Krótka piłka. Godlewski: Za jeden strzał należy się odszkodowanie

Oto bowiem obrońca tytułu i główny pretendent do mistrzostwa w obecnym sezonie, a na dodatek świeżo upieczony zdobywca Pucharu Polski oddał w delegacji w Białymstoku 1 (słownie: jeden) strzał. Na dodatek niecelny, dopiero zresztą w drugiej połowie. Jagiellonia próbowała znacznie częściej, ale z 13 prób celna była tylko 1 (słownie: jedna). Ludzie złoci, jak zapytałby Franz Smuda, czy naprawdę za tak zwane widowiska z tak znikomą liczbą atrakcji kibice powinni w ogóle płacić?! Czy może raczej dostawać odszkodowania – od organizatorów lub Ekstraklasy SA – za bezpowrotnie zmarnowany czas w piękne niedzielne popołudnia?

Niezależnie od tego, kto wygra tegoroczną ligę, będzie to najsłabszy mistrz od wielu sezonów. A przecież przez ostatnie 21 lat zwycięzcy naszej ekstraklasy tylko raz udało się awansować do fazy grupowej Champions League. I to głównie na skutek reformy Michela Platiniego, wprowadzającej specjalną ścieżkę kwalifikacyjną dla zespołów z naszego – szeroko pojętego – regionu Europy, która jednak właśnie przeszła do historii. Jaki zatem będzie sens wystawiania zdobywcy tytułu w prestiżowych międzynarodowych rozgrywkach, skoro próba zadawania szyku na salonach już w poprzedniej edycji skończyła się frustracją i kacem, a miejsce w szeregu pokazały Legii drużyny z Astany oraz Tyraspolu? Przy całym szacunku dla zespołów z Kazachstanu i Mołdawii, jeśli nie w lipcu, to najpóźniej w sierpniu na drodze triumfatora Lotto Ekstraklasy staną teraz poważne zespoły. Czy wówczas można będzie jedynie modlić się o najniższy wymiar kary?

Legioniści przebiegli w Białymstoku – w sumie, przez 93 minuty – 111 kilometrów, zatem poniżej minimum przyzwoitości w profesjonalnym futbolu. Jagiellończycy niewiele więcej, zatem przygnębiająca prawda jest taka, że nawet pod względem parametrów, które najłatwiej wypracować na treningach zawodnicy polskich klubów ustępują zagranicznej konkurencji. O umiejętnościach czysto piłkarskich – nawet nie wspominając… Tymczasem mistrz Polski dostanie z puli Ekstraklasy SA 4,9 mln złotych. Za udział w 1. rundzie eliminacji Champions League do zgarnięcia jest równowartość prawie miliona PLN, a potem stawka rośnie w postępie niemal geometrycznym. Na boisku – w drodze tylko do grupy Ligi Europy, do której spada się po przegranej w 4. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów – leży ponad 30 milionów złotych. To godna kwota.

Tyle że patrząc na poziom naszych rozgrywek w obecnym sezonie, są to pieniądze wirtualne. Pewnie również z tego powodu ktoś już podsunął – słuszny skądinąd – pomysł, aby nie wyłaniać w tym roku mistrza. Tylko wzorem konkursów artystycznych oraz filmowych, przyznać kolejne lokaty i wyróżnienia. I chyba tak byłoby uczciwiej…