Krótka piłka. Zmiany w ESA tuż tuż. Dodatkowe 10 milionów – znacznie dalej

Wcale nie wykluczone, że w sezonie 2019-20 po raz ostatni rozgrywki wystartują w formule ESA 37. Przy czym – gdyby doszło do zmiany formatu – w przyszłym roku spadłaby tylko jedna drużyna. Z kolei z 1. ligi weszłyby aż 3. Nie dziwne zatem, że pomysł forsowany (od niedawna z nowym rozmachem) przez prezesa PZPN Zbigniewa Bońka – wspieranego przez szefa Jagiellonii i zarazem wiceprezesa związku Cezarego Kuleszę – z miejsca zyskał zwolenników w klubach naszej najwyższej dywizji. Większość dostałaby przecież oddech zamiast podwyższonego stresu. Jeśli bowiem nie nastąpiłby tak nagły zwrot, to zgodnie z przyjętym już kształtem regulaminu w sezonie 2019-20 z ekstraklasą musiałyby się pożegnać aż trzy zespoły.

Strach przed zwiększoną pulą zdegradowanych jest w ligowej stawce podobno tak wielki, że nawet perspektywa podziału tortu telewizyjnego na dwa dodatkowe kawałki nie odstrasza już większości prezesów klubów od formuły ESA 34. To jednak wcale nie przesądza, że w roku wyborczym w PZPN aktualni ekstraklasowcy dostaną w prezencie od ustępującego(?) prezesa podwyższoną dawkę spokoju w walce o ligowy byt. Kontrakty telewizyjne – i reklamowe – na najbliższą dwuletnią perspektywę są już bowiem podpisane. I trzeba by przekonać nc+ i TVP, a także PKO oraz władze Totalizatora, że okrojony o trzy kolejki sezon – i pozbawiony pierwszej kumulacji związanej z podziałem na grupy – będzie dla nich równie atrakcyjny.

Innowacja w systemie wymagałaby bowiem zmiany zapisów w parafowanych umowach, w których wyraźnie założono 37 kolejek i 296 meczów. A to może nie okazać się proste, gdyż już dziś nie ma chętnych na transmitowanie meczów nr 7 i 8 w każdej kolejce. A doszłoby przecież jeszcze spotkanie nr 9, które trzeba by zmieścić w ramówkach mimo ogłoszenia, że od gry w poniedziałki w ekstraklasie będziemy stopniowo odchodzić.

Lechia Gdańsk z Pucharem Polski!

Trenerzy już od dłuższego czasu zgodnym chórem domagają się zmiany formatu na ESA 34 argumentując, że dzięki temu piłkarze będą mogli dostać dłuższe urlopy. Tymczasem okazuje się, że po ewentualnym odejściu od ESA 37 sezon mógłby być krótszy o… tydzień; z terminarza wypadłyby bowiem dwie kolejki rozgrywane w środku tygodnia. I tylko jedna weekendowa. Zatem – mimo że pomysł zmiany regulaminu powstał na kolanie i jest rozgrywany w błyskawicznym tempie – także szkoleniowcy muszą się w spokoju zastanowić, czy jest o co kruszyć kopie.

Mimo ogłoszenia fiaska przetargu na telewizyjne prawa do ESA dla bukmacherów, rozmowy tej branży – ale już z nc+, a nie władzami ligowej spółki – wciąż trwają. Pierwotnie Rada Nadzorcza Ekstraklasy SA podjęła decyzję, że te walory mają kosztować rocznie co najmniej 15 milionów złotych. Tymczasem oferenci byli skłonni wyłożyć – i to podobno niespełna – jedną trzecią wspomnianej kwoty.

A na to nie chciał się  zgodzić główny nabywca praw – w obawie o odpływ abonentów.  I teraz już samodzielnie ma negocjować sprzedaż pakietów – zarówno do wykorzystania w punktach naziemnych, jak i online. W kuluarach można było w czwartek usłyszeć, że gdyby kooperanci spotkali się mniej więcej w połowie drogi – czyli na poziomie 10+ mln PLN – ten deal byłby jeszcze możliwy do zrealizowania.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ