Krótki żywot spiskowej teorii

Nie ma między nami żadnego konfliktu – przekonuje selekcjoner Jerzy Brzęczek, nawiązując do relacji z Robertem Lewandowskim.


Jeszcze w trakcie środowego spotkania z Holandią na Stadionie Śląskim duże emocje wzbudził kadr, na którym widać Jerzego Brzęczka i Roberta Lewandowskiego. Selekcjoner naszej drużyny narodowej krzyczy coś do naszego kapitana i największej gwiazdy, a ten odwraca się do trenera plecami. Niektórzy z twarzy „Lewego” wyczytali lekceważenie. A już prawdziwa burza domysłów wszelakich rozpętała się, kiedy po przerwie as Bayernu Monachium nie wyszedł na boisko.

Niektórzy bardziej niż drugą połową spotkania, w którym przecież prowadziliśmy 1:0, interesowali się tym, co zaszło między Brzęczkiem i Lewandowskim. Mieli pewne podstawy, aby sądzić, że może rodzić się coś na kształt konfliktu. Pamiętamy bowiem to, co działo się po meczu z Włochami, kiedy Lewandowski zastanawiał się kilka sekund nad odpowiedzią na pytanie, czy nasz zespół miał na Italię jakiś plan taktyczny. A następnie powiedział, że w takim spotkaniu jeszcze nigdy nie brał udziału.

Brzęczek, dwa dni później, ocenił takie zachowanie kapitana reprezentacji narodowej za niefortunne, a następnie zapewnił, że wszystko zostało wyjaśnione.

„Nie ma żadnego konfliktu…”

Nie wszyscy jednak w te słowa uwierzyli. Stąd bardzo daleko idące opinie, które – po meczu – zostały kilkoma zdaniami wypowiedzianymi przez Roberta Lewandowskiego obalone. – Rozmowa z trenerem na boisku dotyczyła „Matiego” (Mateusza Klicha – dop. red.), jego poruszania się na boisku w defensywie. To mu przekazałem. To była zwykła, boiskowa konwersacja. Nie wiem, czy kiedy otrzymuję takie pytania, to powinienem się śmiać, czy płakać – powiedział Robert Lewandowski i teoria spiskował legła w gruzach. Tym bardziej, że chwilę później „Lewy” odniósł się do zmiany w przerwie.

– W ostatnich 20 minutach meczu z Włochami czułem napięcie mięśniowe. Rozmawiałem z trenerem i ustaliliśmy, że spróbuję zagrać 45 minut, aby nie ryzykować. Nie wyciągałbym zatem daleko idących wniosków – powiedział kapitan reprezentacji Polski, który rozegrał w środę 116. mecz w koszulce z orzełkiem na piersi. Spiskowcy, jak szybko się pojawili, tak szybko zniknęli. Nie czekając nawet na to, co powie Brzęczek.

A selekcjoner potwierdził następnie słowa najlepszego polskiego piłkarza. – Doszliśmy przed meczem do wniosku, że jeżeli Robert da radę i nic się nie będzie działo, to zagra 45 minut. Uspokajam wszystkich. Nie ma między nami żadnego konfliktu – podkreśli wyraźnie [Jerzy Brzęczek].

Jeżeli jedna i druga strona mówi, że nieporozumień nie ma, to nie sposób na siłę ich się doszukiwać. Tym bardziej, że mamy inne, poważniejsze problemy, co dobitnie zostało nam udowodnione przez drużyny włoską i holenderską.

Jasne, że drugi z wymienionych meczów był lepszy w wykonaniu biało-czerwonych, ale nie zmienia to faktu, że to rywal znów był stroną przeważającą i wygrał zasłużenie, mimo iż to my prowadziliśmy przez ponad godzinę. W tej sytuacji ewentualny konflikt selekcjonera i największej postaci polskiej piłki ostatnich lat, byłby ostatnią rzeczą, jaką chcielibyśmy się zajmować.

Pytań jest wiele

Spotkanie z Holandią było ostatnim meczem biało-czerwonych w tym roku. Wszystkie osiem rozegraliśmy w nieco ponad dwa miesiące. Wygraliśmy 4 spotkania, raz zremisowaliśmy i ponieśliśmy 3 porażki. Zdobyliśmy 13 goli, a straciliśmy 7. W dwóch meczach nie byliśmy w stanie strzelić gola, a trzy razy zachowaliśmy czyste konto.

Teraz czekają nas ponad cztery miesiące przerwy, bo po raz kolejny reprezentacja Polski spotka się dopiero pod koniec marca. I od razu, bez możliwości rozegrania spotkania towarzyskiego, przystąpi do eliminacji do katarskiego mundialu. W marcu zagramy aż trzy mecze kwalifikacyjnej kampanii, a rywali poznamy już za niespełna tydzień, 7 grudnia, kiedy to w Zurychu odbędzie się losowanie grup eliminacyjnych strefy UEFA.


Czytaj jeszcze: Słaba końcówka

Po tym, co za nami, mnoży się w głowie wiele pytań. To najważniejsze, bez kwestii, dotyczy Jerzego Brzęczka, choć nieco lepsza postawa naszego zespołu w meczu z Holandią każe sądzić, że Zbigniew Boniek nie zdecyduje się na wymianę opiekuna reprezentacji Polski. Sternik naszego związku, zazwyczaj aktywny na Twitterze, gdzie po meczu z Włochami napisał, że rywal piłkarsko nas zjadł, występu przeciwko „Oranje” – do czwartku, do godzin późno popołudniowych – nie skomentował.

W czwartek „Zibi” wziął udział w nagraniu programu dla kanału youtube’owego „Foot Truck”, który zajmuję się tematyką piłkarską. Była to jedyna aktywność Bońka w mediach społecznościowych wczoraj. Czy zatem nie ma tematu zmiany na stanowisku selekcjonera, czy też takie zachowanie prezesa to cisza przed burzą? Raczej to pierwsze.




Na zdjęciu: Robert Lewandowski (z prawej) był w meczu z Holandią niewyraźny, ale ze względu na problemy mięśniowe, a nie z uwagi na konflikt z Jerzym Brzęczkiem.

Fot. Rafał Oleksiewicz/Pressfocus