Kto może zastąpić Paulo Sousę?

Szczególna sytuacja sprawiła, że po roku polska reprezentacja znów musi szukać nowego selekcjonera. Władze ciągle się zastanawiają, choć pojawiło się już kilku kandydatów.


Rozwój spraw na pewno nie jest komfortowy. Polski Związek Piłki Nożnej nastawiał się na to, że w marcowych barażach drużynę poprowadzi Paulo Sousa, który zresztą także przekonywał wszystkich naokoło, że nie ma tematu odejścia do Brazylii. Sytuacja potoczyła się jednak inaczej i PZPN ma teraz zagwozdkę.

Uśmiech Brzęczka

Czasu nie ma ani dużo, ani mało, bo tak czy siak nowy selekcjoner nie będzie miał zbyt dużego pola do popisu przed spotkaniem z Rosją. Do meczu zostało ponad 2,5 miesiąca i brak choćby jednego wcześniejszego zgrupowania. Ten, kto zastąpi Sousę, będzie więc musiał działać głównie w sferze teorii. Będzie musiał przeanalizować dostępny materiał tylko na podstawie przeszłych występów, z piłkarzami będzie mógł tylko porozmawiać, a taktykę będzie musiał ułożyć jedynie „na czuja”.

Z tego też powodu nadchodzący wybór promuje szkoleniowców polskich – a więc tych, którzy już obecną sytuację reprezentacyjną mniej więcej znają. Zagraniczny trener ponownie przyszedłby na nieznany teren i musiał – jak Sousa – poznawać go od zera. Portugalczyk (także przez własne niechlujstwo) nie zrobił tego przez rok, więc dokonać tego w dwa miesiące również byłoby nie sposób.

Z tego też powodu wokół reprezentacji krążą obecnie trzy nazwiska: Czesław Michniewicz, Michał Probierz oraz… Adam Nawałka. Niektórzy z utęsknieniem wypatrują także powrotu Jerzego Brzęczka, który teraz zapewne siedzi w swoim domu uśmiechając się delikatnie pod nosem, kiedy okazało się, że ów portugalski zbawca jednak polskiej piłki nie zbawił. Jego zatrudnienie wydaje się jednak wątpliwe, bo choć Sousa nawalił po całości, to jednak Brzęczek także nie był tym, kogo wszyscy w Polsce oczekiwali.

Liczy się wynik

Nazwisko Michniewicza nie po raz pierwszy pojawia się w kontekście seniorskiej kadry. Dla wielu osób były trener Legii Warszawa to taktyczna czołówka, jeśli chodzi o polskich szkoleniowców. Faktycznie, 51-latek zna się na swojej robocie, chociaż nie jest też tajemnicą, że jego zespoły mają duże problemy z grą ofensywną. Zamurować tyły i grać z kontry, liczyć na stały fragment – to Michniewicz potrafi.

Gorzej z atakiem pozycyjnym, chociaż… tak po prawdzie Polska nigdy asem w tym aspekcie nie była, bo „biało-czerwoni” dużo lepiej odnajdywali się w bezpośrednim ataku. Tutaj można więc doszukać się dopasowania.

Kolejna sprawa jest taka, że Michniewicz zna pracę w PZPN-ie, bo w latach 2017-2020 prowadził reprezentację do lat 21, gdzie osiągał zadowalające wyniki i po raz pierwszy od 1994 roku awansował z tą drużyną na młodzieżowe Euro 2019 (roku 2017 nie ma co liczyć, bo Polska była gospodarzem i w eliminacjach występować nie musiała).

Poza tym – co może być w obecnej sytuacji najważniejsze – styl Michniewicza nie należy do efektownych, ale do efektywnych. A przecież każdy doskonale wie, że w barażowym meczu z Rosją (szczególnie po odejściu Sousy) nie będzie liczył się styl, ale tylko i wyłącznie rezultat.

Krakowskie połączenie

W dalszej kolejności jako potencjalnych kandydatów dla reprezentacji wymienia się Probierza i Nawałkę. Obaj pozostają teraz bez pracy. Ten pierwszy w listopadzie definitywnie zakończył swój projekt w Cracovii, a od lat słynie z chętnego wypowiadania się na temat tego, jak powinien wyglądać futbol w Polsce. Stąd też i w przeszłości dywagowano, czy Probierz nie nadałby się czasem do reprezentacji.



Nawałka natomiast jest bez roboty od marca 2019 roku, kiedy zakończyła się jego nieudana przygoda z Lechem Poznań. Patrząc na nastroje kibiców, wyraźnie widać, że wiele osób ciągle patrzy na niego z sentymentem i chciałoby, aby to właśnie 64-latek urodzony w Krakowie ponownie poprowadził reprezentację.

Raczej między bajki należy włożyć kandydaturę dotyczącą Marka Papszuna, która w eterze pojawia się chyba tylko z braku laku. PZPN natomiast ciągle myśli. Sprawa jest bardzo świeża, więc trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, aż Cezary Kulesza i spółka przemyślą sprawę, policzą się z Sousą i zatrudnią kogoś w jego miejsce.


Na zdjęciu: Czesław Michniewicz w przeszłości pracował już z orzełkiem na piersi.
Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus