Król w pożyczonych butach

Rekordu zmarłego 1 marca Justa Fontaine’a w mistrzostwach świata chyba nikt nie pobije.


W historii rozgrywek o mistrzostwo globu na liście królów strzelców tej imprezy od kilku miesięcy jest dwóch Francuzów. Pierwszy to zmarły na początku marca w Tuluzie Just Fontaine, który odszedł w wieku 89 lat, a od grudnia – także niesamowity Kylian Mbappe.

Bramka za bramką

Urodzony w marokańskim obecnie Marrakeszu, a wtedy we francuskiej kolonii Fontaine (jego matka była Hiszpanką, ojciec Francuzem), poprowadził razem z mającym polskie korzenie Raymondem Kopaczewskim „Trójkolorowych” do trzeciego miejsca na mundialu w Szwecji w 1958 roku. Popisał się tam niesamowitym wyczynem, bo w 6 meczach zdobył aż 13 bramek!

Kto wie, jak poszłoby mu w Szwecji podczas szóstych mistrzostw globu zdobywanie goli, gdyby nie uraz Tadeusza, a raczej Thade Cisowskiego. Ten urodzony w 1927 roku w Łaskowie na wschodzie Polski napastnik był w latach 50. prawdziwym goleadorem na francuskich ligowych boiskach, gdzie dla FC Metz, a potem dla RC Paris zdobywał po 20-30 goli na sezon! Grał też w reprezentacji Francji. Fontaine w jednym z wywiadów mówił o nim tak: – Grałem tylko dlatego, że Tadeusz Cisowski doznał bardzo poważnej kontuzji. Thadee był geniuszem. Pamiętam, jak w 1956 siedziałem na ławce, a on strzelił Belgom pięć bramek. Patrzyłem z otwartymi ustami. Co za instynkt, co za precyzja. No niestety, tak to w futbolu bywa – opowiadał Polsatowi kilka lat temu Fontaine.

Na mundialu w Szwecji swoje strzelanie zaczął od Paragwaju. W wygranym 7:3 spotkaniu zdobył hat tricka. Potem dwa razy pokonał znakomitego jugosłowiańskiego bramkarza Vladimira Bearę, ale Francuzi tamto spotkanie przegrali 2:3. W decydującym o awansie meczu ze Szkotami zdobył z Kopaczewskim po bramce, co zapewniło „Trójkolorowym” wygraną 2:1 i awans do 1/4 finału. Tam 24-letni wtedy Fontaine dwa razy trafił do siatki w starciu z Irlandią Północną (4:1). Zdobył też gola w półfinałowym spotkaniu z późniejszym mistrzem świata Brazylią (2:5).

Mecz o trzecie miejsce z obrońcą trofeum sprzed czterech lat czyli, jak pisano wtedy w Polsce NRF – Niemcami Zachodnimi? „Fontaine otwiera świetną serię” – pisał wtedy korespondent „Sportu” na mundial w Szwecji redaktor Tadeusz Maliszewski. Zresztą czytając jego relację z tego meczu można się zastanowić, kto tak naprawdę grał w narodowych drużynach Francji i Niemiec Zachodnich…

„Bramka, która padła w 15 minucie ze strzału Fontaine’a i inicjatywy Kopy wstrząsnęła Niemcami. Jednak starczyło jeszcze sił, żeby zdobyć przez Cieślarczyka wyrównującą bramkę. Kto wie, jaki byłby jej wpływ na nastrój obu drużyn, gdyby nie rzut karny w 27 minucie wykonywany przez Kopę, który nie dał Kwiatkowskiemu najmniejszych szans”.

Fontaine w meczu z NRF aż cztery razy wpisał się na listę strzelców w wygranym 6:3 spotkaniu o brązowy medal i jedenastka znad Sekwany cieszyła się ze swojego pierwszego reprezentacyjnego sukcesu. Wszystko to w… pożyczonych butach! – Mieliśmy tylko dwie pary butów w tamtym czasie i zero sponsorów. Znalazłem się w Szwecji z niczym. Szczęśliwie Stephan Bruey, jeden z rezerwowych napastników, miał taki sam rozmiar stopy i pożyczył mi je. Sześć meczów i trzynaście goli! Później oddałem je. Lubię myśleć, że niektóre moje gole były zainspirowane dwoma duszami w jednych butach – wspominał.

Z Polakami u boku

Dodajmy, że oprócz Kopy, a wcześniej Cisowskiego, ówczesny król strzelców MŚ mógł liczyć na pomoc innego zawodnika o polskim rodowodzie, a chodziło o świetnego napastnika RC Lens Maryana Wisniewskiego.

Teraz w klubach Ligue 1 przeważają gracze z afrykańskim rodowodem, wtedy na boiskach nad Sekwaną dominowali zawodnicy mający polskie korzenie. Mówił mi o tym kilka lat temu w Algierii na potrzeby książki „Stefan Żywotko. Ze Lwowa po mistrzostwo Afryki” [Mohamen Maouche], w latach 50. zawodnik Stade Reims. Grał tam z takimi zawodnikami, jak Raymond Kopaczewski, Just Fontaine czy Michel Hidalgo. – Nie tylko z nimi. W tamtym czasie rzadko się zdarzało, żeby we francuskim klubie nie było dwóch czy trzech zawodników z polskim rodowodem. Kopaczewski, Głowacki, Zymziak, Cisowski, Wisniewski, Tylewski, Oleksiak. To była elita ligowego futbolu we Francji, a także siła francuskiej reprezentacji. Wspaniali ludzie, z mocnymi głowami. Ile oni potrafili wypić! Mówiło się wtedy „pić jak Polak” – wspominał z uśmiechem Maouche, rocznik 1936.

Monsieur Dynamite

Fontaine występował w trzech klubach: US Casablanca, OGC Nice, a potem w liczącym się także w europejskiej rywalizacji Stade Reims. W reprezentacji Francji w 21 występach zdobył 30 bramek. Do jego mundialowego osiągnięcia ze szwedzkich boisk nikt się nawet nie zbliżył. Najbliżej był Gerd Muller, który na pierwszym meksykańskim mundialu w 1970 roku strzelił 10 bramek. Nad Sekwaną wołano na niego „Monsieur Dynamite”. Zresztą trafień na koncie miałby zdecydowanie więcej, gdyby nie kontuzje. Po zakończeniu kariery był trenerem, w tym m.in. PSG i reprezentacji Maroka. Pele umieścił go na swojej liście 125 najlepszych piłkarzy w historii. Pochowany został w Tuluzie, skąd pochodziła jego żona i gdzie mieszkał przez kilkadziesiąt lat.

JUST FONTAINE

  • Data i miejsce urodzenia: 18 sierpnia 1933, Marrakesz
  • Data i miejsce śmierci: 1 marca 2023, Tuluza
  • Wzrost: 174 cm
  • Pozycja na boisku: napastnik
  • Kariera: USM Casablanca (1950-53), OGC Nice (1953-56), Stade Reims (1956-62)
  • Reprezentacja Francji: 21 meczów i 30 goli
  • Sukcesy: król strzelców MŚ 1958 z 13 bramkami, trzecie miejsce na MŚ 1958, mistrzostwo Francji z Nice (1956), mistrzostwo Francji ze Stade Reims (1958, 60, 62), Puchar Francji (1958), król strzelców Ligue 1 (1958, 60).

Na zdjęciu: Niesamowity Just Fontaine w meczu z NRF na MŚ 1958 w Szwecji.

Fot. Wikipedia