Krwawe wspomnienia z Niepołomic

Adam Nocoń, który po zakończeniu poprzedniego sezonu przestał być trenerem Podbeskidzia, nadal pozostaje bez zatrudnienia. – Cóż, nie dzieje się nic szczególnego. Jak każdy bezrobotny trener czekam i jestem otwarty na propozycje – mówi nam były opiekun „górali”, z którym rozmawiamy nieprzypadkowo, bo przed meczem bielskiej drużyny z Puszczą w Niepołomicach. To właśnie tam, w kwietniu br., zespół spod Klimczoka rozegrał jedno z najlepszych spotkań pod wodzą trenera Noconia. Pokonał gospodarzy 3:1, przełamując passę pięciu kolejnych remisów.

Rad udzielał nie będzie

Tamto spotkanie świetnie rozpoczęło się dla przyjezdnych. – Przez pierwszych 30 minut zagraliśmy bardzo dobrze wysokim pressingiem. Strzeliliśmy dwa gole i mieliśmy jeszcze kilka sytuacji. To była gra na bardzo wysokim poziomie. Później, po małym zamieszaniu, bo Damian Chmiel złamał nos, straciliśmy bramkę i gra się wyrównała. Do końca meczu kontrolowaliśmy jednak wydarzenia na boisku, a w samej końcówce, po dobrze wyprowadzonej kontrze, Paweł Tomczyk ustalił wynik meczu – przypomina przebieg spotkania ówczesny trener Podbeskidzia. Sam rezultat to jeszcze nic w porównaniu z tym, co działo się na placu gry przez 90 minut. To był doprawdy krwawy mecz. Poza złamanym nosem Chmiela, Guga Palawandiszwili skończył spotkanie z rozciętym czołem, a Tomczyk został podeptany przy linii bocznej, na oczach swojego szkoleniowca, przez Longinusa Uwakwe, który obejrzał czerwoną kartkę.

– Przyznaję, że było wtedy sporo emocji – mówi Adam Nocoń. – Mecz na pewno był ciekawy, a Puszcza jest nieprzyjemnym rywalem. To silny pod względem fizycznym zespół – przypomina były trener Podbeskidzia. Z jego wypowiedzi można wywnioskować, że jeżeli Podbeskidzie chce wygrać w sobotę, to musi zagrać od początku wysokim pressingiem, szybko strzelić bramkę i przygotować się na twardą walkę, czasami wręcz. – Żadnych rad trenerowi Brede nie będę udzielał. Sztab szkoleniowy zapewne doskonale wie, co ma robić – uśmiecha się Nocoń.

Czterech pewniaków?

Warto też wspomnieć o murawie, jaką przed kilkoma miesiącami Podbeskidzie zastało w Niepołomicach. Stan boiska obiektu przy ul. Kusocińskiego 2 pozostawiał, delikatnie mówiąc, sporo do życzenia. – Rzeczywiście płyta nie była w najlepszym stanie. Murawa była cierpka, szczególnie z jednej strony. Ale z tego, co wiem, miało się to poprawić – mówi były trener Podbeskidzia, który w tym sezonie nie miał jeszcze okazji oglądać „górali” w akcji. – Jakoś tak się złożyło, że nie widziałem jeszcze Podbeskidzia, ale pod względem punktowym i miejsca w tabeli sytuacja zespołu wygląda bardzo dobrze. Zespół jest wysoko, a ja trzymam kciuki i życzę mu jak najlepiej – zakończył Adam Nocoń.

Przed sobotnim spotkaniem warto też spojrzeć na zestawienie, w jakim w kwietniu zagrało Podbeskidzie w Niepołomicach. Wniosek jest delikatnie zaskakujący, bo choć minęły zaledwie cztery miesiące, wyjściowa jedenastka „górali” może znacznie różnić się od tej, która zagrała przeciwko Puszczy pod wodzą poprzedniego trenera. Na pewno zabraknie od pierwszej minuty Mariusza Malca, Łukasza Hanzela, a także wspomnianych Chmiela i Tomczyka. Co jeszcze? Filip Modelski, Paweł Oleksy i Mavroudis Bougaidis przegrywają ostatnio rywalizację o miejsce w składzie na poszczególnych pozycjach, czyli wychodzi na to, że tylko czterech piłkarzy może być spokojnych o „podstawę”: Palawandiszwili, Rafał Leszczyński, Łukasz Sierpina i Valerijs Szabala.

 

Na zdjęciu: Przed czterema miesiącami Guga Palawandaszwili (z lewej) rozbił w Niepołomicach czoło.