Kuba czeka na decyzję

To nie było jedyne zaskoczenie ze strony trenera, który na poniedziałkowym treningu tryskał taką energią, jakby sam chciał wystąpić przeciw Włochom, z którymi po raz ostatni grał na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie ponad 26 lat temu.

Włosi zaniżają zarobki Polaków

Wczoraj „La Gazetta dello Sport” opublikowała – szacunkowe – wysokości kontraktów wszystkich piłkarzy w Serie A, w tym również Polaków. Liderem pod względem zarobków, zdaniem dziennika, wśród naszych reprezentantów jest Wojciech Szczęsny, który w Juventusie pobiera rocznie 4 miliony euro. Arkadiusz Milik może liczyć w SSC Napoli na gażę wynoszącą 2,5 miliona, zaś zamykający podium jego klubowy kolega Piotr Zieliński – 1,1 miliona. Pytanie tylko, na ile rzetelne są te dane, skoro nieobecnego tym razem w Duble Tree by Hilton Łukasza Teodorczyka „LGdS” oszacowała na 400 tysięcy euro rocznego uposażenia, tymczasem przed wakacjami w Anderlechcie napastnik zarabiał 2 miliony euro, oczywiście brutto. Według źródeł „Sportu”, po przeprowadzce z Brukseli nasz rodak rzeczywiście zgodził się – w zamian za wydłużenie umowy do 4 lat (w Belgii była ważna jeszcze tylko przez dwa sezony) – na obniżenie apanaży, ale w zestawieniu „La Gazetty” przy jego nazwisku brakuje co najmniej jedynki z przodu (czyli miliona). Czyżby był to element gry psychologicznej Włochów przed piątkowym spotkaniem w Lidze Narodów?

A skoro już o polskich piłkarzach w Serie A mowa, to według naszych ustaleń kuszony do podpisania pełnomocnictwa na wyłączność na włoski rynek był Kamil Grosicki, ale miał stanowczo odmówić agencji reprezentowanej przez znaczącą obecnie w europejskim futbolu personie. „Grosik”, który jest nadal potrzebny kadrze, co usłyszał bezpośrednio od selekcjonera Brzęczka, najlepszą ofertę tego lata – wyższą niż w Bursasporze i Sportingu – otrzymał z Panathinaikosu, ale poszukującego na nowo stabilizacji niedawnego potentata z Aten nie uznał za solidnego pracodawcę. Na zmianę klubu musi poczekać co najmniej pół roku. Być może wówczas dojrzeje już jednak do przeprowadzki na Półwysep Apeniński, na który najkrótsza droga wiedzie przez… reprezentację Polski?

Nie po to, by dobrze zjeść

„Grosika” na zgrupowaniu nie ma, w Double Tree by Hilton stawił się zaś oczywiście – mimo braku w meczowej kadrze VfL Wolfsburg w obu rozegranych w obecnym sezonie spotkaniach Bundesligi – Kuba Błaszczykowski. 100-krotny reprezentant Polski jest na chodzie, nie musiał się poddawać gruntownemu serwisowi trenera przygotowania motorycznego Leszka Dyi, a jedynie detalicznej kosmetyce, polegającej na indywidualnych zabawach. Doświadczony skrzydłowy będzie w 100 procentach gotowy na mecz z Włochami, ale czy zagra – decyzja podobno jeszcze nie zapadła.

Kuba z pewnością nie wyobraża sobie innego rozwiązania, każdy z piłkarzy obecnych na zgrupowaniu w stołecznym Wawrze stawił się tam z nastawieniem poprawienia reprezentacyjnych statystyk. – Przyjechałem po czterech latach przerwy na zgrupowanie nie po to, aby tylko dobrze zjeść. Chcę grać, po to tu zresztą wszyscy jesteśmy – stwierdził wczoraj [Mateusz Klich], rozgrywający Leeds United. – Dojrzałem, na boisku mogę dać zespołowi dużo więcej niż za poprzednim razem. Pracuję teraz z wybitnym trenerem w klubie (Marcelo Bielsa – przyp. red.), który otworzył mi oczy na wiele kwestii. Jeśli będę w dobrej dyspozycji, jestem w stanie pomóc reprezentacji. A nie będę oszukiwał, był moment, kiedy myślałem, iż mój czas w drużynie narodowej minął już bezpowrotnie. Cała moja kariera pełna jest wzlotów i upadków, więc cieszę się, że jeszcze raz się podniosłem i znów jestem w kadrze.