Górecko bierze CKS Czeladź!

Krzysztof Górecko w przeszłości wprowadził do III ligi Szombierki Bytom i Gwarka Tarnowskie Góry, a teraz ma pchnąć do przodu klub z Czeladzi, będący dziś beniaminkiem klasy okręgowej.


To rzadka sytuacja, gdy trener z licencją UEFA Pro, który niedawno otrzymywał sygnały z klubów ze szczebla centralnego, wiąże się z beniaminkiem „okręgówki”. Doszło do niej w Czeladzi. Krzysztof Górecko objął CKS. W przeszłości szkoleniowiec ten wieloletnią pracą odciskał piętno na Szombierkach Bytom i Gwarku Tarnowskie Góry, świętując awanse do III ligi. Teraz wysłał sygnał, że mogą nadejść lepsze czasy dla czeladzkiej piłki.

Gdzie jest sufit?

– Gdyby CKS był zespołem z klasy okręgowej bez większych ambicji, to nie przekonałby mnie niczym, ale dość szybko znaleźliśmy wspólny język. Chcemy zrobić tu coś fajnego z konkretnymi ludźmi, którzy klarownie przedstawili mi swój plan. Na rozmowach przedstawiłem też swoje warunki, zarząd albo już je spełnił, albo zadeklarował ich spełnienie, dlatego nie mam obaw, zaczynając pracę – mówi Górecko.

W Czeladzi 49-letni szkoleniowiec podpisał kontrakt do 30 czerwca 2024 roku. Przejmuje drużynę z rąk trenera Adama Bały, który zostawił ją na 6. pozycji w tabeli katowicko-sosnowieckiej „okręgówki”, z dorobkiem 30 punktów po 17 kolejkach i stratą 16 „oczek” do gwarantującej awans pozycji lidera, okupowanej zimą przez AKS Mikołów.

– Mam nadzieję, że czas pokaże, iż naszym sufitem nie będzie czwarta liga. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w tym sezonie dogonienie czołówki jest już nie do zrobienia. Nawet gdyby znalazł się zespół, który wygra wiosną wszystkie mecze, to trudno byłoby liczyć, że seryjnie punkty będą gubić liderzy, na czele z AKS-em Mikołów, czyli dobrym zespołem z dobrym trenerem (Adamem Krzęciesą – dop. red.). Nie ma co ukrywać, że zaczniemy budowę drużyny mającej uzyskać awans do czwartej ligi za półtora roku – tłumaczy Krzysztof Górecko.

Coś się dzieje

CKS jeszcze wiosną występował ledwie w klasie A, ale już wtedy z Czeladzi dochodziły nieśmiałe głosy, że w mieście liczy się na nawiązanie do nie tak dawnych czasów, gdy klub występował na szczeblu III-ligowym.

– O każdej porze dnia i nocy do dyspozycji mamy pełnowymiarowe treningowe boisko, czego kiedyś mi brakowało Niebawem drużyna będzie mogła przenieść się do nowego budynku z szatniami, czego ikt w Czeladzi raczej by nie robił, jeśli celem byłaby tylko klasa okręgowa. Lubię, gdy coś się dzieje. Liczę, że będzie to kolejny mój klub, w którym nie popracuję rok czy dwa, a dłużej i po czasie będzie się wspominało to jako dłuższą przygodę zakończoną sukcesami.

Tu jest jakiś projekt. Tak było w Szombierkach, tak było w Gwarku – podkreśla szkoleniowiec, który w Bytomiu pracował przez 8 lat, a w Tarnowskich Górach – przez 6. Z Gwarkiem rozstał się po zakończeniu poprzedniego sezonu, z zespołem uplasował się w III lidze na 12. pozycji.

Wegetacja go nie interesuje

– Przez pół roku bardzo brakowało mi piłki. Otrzymywałem zapytania z GKS-u Jastrzębie, Pogoni Siedlce, ale konkrety słyszałem tylko z klubów III-ligowych. Poznałem smak życia bez piłki. Zbigniew Boniek mówił, że PZPN tworzy cztery grupy trzeciej ligi, by grały w niej kluby mające pieniądze. Niestety, trenerowi trudno byłoby żyć za kwoty, które proponowały mi kluby trzecioligowe. Z satysfakcją powiem, że Gwarek wynagradzał mnie za pracę bardzo sowicie, porównując to z ofertami, które miałem ostatnio.

Wegetacja w trzeciej lidze mnie nie interesuje. Jasne, że chciałbym pracować wyżej, ale nie jestem już młodym trenerem. Poprzez wyniki nie byłem w stanie przekonać do siebie prezesów klubów drugoligowych. W Szombierkach i Gwarku wywalczyłem kilka awansów i sądziłem, że to będzie oddziaływać na rynek, ale żadna szansa się nie pojawiła. Moim marzeniem jest praca na szczeblu centralnym. Skoro nikt mi jej nie proponuje, to może sam wywalczę ją ze swoim klubem – mówi Górecko.


Na zdjęciu: 5 awansów – 4 z Szombierkami i 1 z Gwarkiem Tarnowskie Góry – uzyskał w przeszłości Krzysztof Górecko. Na kolejne pora w Czeladzi?


Fot. Dorota Dusik