Kupmy sobie po maseczce!
Ruch sprzedał całą partię w godzinę, Górnik pokrył je jonami srebra, a dochodem wspierał szpitale, podobnie jak GieKSa, z kolei w Lubinie są gratis do każdego zamówienia w internetowym sklepie. Kluby piłkarskie ruszyły ze sprzedażą maseczek, od dziś obowiązkowych w przestrzeni publicznej.
Przypominające je chusty w świecie piłkarskim kojarzą się raczej negatywnie. Znamy przypadki osób, które musiały oddawać je przed meczem do depozytu, nawet pomimo mrozu, bo akurat jeden czy drugi ochroniarz za bardzo wziął sobie do serca, że zakrywanie twarzy na trybunach jest niezgodne z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych. Niektórzy łamanie tego zakazu jednoznacznie łączą ze stadionowymi chuliganami.
Od dziś jednak chusty, kominy czy maseczki z emblematami klubowymi oznaczać będą wypełnienie obywatelskiego obowiązku, stosowania się do wchodzącego dziś w życie pandemicznego wymogu zasłaniania twarzy i nosa w przestrzeni publicznej. Skoro tak, to interes wyczuły też kluby. W myśl tzw. „real-time marketingu”, rozpoczęły sprzedaż maseczek.
Z jonami srebra
– Gdy w ubiegłym tygodniu dowiedzieliśmy się o postanowieniach państwa, natychmiast podjęliśmy decyzję. To była bardzo szybka akcja: zaprojektowanie wzorów, „wbicie” się w kolejkę do naszej partnerskiej szwalni, zadbanie o produkcję.
Już w czwartek jej owoce będą rozsyłane do kibiców, o czym wcześniej informowaliśmy. Ostrzegliśmy kibiców, że na realizację zamówień trzeba będzie poczekać około tygodnia, bo terminy w zakładach są teraz napięte. Spodziewamy się około tysiąca zamówień, a wiemy, że finalnie będzie ich jeszcze więcej – opowiada Bartłomiej Perek, rzecznik Górnika Zabrze, czyli klubu piłkarskiego, który – o ile się nie mylimy – ruszył ze sprzedażą maseczek jako pierwszy w Polsce.
Do wyboru daje dwa rodzaje: jednowarstwową i dwuwarstwową, o aż pięciu wzorach. Cztery zawierają herb, jeden pieszczotliwie zwany jest „Jorgusiem”, bo ilustruje fragment twarzy maskotki klubowej o tym imieniu. Maseczka dwuwarstwowa pokryta została nawet jonami srebra, dzięki czemu ma właściwości antybakteryjne.
Cena? Symboliczne, nawiązujące do roku założenia klubu 19,48 zł za maseczkę jednowarstwową oraz 29 zł za tę dwuwarstwową. Co istotne – 5 zł z każdego zamówienia Górnik przeznacza na pomoc dla szpitala miejskiego w Zabrzu.
– Nasi kibice przeprowadzają różne akcje pomocy, współpracujemy z nimi, dlatego nie wyobrażaliśmy sobie, byśmy przy takiej okazji nie wsparli szpitala. Wielu z nas ma teraz problemy, ale najważniejsi są ci, którzy na pierwszej linii frontu walczą o nasze bezpieczeństwo, zdrowie, życie. Gdy tylko można im jakoś pomóc, to należy to czynić – przyznaje Perek.
Ledwo nadążają
„Piątaka” z każdej sprzedanej maseczki na rzecz szpitali przekazuje też GKS Katowice. A konkretnie – sklep „Blaszok”, bo w Katowicach dystrybucją klubowych gadżetów na zasadzie oficjalnej licencji zajmuje się nie bezpośrednio GKS, a jego kibice.
– Wszyscy byśmy chcieli, aby maseczki towarzyszyły nam jak najkrócej, ale na razie wygląda na to, że zostaną z nami na dłuższy i – co gorsza – bliżej nieokreślony czas – mówi „Berki”, kibic GKS-u zaangażowany w działalność sklepu. – Postanowiliśmy przygotować ochrony na nos i twarz z herbem GieKSy.
Pomysł zrodził się już na początku pandemii. Zaczerpnęliśmy go od naszych braci z Banika Ostrawa, którzy chyba jako pierwsi na to wpadli.
Skontaktowaliśmy się z firmą szyjącą maseczki, przedstawiając jej trzy wzory. Już otrzymaliśmy zamówienia na około 500 maseczek, a cały czas przyjmujemy kolejne. Firma je szyjąca ledwo nadąża z produkcją. Maseczka kosztuje 30 złotych, ale 5 złotych z każdej zamówionej w okresie świątecznym wesprze katowickie szpitale, które apelują o pomoc.
Wkrótce przelejemy na ich konto 1000 złotych. Jak ta kwota zostanie rozdysponowana nie będziemy wnikać, ale cieszymy się, że w taki sposób możemy pomóc.„Blaszok” jest obecnie zamknięty, lecz rozważamy otwarcie go na jeden z dni dla tych, którzy maseczkę wolą odebrać osobiście, z zachowaniem rzecz jasna wszelkich środków ostrożności.
Sprzedaż innych klubowych gadżetów również jest prowadzona i skutków pandemii specjalnie nie odczuwamy – dodaje „Berki”.
Sprzedaż na pniu
Cegiełki dla szpitali w przypadku maseczek nie przewidziano w Chorzowie. – Nasi kibice pomagają szpitalom na bardzo szeroką skalę. W ostatnich tygodniach różnych akcji było sporo, a to zapewne nie koniec – mówi Tomasz Ferens, rzecznik Ruchu, którego maseczki kosztują 25 zł. W tej chwili jednak… nie są dostępne w sprzedaży.
– Wprowadziliśmy je do naszego asortymentu jeszcze zanim okazało się, że będą obowiązkowe. Zamówiliśmy taką małą próbną partię i nawet nie zdążyliśmy jej zareklamować, a natychmiast się sprzedała. Teraz firmy produkujące tego typu rzeczy mają bardzo wiele zamówień, czas oczekiwania jest dłuższy niż zwykle.
We wtorek do sprzedaży wypuściliśmy kolejną partię , już większą – i też się błyskawicznie rozeszła, dosłownie w ciągu godziny. Maseczek było kilkadziesiąt. Zamówiliśmy ich większą liczbę, ale producent dostarcza nam je partiami, teraz czekamy na kolejną.
Gdy tylko się pojawi, od razu wprowadzimy ją do sprzedaży. Zadbamy też o inne wzory – opowiada rzecznik „Niebieskich”. Jedyny na razie wzór maseczki, z herbem klubu, rokiem założenia 1920 i w obowiązkowym niebieskim kolorze, na zdjęciu reklamował kierownik drużyny Andrzej Urbańczyk. Kolejne wzory mają mieć w sobie akcent 100-lecia klubu, bo będą zawierać jubileuszowy herb.
Hity kwarantanny
Pandemia to trudny czas dla wszelkich sklepów – wydaje się, że również tych klubowych, stacjonarnych, znajdujących się przy piłkarskich stadionach. Chociaż…
– Nam akurat obroty w sklepie specjalnie nie spadły. To chyba jedyny obszar, który nie odczuł tego trudnego czasu i stale funkcjonuje – cieszy się rzecznik prasowy Górnika.
– Mamy dwa hity „kwarantanny”. Jeden to maseczki, a drugi – kolekcja na 50-lecie awansu do finału Pucharu Zdobywców Pucharów. Cieszy się gigantycznym zainteresowaniem, generuje dużą liczbę zamówień. Przede wszystkim koszulki.
Były dwa rodzaje: pierwszy, limitowany, zawierał nr 3 i nazwisko Stanisława Oślizły. Takich koszulek było tylko 100, rozeszły się w kilka godzin. Podstawowa wersja, tańsza, nie była już elitarna i limitowana. Zeszło około 600 sztuk. Zainteresowaniem kibiców cieszą się też szaliki, wpinki czy proporce – wylicza Bartłomiej Perek.
Dzieje się też w Chorzowie, ale nie może być inaczej, skoro już w poniedziałek przypadają setne urodziny Ruchu. – W ostatnim czasie sporo było takich gadżetów, które szybko się sprzedawały. Jubileuszowe kubki, szaliki, „polówki”… Nawet z trochę bardziej kosztownymi gadżetami nie było problemu.
Wypuściliśmy choćby jubileuszową kolekcję monet i odznak, wielu kibiców płaciło z góry – przyznaje rzecznik Ruchu. Dodaje, że koszty dostawy wielu internetowych zamówień od kibiców z Chorzowa byłyby tak niewspółmierne do odległości, że – przy zachowaniu środków bezpieczeństwa – pracownicy Ruchu obsługują dostawy sami.
– Cały czas wsłuchujemy się w to, co głoszą władze kraju. Szykuje się odmrożenie gospodarki, dlatego przygotowujemy się do momentu, gdy będziemy mogli otworzyć znów „grzybka” dla kibiców – mówi Ferens.
Na razie jednak trzeba nosić maseczki.
(mag, mar)
Na zdjęciu: Maseczkę Ruchu kosztującą 25 zł promował kierownik chorzowskiego zespołu Andrzej Urbańczyk.