„Kuchy” pochylił głowę. Co dalej z Michałem Kucharczykiem?

Znając dyplomatyczne zacięcie prezesa Legii, Dariusza Mioduskiego, można się było spodziewać, że karne przesunięcie Michała Kucharczyka do drużyny rezerw doczeka się ciągu dalszego na papierze. Dokładnie tak się stało. Treść oświadczeń, które cytujemy poniżej, również nie stanowią wielkiego zaskoczenia.

Nie chciał urazić

„Kuchy” złożył podpis na dokumencie, który nie sposób odczytać jako żal za grzechy, wyraz skruchy i obietnicę poprawy: „W związku z przesunięciem mnie na czas określony do drugiej drużyny, przyjmuję, choć z trudnością, decyzję klubu oraz sztabu szkoleniowego. Mam świadomość, że po meczu z Wisłą, moje zachowanie mogło zostać odebrane jako niewłaściwe wobec kolegów z drużyny oraz sztabu szkoleniowego i jest mi z tego powodu przykro. Zapewniam, że nie chciałem nikogo urazić i był to efekt zbyt silnych emocji. Wiem, że emocje są złym doradcą, dlatego zamierzam skoncentrować się wyłącznie na pracy i treningu, aby odbudować swoją pozycję w pierwszej drużynie Legii Warszawa. Dobro drużyny jest dla mnie sprawą nadrzędną, a moje podejście do obowiązków profesjonalnego piłkarza Legii Warszawa jest niezmienne od momentu, gdy pierwszy raz założyłem koszulkę z L-ką na piersi. Zamierzam udowodnić to swoją postawą w szatni i na boisku”.

Owoc irytacji

Wciąż dokładnie nie wiadomo, co spowodowało nałożenie na piłkarza dotkliwej sankcji. Przypomnijmy, że po sobotnim treningu Kucharczyk udał się w drogę powrotną do domu, ale musiał zawrócić, bo został ponownie wezwany do klubu. Tam usłyszał, że zostaje przesunięty do III-ligowej drużyny rezerw. Nieoficjalnie mówi się, że 27-letni pomocnik niewłaściwie zareagował na uwagi szkoleniowca podczas zajęć. Tłumaczono irytacją, wynikającą z faktu, że w tym roku „Kuchy” jest najczęściej rezerwowym.

Ważne ogniwo

Teraz głos szkoleniowca. W jego oświadczeniu czytamy: „Czasem jako trener muszę podejmować trudne i niepopularne decyzje, bo najważniejsza jest jedność drużyny. W tym wypadku zakładam, że w perspektywie czasu decyzja ta okaże się dobra również dla zawodnika. Nie będę publicznie mówił o przyczynach przesunięcia Michała do drużyny rezerw, bo ważniejsze od powodów tej decyzji będą jej długoterminowe skutki. W poniedziałek spotkałem się z Michałem oraz drużyną i odbyliśmy razem szczerą rozmowę. Wierzę, że za dwa tygodnie Michał wróci do drużyny i będzie jej ważnym ogniwem, zarówno na boisku, jak i w szatni”.

Dwa tygodnie. Taki wymiar kary to kompromis. Jozak doskonale wie, że na dłużej nie powinien rezygnować z zawodnika, który w bieżącym sezonie wpisał się na listę strzelców siedmiokrotnie.