Krzysztof Brede: Wszystko bardzo cieszy

Podbeskidzie pokonało Wartę Poznań 2:0 i awansowało na fotel lidera. Jest się z czego cieszyć…
Krzysztof BREDE: – Sami wiemy, że mecze czasami bywają niewdzięczne. Jeżeli dwa dobre zespoły się spotykają, to powinno być dobre spotkanie. Mały błąd może jednak spowodować, że rywal go wykorzysta. Na pewno cieszy to, że zagraliśmy na zero z tyłu i że tych błędów popełniliśmy bardzo mało. A dużych błędów nie popełniliśmy w ogóle. Bardzo się z tego cieszę.

Bardzo ważną dla przebiegu spotkania była sytuacja, po której z boiska wyleciał Bartosz Kieliba.
Krzysztof BREDE:
– Marko zrobił super robotę. Miał za zadanie grać bardzo blisko szczególnie Kieliby właśnie. Miał go absorbować. Cały czas miał go nękać i zrobił, co miał zrobić. Został sfaulowany. Rywal obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. To był bardzo ważny moment, bo grając o jednego zawodnika więcej jest – szczególnie u siebie – łatwiej. Niemniej jednak takie wrażenie bywa czasami złudne. Drużyna przeciwna nastawiała się bowiem na grę z kontrataku. A wiedzieliśmy, że zespół Warty potrafi wyprowadzać bardzo dobre kontry.

Bardzo sprawnie poszło pańskiemu zespołowi zneutralizowanie największych atutów zespołu z Poznania.
Krzysztof BREDE:
– Bardzo szybki i dryblujący Michał Jakóbowski często schodzi do środka. Jakub Kiełb, boczny obrońca, zachowuje się na placu gry podobnie. Jakub Apolinarski w poprzednim meczu miał asystę. A Gracjan Jaroch potrafi grać na pełnej prędkości. I bardzo solidnie prezentuje się do wyjścia na prostopadłe podania. Ponadto bardzo dużo dobrego robi dla Warty Robert Janicki. Musieliśmy w tym układzie funkcjonować bardzo dobrze i tak właśnie było. Rafał Figiel i Michał Rzuchowski prezentowali się na wysokim poziomie, rywal nie mógł za wiele zdziałać. Byliśmy do tego przygotowani i to bardzo cieszy.

Ważne było również to, że szybko udało się strzelić gola.
Krzysztof BREDE:
– Moi piłkarze zrobili to, co mieli zrobić. A do tego dołożyli iskrę w ofensywie. Szybko otworzyliśmy mecz. Chcieliśmy grać agresywnie, bo graliśmy przed własną publicznością. Chcieliśmy nie pozwolić przeciwnikowi, aby się rozpędził. I właśnie pierwsze minuty zostały okraszone bramką Michała Rzuchowskiego. Wcześniej też mieliśmy sytuacje. Ta mała nawałnica była podyktowana faktem, że chcieliśmy grać do przodu. To się nam udało.

Nie tylko w ofensywie, ale i w defensywie prezentowaliście się bardzo solidnie.
Krzysztof BREDE:
– Konsekwencja w grze od tyłu bardzo cieszy. Martin Polaczek bardzo dobrze dyrygował zespołem, pobudzał linię obrony. Przede wszystkim w sytuacji, kiedy graliśmy w przewadze.

Bez poważnych strat się jednak nie obyło. W kolejnym meczu z uwagi na żółte kartki nie będą mogli zagrać Łukasz Sierpina i Rafał Figiel.
Krzysztof BREDE:
– To na pewno nas smuci. Ale po to jest drużyna, po to są następni zawodnicy, aby wejść na boisko. Inni zawodnicy muszą wziąć na siebie odpowiedzialność. Wierzę w swoich piłkarzy, w pracę, którą wykonują. Ci, którzy wejdą, będą głodni i będą chcieli pomóc zespołowi w jak najlepszy sposób. Jestem przekonany, że wejdą na boisko na pełnej… Nie będę przeklinał, ale tak się mówi w szatni. Każdy z zawodników będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony. To będzie taki moment, kiedy będziemy chcieli sprawdzić, jak będziemy funkcjonować bez tych zawodników. Uważam, że zmiennicy powinni dobrze ich zastąpić. Pewnych rzeczy nie można uniknąć. A czy sędzia musiał pokazać Rafałowi żółtą kartkę? Może nie będę tego komentował. To sprawa arbitra. „Figo” dał pretekst, a sędzia był bardzo wyczulony.

Pewne jest również to, że jeśli na koniec sezonu będziecie mieć jednakową ilość punktów z Wartą, to ten rywal was nie wyprzedzi.
Krzysztof BREDE:
– Pokonaliśmy u siebie lidera i wiemy, że mamy z nim lepszy stosunek bezpośrednich spotkań. Łącznie wygraliśmy z nimi w dwumeczu 3:2. To coś musi bardzo cieszyć.

Na zdjęciu: Krzysztof Brede, po pokonaniu Warty Poznań, nie mógł być niezadowolony.