Kryterium nie stanowiła fryzura

Dlaczego zdecydował się pan na zatrudnienie właśnie Ricardo Sa Pinto?

Dariusz MIODUSKI: – Zacznę od dementi, że kryterium wyboru nowego trenera nie była fryzura (nowy trener i właściciel Legii mają bardzo podobne – przyp. Red.). A zupełnie poważnie – znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji, której nie zakładałem po zakończeniu poprzedniego sezonu. Nie osłabiliśmy drużyny w okienku transferowym, więc spodziewaliśmy się, że znacznie lepiej wejdziemy w sezon. Tymczasem przegraliśmy dwa mecze z przeciwnikami, z którymi nie powinniśmy przegrać. Dlatego zespół tymczasowo Przejął Aco Vuković, któremu chciałem serdecznie podziękować za serce i charakter, które dał. Proszę, aby wszyscy zapamiętali Dena Klafuricia jako trenera, który dał nam da tytuły.

Popełniłem jednak błąd, bo Klaf nie powinien kontynuować pracy w tym sezonie. Właściwie byliśmy dogadani z trzema kolejnymi trenerami – Adrianem Gulą, Jurkiem Brzęczkiem i Miguelem Cardoso – ale za każdym razem na przeszkodzie stawały obiektywne czynniki nieleżące po naszej stronie. Przed obozem słuchałem wielu osób, i dałem się przekonać, że Klaf zasługuje na szansę. To była pomyłka, dziś naprawiam ten błąd. Siedzi obok mnie doświadczony trener, z którym podpisujemy długi kontrakt i chcemy wypełnić. To, że zgodził się nie czekać do piątku, tylko pojechać z zespołem do Luksemburga świadczy, że ma charakter niezbędny w tym momencie w pracy z Legią.

Ostatnim trenerem, który wypełnił trzyletnią umowę z Legią był Andrzej Strejalau w latach 70-tych. Nie obawia się pan zatem, że umowa jest za długa?

Dariusz MIODUSKI: – Niczego w życiu się nie boję, a długość umowy ze szkoleniowcem wynika z oceny ryzyka. Jest duża szansa, że trener Sa Pinto okażę się tym człowiekiem, którego Legia potrzebuje. Znamy się niedługo, ale odniosłem wrażenie że ma wszystko, czego Legia potrzebuje: merytoryczne przygotowanie, potrafi być liderem w szatni i radzić sobie z stresem i sytuacjami trudnymi w szatni.

Przychodzi z bagażem doświadczenia z ostatnich ośmiu lat, w żadnym klubie, w którym pracował nie był co prawda długo, ale – a sprawdziliśmy to bardzo dokładnie – z każdego odchodził szybko, bo zawsze były obiektywne uwarunkowania. A radził sobie dobrze. Sa Pinto przed zatrudnieniem przeszedł pełną procedurę weryfikacji obowiązującą w Legii

To prawda, że Sebastian Szymański może odejść do CSKA Moskwa?

Dariusz MIODUSKI: – To normalne, że dostajemy zapytania w sprawie naszych najlepszych zawodników. Te dotyczące Sebastiana są od dawna. A nie jesteśmy Realem Madryt, więc każdy zawodnik jest na sprzedaż. Możemy pozwolić sobie jednak na to, aby nie sprzedawać piłkarzy poniżej ich wartości.

Jacek Magiera, Romeo Jozak, Dean Klafurić, Vuković zasiadali na ławce Legii w ostatnim roku. Teraz zmieni się długofalowa koncepcja w związku z 3-letnim kontraktem Sa Pinto?

Dariusz MIODUSKI: – Plan Legii, od czasu kiedy jestem właścicielem, nie zmienia się. Trenerzy się zmieniają, ale plan rozwoju pozostaje ten sam.

Czy Legia jest naprawdę bliska bankructwa?

Dariusz MIODUSKI: – Nawiązując do publikacji portalu Weszło – to nie ma nic wspólnego z rzetelnością, to nie jest dziennikarstwo, to być może jest działanie na zlecenie. A już na pewno jest to działanie na szkodę klubu, podejmiemy zatem zdecydowane kroki prawne, już wystarczy podobnych publikacji, dłużej nie będziemy już biernie się przyglądać. Jeśli, nie daj Boże, nie zakwalifikujemy się do Ligi Europy, to pojawi się dziura w budżecie, ale to żadna tajemnica. Nigdy tego nie kryłem, że budżet jest budowany w oparciu o ten przychód. Mam jednak gotowe rozwiązania, więc ja i Legia poradzimy sobie.