Krótka piłka. Wartość dodana Kuby, faworyzowana Legia i szalone Zagłębie

Dla wszystkich w Lotto Ekstraklasie, i dla selekcjonera także. Powrót reprezentanta Polski do kraju, nawet po rozegraniu raptem 8 meczów, należy przecież uznać za wydarzenie sezonu. Tak naprawdę to on był gwarantem podźwignięcia się Wisły Kraków z organizacyjnego niebytu. On stanowił magnes dla innych ratowników, i nie zawahał się wyłożyć ponad 1,3 miliona złotych – być może na wieczne oddanie – na ratowanie klubu, z którego wyruszył w wielki piłkarski świat. Prawdopodobnie bez Jakuba liga kończyłaby obecne rozgrywki w okaleczonym składzie, i nie była tak interesująca.

Błaszczykowski z miejsca stał się przecież wielką wartością marketingową dla całej ekstraklasy, ale też dodaną wartością sportową. Zdobył 5 goli, zaliczył dwie asysty, poprowadził partnerów do efektownych wygranych z Koroną Kielce i Legią Warszawa. W tabeli za okres, gdy znów był – znaczącym – graczem Białej Gwiazdy, klub z Reymonta zmieścił się w czołowej ósemce. Zatem wszyscy, którzy na zapas niepokoili się, że mógłby zaliczyć niepotrzebny powrót – wzorem choćby Macieja Żurawskiego – na ligowe boiska, spokojnie mogą odwołać wszystkie wątpliwości. Jeśli Kuba zdecyduje się rozegrać kolejny sezon w kraju – nadal powinien ozdobą ekstraklasy.

Postać kolejki. Jakub Błaszczykowski

Wspomniana Legia, i to nie tylko na skutek lania, które odebrała pod Wawelem, jest najtrudniejszym zespołem do sklasyfikowania po sezonie zasadniczym. Trudno przecież zdecydowanie najbogatszy w całej stawce klub chwalić za dwie zmiany trenerów i sześć ligowych porażek, o kompromitacji w eliminacjach europejskich pucharów nie wspominając. Drugie miejsce na obecnym etapie sezonu także nie jest jakimś szczególnym osiągnięciem. Tyle że za siedem kolejek wszystkie wspomniane fakty i wyliczenia nie muszą mieć już żadnego znaczenia. Dlatego, że to Legia jest faworytem rundy finałowej i – jak się wydaje – ma wszelkie argumenty, aby wyprzedzić w tabeli liderującą Lechię.

Przede wszystkim obrońca tytułu z Łazienkowskiej dysponuje odpowiednio szeroką kadrą, żeby wytrzymać szaleńcze tempo na finiszu rozgrywek. Zespół został dobrze – a nawet bardzo dobrze – przygotowany do względem motorycznym przez Ricardo Sa Pinto. A na dodatek sytuacja zdrowotna w szatni, którą odziedziczył Aleksandar Vuković jest stabilna. Do tego dochodzi jeszcze bodaj najbardziej istotny czynnik, czyli doświadczenie w zwycięskiej walce w rundzie finałowej. Legia tak się już wprawiła do obecnego systemu rozgrywek, że można nawet odnieść wrażenie, że ESA 37 został stworzony specjalnie pod stołeczną drużynę.

Czy faworyt udźwignie presję, przekonamy się 19 maja, tuż przed godziną 20. A wcześniej kibiców czekają jeszcze spore emocje, również w grupie spadkowej. Wszyscy, którzy już pogrzebali Zagłębie Sosnowiec mogą się jeszcze bardzo zdziwić. To zespół budowany na wariackich papierach, i nieco szalony, ale przez to również nieobliczalny. A teraz nie ma już w zasadzie nic do stracenia, zatem znajduje się w idealnej sytuacji, aby ponownie wyprowadzić zaskakujące ciosy. Kto nie chce, może oczywiście nie wierzyć w powyższy scenariusz..

Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski mile zaskoczył dobrą grą na ligowych boiskach, szkoda, że nie dokończy rundy finałowej.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ