Krupier z Krakowa

„Pasy” rozdają karty drużynom walczącym o prawo gry w europejskich pucharach.


Po zwycięstwie z Górnikiem Zabrze pewna już utrzymania w ekstraklasie Cracovia rozdaje karty drużynom walczącym o prawo gry w europejskich pucharach. Krupier spod Wawelu w sobotę na wyjeździe zremisował z Lechią Gdańsk, która przed ostatnią kolejką ma tyle samo punktów co Piast Gliwice i Śląsk Wrocław, a tuż za ich plecami znajdują się Zagłębie Lubin i Warta Poznań, która ostatni mecz w tym sezonie rozegra w niedzielę z zespołem Michała Probierza.

– Po meczu z Lechią mogłem powiedzieć, że dla kibica, który oglądał to spotkanie w telewizji, było to ciekawe widowisko – mówi Michał Probierz.

– Szkoda, że nie było ich na trybunach, bo na pewno by się im to podobało. Gra toczyła się na zasadzie akcja za akcję, ale my po I połowie, w której nieźle operowaliśmy piłką i potrafiliśmy stworzyć sytuacje oraz zaskoczyć rywala swoim sposobem grania i zdobyć bramkę, fatalnie weszliśmy w II połowę. Musimy się zastanowić dlaczego tak się stało. Chcieliśmy rozgrywać piłkę od tyłu i choć wiedzieliśmy, że Lechia ruszy do pressingu i będzie atakować, to stworzyliśmy sobie sami problemy i odbudowaliśmy gdańszczan, a wyrównującym gol otworzył spotkanie, w którym mieliśmy jeszcze w ostatniej minucie gry piłkę meczową po rzucie rożnym. Nie wykorzystaliśmy jej, ale zdobyliśmy punkt. Wiemy jednak co poprawić, bo zrobimy wszystko, żeby wygrać w następnym meczu z Wartą. Choć już nie mamy presji związanej z naszym miejscem w tabeli, ale czujemy, że uczestniczymy w tej ciekawej rywalizacji o ważną pozycję. Ta ostatnia kolejka w naszej lidze, choć często słyszymy narzekania na jej poziom i widowiskowość, będzie więc emocjonująca. Nie musimy więc sztucznie podgrzewać atmosfery, tylko mamy wyjść na boisko i zagrać najlepiej jak potrafimy, a po meczu podsumować sezon, wszystko przemyśleć i zrobić ruchy, które pozwolą nam wzmocnić zespół, bo chcemy być silniejsi.

Rozegrał wszystkie mecze

Na finiszu rozgrywek powody do zadowolenia ma Cornel Rapa. 31-letni rumuński obrońca, rozpoczął ten sezon od strzelenia gola w meczu I rundy Pucharu Polski, a następnie rozegrał wszystkie ligowe spotkania wybiegając na boisko w podstawowej jedenastce. Jego gol w Gdańsku można więc nazwać ukoronowaniem sezonu.

– Schemat, który ćwiczyliśmy w trakcie tygodnia, zaowocował bramką – wyjaśnia Cornel Rapa.

– Cieszę się, że to akurat ja znalazłem się w tym miejscu, z którego wystarczyło skierować piłkę do siatki. Mogłem dzięki temu wykonać „cieszynkę” i zadedykować gola dziecku i żonie. Szkoda, że powtórzył się schemat z poprzedniego spotkania, w którym też wycofaliśmy się w II połowie. Nie taki był jednak nasz pierwotny plan. Z Górnikiem obroniliśmy nasze prowadzenie, a w Gdańsku ta sztuka się nam nie udała. Musimy więcej pracować, żeby to już nie miało miejsca. Powinniśmy w każdym meczu od początku do końca realizować swoje założenia i kontynuować dobre zachowania boiskowe. Oczywiście wiemy, że na boisku jest też rywal, który też chce wygrać. Lechia walczy o prawo gry w europejskich pucharach i jest klasowym zespołem, więc w sumie ten remis powinniśmy docenić.

Świetna wiadomość

W ostatnim meczu sezonu Cracovia zagra na swoim stadionie z udziałem kibiców, którzy od wtorku kupują już bilety. Limit 25 procent pojemności trybun powinien więc zostać wypełniony, bo sympatycy „Pasów” nie widzieli swojego zespołu na żywo w akcji od 26 września ubiegłego roku.


Czytaj jeszcze: Wygrani i przegrani 29. kolejki ekstraklasy!

– To, że kibice wrócą na trybuny było świetną wiadomością – dodaje czterokrotny mistrz Rumunii.

– Powiem szczerze, że nie spodziewałem się jej. Brakowało nam wsparcia naszych sympatyków podczas tego trudnego sezonu. Cieszę się z tego. Czekałem na ich powrót i chciałbym w prezencie dać im trzy punkty na koniec rozgrywek. Z takim zadaniem wyjdziemy na mecz z Wartą.


Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus