Kto nową miotłą w Jastrzębiu?

Po porażce z Wigrami Suwałki trener Jarosław Skrobacz odszedł z GKS-u 1962 Jastrzębie.


Piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie mają powody, by się martwić finiszem rozgrywek ligowych. W niedzielę przegrali czwarty mecz z rzędu i w tej chwili są najsłabszym zespołem po restarcie rozgrywek ligowych. W 8. spotkaniach powiększyli swoje konto zaledwie o 4 punkty i marna to dla nich pociecha, że takim samym dorobkiem w analogicznym czasie mogą „pochwalić się” Olimpia Grudziądz i Wigry Suwałki.

Trener Jan Woś, który w Suwałkach zastępował na ławce zdyskwalifikowanego Jarosława Skrobacza, na konferencji prasowej musiał robić dobrą minę do złej gry.

– Wynik może o tym nie świadczy, ale zrobiliśmy wszystko, żeby dobrze przygotować się do tego meczu – powiedział 46-letni szkoleniowiec, który jest prawą ręką trenera Skrobacza.

– Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że przeciwnik będzie walczył, by pokazać, że gra u siebie i wyjdzie na boisko podwójnie zmobilizowany. Nikt z nas na pewno nie zlekceważył Wigier.

Myślę, że weszliśmy nieźle w ten mecz, bo stworzyliśmy dwie stuprocentowe sytuacje do zdobycia bramki, których – niestety – nie wykorzystaliśmy, a sami straciliśmy gola. Dosyć łatwo dochodziliśmy do sytuacji strzeleckich, ale kompletnie – nie po raz pierwszy – zawiodła skuteczność. Gdyby udało nam się strzelić chociaż jedną bramkę, wszystko udałoby się odwrócić, zespół nabrałby wiary w siebie.

W II połowie nie byliśmy w stanie stworzyć sobie takich sytuacji, jakie wypracowaliśmy do przerwy. Nie mieliśmy przewagi, a przeciwnik kilka razy wyszedł z groźnymi kontrami. Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji, wiemy doskonale, że czeka nas bardzo ciężka końcówka sezonu. Mieliśmy niezłą sytuację przed wznowieniem rozgrywek, bo w poprzedniej części rozgrywek graliśmy dobrze. Nasza sytuacja jest trudna, ale zrobimy wszystko, by się z tego wykaraskać.

W poniedziałek okazało się, że misji ratowania drużyny GKS-u 1962 Jastrzębie przed degradacją do 2. ligi podejmie się już inny szkoleniowiec, bo Jarosław Skrobacz złożył rezygnację z piastowanej funkcji.

W geście solidarności jego śladami podążył Jan Woś, który w poniedziałek o godzinie 16.30 poprowadził jeszcze trening wyrównawczy. Fakt, że ostatni okres pracy trenera Skrobacza nie był udany, nie powinien przesłonić jego wcześniejszych osiągnięć.

W ciągu 4-letniej pracy w Jastrzębiu Jarosław Skrobacz uratował GKS 1962 przed degradacją do 4. ligi, awansował z nim najpierw do 2. ligi, a potem na zaplecze ekstraklasy. W sezonie 2016/2017 jako III-ligowiec klub z Jastrzębia przebił się do ćwierćfinału Pucharu Polski i został z tych rozgrywek wyeliminowany przez… Wigry Suwałki.

Zgodnie z informacją klubu, nazwisko nowego szkoleniowca GKS-u 1962 powinniśmy poznać w najbliższym czasie. W przestrzeni medialnej przewijają się takie nazwiska jak Adam Nocoń, Piotr Rzepka, Łukasz Surma, Piotr Mosór.


Czytaj jeszcze: Strzały ślepą amunicją


Obecna sytuacja drużyny z Jastrzębia Zdroju jeszcze nie jest beznadziejna, lecz na pewno jest „podbramkowa”. Wprawdzie w najbliższym meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała do dyspozycji nowego trenera będą już Dominik Kulawiak i Damian Tront, ale w Suwałkach kontuzji kolana doznał stoper Michał Bojdys i najprawdopodobniej nie zagra do końca sezonu. Kłopoty z więzadłami ma ponadto Łukasz Norkowski i dla niego obecny sezon również się już zakończył.

Dla piłkarzy GKS-u nie mogą być alibi zaległości w wypłacie kontraktów (niedawno dostali wyrównanie za kwiecień) i premii meczowych. W Bełchatowie perspektywy są o wiele gorsze niż w Jastrzębiu, a mimo to drużyna trenera Marcina Węglewskiego w 8. ostatnich meczach zdobyła 14 punktów. Można? Można, bo jak mawia stare przysłowie „Dla chcącego nic trudnego”.


Na zdjęciu: – Mój czas w Jastrzębiu już się skończył – stwierdził trener Jarosław Skrobacz. Jan Woś podążył tropem swojego zwierzchnika.

Fot. gksjastrzebie.com