

W drugiej połowie Chorwaci się przebudzili. Przyspieszyli grę w ataku i wzmocnili defensywę. Przebudził się Bogdanović. Coraz lepiej zaczęli też sobie radzić Zubac oraz Jaleen Smith. Grę Polaków trzymał natomiast Slaughter. Jako jedyny trafiał regularnie. Pozostali raz za razem przestrzeliwali.

Przyjezdni odrobili straty. Po trafieniu zza linii 6,75 Bogdanovicia po raz pierwszy wygrywali 45:44 (29 min).

W ostatniej części Polacy się otrząsnęli z przewagi rywali. Podjęli walkę. Gra toczyła się punkt za punkt. Częściej na prowadzeniu byli nasza drużyna. Na niespełna 2,5 minuty przed końcem miała trzy punkty więcej (62:59). Chorwaci odpowiedzieli jednak trzema kolejnymi „trójkami”. Trafili je Krunoslav Simon i dwukrotnie Mario Hezonia. Polacy do końca walczyli, ale nie dali rady, ostatecznie przegrywając trzema „oczkami”.


Polska – Chorwacja 69:72 (15:11, 16:10, 16:28, 22:23)

POLSKA: Dziewa 2, A.J. Slaughter 16 (4×3), Sokołowski 2, Balcerowski 11 (1×3), Ponitka 26 (3×3) – Cel 3 (1×3), Zyskowski 7 (1×3), Garbacz, Michalak, Olejniczak 2, Schenk. Trener Igor MILICIĆ.

CHORWACJA: Bogdanović 16 (2×3), Sarić 9, Smith 6 (1×3), Zubac 19, Hezonja 10 (2×3) – Simon 9 (1×3), Gnjidć 3 (1×3), Matković, Ramljak. Trener Damir MULAOMEROVIĆ.


Fot. Tomasz Jędrzejowski/PressFocus