W Podbeskidziu nie załamują rąk. „A co miałby powiedzieć Lech Poznań?”

– Nie załamujemy się i będziemy robić wszystko, aby wygrywać kolejne spotkania – mówił po meczu ze Stalą Mielec kapitan Podbeskidzia, Łukasz Sierpina. Kibice „górali” nie tak wyobrażali sobie inaugurację wiosny. Przed pierwszym meczem zostali bowiem zapewnieni – przez sztab szkoleniowy i władze klubu – że przygotowania przebiegały wzorowo i wszystko jest w jak najlepszym porządku. Skończyło się wynikiem 0:2. Trudno mówić o tym, że balonik pękł, bo nikt pod Klimczokiem niczego konkretnego nie obiecywał. Niemniej jednak miało być inaczej. A wyszło… tak, jak zawsze.

To nie był finał

W niedzielę czeka mecz Warta Poznań – Podbeskidzie Bielsko-Biała. Wiadomo od dawna, że „górale” lepiej w tym sezonie radzą sobie na wyjazdach. Na obcym terenie zdobyli w bieżących rozgrywkach 20 z 32 punktów. Aby jednak zabrać ze sobą trzy punkty ze stolicy Wielkopolski, drużyna trenera Krzysztofa Bredego musi zapomnieć o tym, co wydarzyło się przed niespełna tygodniem.

– Przygotowywaliśmy się na całą rundę wiosenną, a nie tylko na mecz ze Stalą. To nie był finał, ale jeden z trzynastu meczów. Trzeba pracować dalej. Gdybyśmy mieli myśleć w tych kategoriach, to co miałby powiedzieć Lech Poznań, który przegrał dwa pierwsze spotkania, ale dwa kolejne wygrał? I ludzie powoli o tym złym początku zapominają? W futbolu co tydzień do zdobycia są trzy punkty i tak do tego trzeba podchodzić – te słowa opiekuna bielszczan mają sens.

Również, a może nawet przede wszystkim z tego powodu, że po porażce na inaugurację zbyt intensywne myślenie o możliwości włączenia się do walki o ekstraklasę nie ma większego sensu. Punktowe realia panujące w pierwszoligowej tabeli są bardzo czytelne. Między czołówką a Podbeskidziem powstała przepaść, której sforsowanie jest zadaniem z kategorii niemożliwych.

W trudniejszym położeniu

– Wiadomo, jaka była stawka meczu ze Stalą. Nikt nie chciał przegrać, ale padło na nas. Cóż, zostało 12 meczów i mam nadzieję, że udowodnimy w nich, ile jesteśmy warci i podniesiemy się po tym pierwszym spotkaniu – to opinia Rafała Leszczyńskiego, bramkarza Podbeskidzia. Przed rozpoczęciem rundy wiosennej cytowany na początku tego tekstu Łukasz Sierpina przypomniał, że wszystko jest możliwe, bo przecież Górnik Zabrze i Zagłębie Sosnowiec w poprzednich sezonach pokazały, że sporą stratę punktową można odrobić.

Drugi z wymienionych przypadków jest istotnie podobny do obecnej sytuacji Podbeskidzia. Rok temu sosnowiczanie, po 22 kolejkach, tracili do miejsca gwarantującego awans 7 punktów, czyli „oczko” mniej, aniżeli teraz traci Podbeskidzie. Ważne jest jednak to, że wówczas trzeci zespół miał na swoim koncie 36, a nie 40 punktów, bo tyle zgromadził znajdujący się obecnie poza strefą awansu ŁKS Łódź. Przykład Górnika tymczasem nie jest dobry, bo dwa lata temu zabrzanie – na 12 kolejek przed końcem rundy – mieli tylko 4 punkty straty do drugiej pozycji. Jednym słowem położenie Podbeskidzia jest trudniejsze, więc i niewielkie szanse są jeszcze… mniejsze.

Początek meczu Warta Poznań – Podbeskidzie Bielsko-Biała odbędzie się w niedzielę, 10 marca o godz. 15:00.

 

Krzysztof Brede przed meczem Warta Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała
Trener Krzysztof Brede podkreśla, że w futbolu co tydzień można zdobyć trzy punkty…
Fot. Jakub Ziemianin/400mm