Krótka piłka. Sensowny wybór zestresowanego Bońka

Najpierw mylił tropy, że następcy Adama Nawałki szuka wyłącznie za granicą, gdyż obcokrajowiec będzie miał łatwiej opanować kryzysową sytuację, zaistniałą po mundialu w Rosji. A następnie nie poczekał – choć ewidentnie miał taki zamiar – na posiedzenie zarządu związku zaplanowane na najbliższą sobotę, aby oficjalnie uzyskać zgodę szerokich władz federacji na jednoosobowy wybór nowego trenera drużyny narodowej. W finale wyszło na to, że Zibi sam się lekko zakiwał, kiedy bowiem dziennikarze dowiedzieli się, iż prosił byłych pracodawców Jerzego Brzęczka o wystawienie referencji, szef wszystkich szefów w polskim futbolu postanowił nie czekać do zapowiadanego na Twitterze terminu, czyli 23 lipca, z ogłoszeniem nazwiska nowego szkoleniowca drużyny narodowej. Tylko już wczoraj przesądził sprawę.

Pośpiech prezesa Bońka i próby medialnych dryblingów z jego strony mogą świadczyć o dużej nerwowości, jaka – mimo wysyłania sygnałów, że wszystko wokół drużyny narodowej jest już pod kontrolą po rosyjskiej katastrofie – zapanowała w federacji. Reprezentacja odnosząca sukcesy była nie tylko najlepszą wizytówką PZPN, ale też i potężnym orężem w budowaniu pozytywnego wizerunku związku. W sumie zatem trudno się dziwić, że teraz pojawił się stres, bo sytuacja, w której Brzęczek przejmuje kadrę jest naprawdę bardzo trudna. Zmiana pokoleniowa w zespole jest nieunikniona, konflikt Roberta Lewandowskiego z innymi kadrowiczami został upubliczniony, a czasu na zbudowanie podstaw nowego zespołu wcale nie ma w nadmiarze. Działać trzeba więc błyskawicznie, i najlepiej w oparciu o człowieka, który nie będzie musiał tracić najbliższych miesięcy na poznawanie stanu posiadania polskiego futbolu, specyfiki naszego kraju i mentalności piłkarzy.

Jeśli weźmiemy wszystkie wspomniane okoliczności i uwarunkowania pod uwagę, kandydatura Brzęczka jest logiczna, a być może nawet najbardziej sensowna, spośród tych, na które w tym momencie Boniek mógł się zdecydować. Z jednej strony Jurek zasłynął przecież – i to we wszystkich klubach, które dotąd prowadził – z bardzo sprawiedliwego traktowania piłkarzy, czego w ostatnich miesiącach kadencji Nawałki kadrowicze raczej nie doświadczali. Z drugiej natomiast – były już szkoleniowiec Wisły Płock relacje panujące w kadrze zna lepiej niż jakikolwiek inny trener (wyłączając oczywiście ustępującego selekcjonera) z… relacji Jakuba Błaszczykowskiego, którego jest wujkiem. I to nawet nie dobrym, tylko bardzo dobrym – a nawet najlepszym – tak naprawdę bowiem wszystko, co Kuba osiągnął w futbolu i życiu zawdzięcza głównie Brzęczkowi.

O profesjonalizm nowego selekcjonera i rozgraniczenie kwestii zawodowych od rodzinnych jestem więcej niż spokojny. Jurek ceni Kubę i ma do tego pełne prawo, natomiast przy wyborze nowego kapitana powinien posunąć się nie tylko do zarządzenia demokratycznego głosowania, ale też nakłonienia kuzyna, aby w ogóle nie aspirował do tej funkcji. Tak zresztą pewnie właśnie się stanie, o ile oczywiście Błaszczykowski nadal będzie zainteresowany grą w kadrze…