Kryspin Baran: W oczekiwaniu na balans

Rozmowa z Kryspinem Baranem, prezesem Aluronu CMC Warty Zawiercie.


Po trzech meczach Aluron ma komplet punktów. Z takiego startu jest pan zadowolony?

Kryspin BARAN: – Z wyniku punktowego bezdyskusyjnie. Nie mogło być lepiej. Nie ma co jednak ukrywać, że poziom naszej gry nie jest taki, jak oczekujemy. W każdym z trzech pierwszych meczów wynik wisiał na włosku. Naszą grę trafnie skomentował po ostatnim spotkaniu z GKS Katowice trener Igor Kolaković: wygraliśmy siłą woli i determinacją niż umiejętnościami. Jest jeszcze sporo mankamentów w naszej grze, które musimy poprawić. A z tego, że potrafimy wygrywać mimo nie najlepszej dyspozycji należy się tylko cieszyć.

Od początku sezonu błyszczy Uros Kovacević. Transfer już się spłaca?

Kryspin BARAN: – Oczywiście, że jestem bardzo zadowolony z jego postawy. Jego nieszablonowość, charyzma, „koloryt” bardzo pasują do charakteru naszego klubu. Błyskawicznie stał się ulubieńcem kibiców. Jego dobra postawa nie jest zaskoczeniem. Spodziewaliśmy się, że od początku sezonu będzie dobrze grał. Dotarł do klubu tydzień po mistrzostwach Europy i utrzymuje jeszcze formę wypracowaną na ten turniej. Ale przyjdzie moment gdy zacznie grać słabiej. To jest nieuchronne. Dlatego nie możemy opierać naszej gry tylko na jednym zawodniku. Pozostali też muszą spisywać się na miarę swoich możliwości i oczekiwań.

Trudno było przekonać takiego gracza jak Kovacević do przyjścia do Zawiercia?

Kryspin BARAN: – Uros miał w Chinach podpisany kontrakt na kolejny sezon, ale sytuacja pandemiczna zmusiła go do zmiany planów. Gdy nadarzyła się okazja na jego zakontraktowanie, wykorzystaliśmy ją. Ale przy kontraktowaniu takich zawodników wcale nie argumenty finansowe są najważniejsze. Gdyby tak było, to organizowane byłyby aukcje internetowe i zawodnik szedłby tam, gdzie dostałby najwięcej. Decydują chęć gry zawodnika w danym klubie oraz możliwość współpracy z odpowiednimi osobami. W naszym wypadku dużą rolę w ściągnięciu Urosa odegrał Igor Kolaković, który zna go doskonale. Wiem, że Uros miał z rynku polskiego jeszcze jedną ofertę, wyższą do naszej o dwadzieścia procent, ale mimo to ją odrzucił.

Skąd tak duże rozbieżności w formie zawodników. Kovacević i Piotr Orczyk błyszczą, a np. Facundo Conte dołuje?

Kryspin BARAN: – To normalne. Nie wszyscy równo przepracowali okres przygotowawczy, niektórzy całe lato grali w reprezentacjach i teraz dopiero muszą dojść do odpowiedniej dyspozycji. Cześć zawodników, jak Szalacha, zmaga się z kolei z problemami zdrowotnymi. Teraz musimy złapać odpowiedni balans, by wszyscy zawodnicy byli w optymalnej dyspozycji. Jak już mówiłem wcześniej, choć Uros jest teraz najlepszy w lidze, to trudno liczyć, że cały sezon będzie tak grał. Gdy będzie w dołku inni muszą przejąć odpowiedzialność za wynik.

Po pierwszych kolejkach już widać, że w porównaniu z poprzednim sezonem w walce o medale znów liczyć się będą ZAKSA, Jastrzębski Węgiel czy PGE Skra Bełchatów. A jaka rola będzie Aluronu?

Kryspin BARAN: – Staramy się przełamać hegemonię tych zespołów. Nie ukrywamy, że chcielibyśmy znaleźć się w piątce, a nawet powalczyć o czołową czwórkę. Ale faktycznie zaskoczenia nie ma. Są kluby, które niezmiennie, nawet po stracie podstawowych zawodników, jak ZAKSA, wyglądają świetnie, ale są też zespoły, co pokazały te pierwsze kolejki, które dopiero dochodzą do formy.

A co z nową halą? Jest szansa, że w najbliższych latach drużyna zagra w nowym, większym obiekcie?

Kryspin BARAN: – Dobrą wiadomością jest to, że miasto pozyskało środki z funduszy norweskich na przygotowanie projektu budowlanego. To pierwszy krok. Dobrze taki projekt na biurku mieć. Dopiero po jego przygotowaniu zaczną się rozmowy na temat realizacji inwestycji. Widać, że miasto stara się znaleźć środki na budowę hali. Jest zainteresowane jej budową.

Obok Asseco Resovii, Aluron jest jedynym klubem utrzymywanym ze środków prywatnych. Nie może liczyć na wsparcie spółek Skarbu Państwa, jak Cuprum Lubin, Jastrzębski Węgiel czy PGE Skra Bełchatów, a na miasto możecie?

Kryspin BARAN: – Dostajemy dotację z miasta i cieszymy się, że ona jest. To jednak kropla w morzu potrzeb. To jest kilkukrotnie mniejsza kwota niż otrzymują inne kluby. Rozmawiamy o tym z władzami samorządowymi. Wskazujemy, że wizerunek miasta, który kreuje nasza drużyna jest wyceniana na kilkanaście milionów złotych. Mam nadzieję, że długofalowo uda się wypracować taki model współpracy, z którego będą zadowolone wszystkie strony.


Na zdjęciu: Zawiercianie może jeszcze nie błyszczą, ale komplet punktów mają.

Fot. PlusLiga/Krzysztof Popiół