Kwalifikacje do MŚ 2023. Zabrakło najważniejszego

Zgodnie z zapowiedziami walka i zaangażowanie były, ale na Izrael to nie wystarczyło. Polacy przegrali, bo zaprezentowali fatalną skuteczność.


Dla naszej reprezentacji inaugurujący eliminacje mistrzostw świata w 2023 roku mecz z Izraelem był nowym otwarciem. Nowy trener, Igor Milicić, który zastąpił Mike’a Taylora, ma za zadanie odmłodzić kadrę. Do Tel Awiwu zabrał więc w większości młodych zawodników, którzy albo debiutowali w reprezentacji, albo ich doświadczenie w biało-czerwonych barwach było i jest niewielkie.

Mimo to Polacy do starcia w Tel Awiwie przystąpili w bardzo bojowych nastrojach. Zapowiadali walkę do upadłego od pierwszej do ostatniej minuty – obronę na całym parkiecie, nacisk na rywali i huraganowe ataki. – Będziemy całkowicie przygotowani. Dla nas pojawia się szansa. Jesteśmy na tym zgrupowaniu po to, aby wygrać dwa najbliższe spotkania. Chcemy bić się z orzełkiem na piersi o najwyższe cele – tłumaczył Tomasz Gielo, jeden z bardziej doświadczonych graczy w talii Milicicia.

– Teraz wszyscy zawodnicy w drużynie przejmują bardziej odpowiedzialną rolę. Nawet ci koszykarze, którzy nigdy nie grali w kadrze, mogą wskoczyć do pierwszej piątki. To ma być zespół, jedność. To ma być nasza siła. Wierzę, że zaskoczymy rywali naszą fizycznością. Pytanie, jak będziemy stosować nasze założenia taktyczne przed izraelską publicznością, jak nasz młody zespół dostosuje się do tej gorącej atmosfery – zapowiadał z kolei Igor Milicić, selekcjoner naszej drużyny.

Polacy zaczęli wybornie. Twardą obroną zaskoczyli i stłamsili gospodarzy. Wprawdzie pierwsi stracili punkty, ale potem przez blisko dziewięć minut nie pozwolili Izraelczykom na oddanie celnego rzutu z gry. Prowadzili już nawet 21:6. W tym czasie w strefie podkoszowej kapitalnie spisywał się Aleksander Balcerowski. Blokował i zbierał. W ataku natomiast swoje zrobili Marcel Ponitka oraz Michał Kolenda.

Pod koniec pierwszej kwarty nastąpiły jednak pierwsze oznaki zbliżających się problemów. Nasi gracze przestali trafiać, a gospodarze coraz częściej popisywali się udanymi akcjami w ataku.

Krach nastąpił w drugich 10 minutach. Polacy wyglądali, jakby zabrakło im sił. Za to rywale rozpędzali się z minuty na minutę. Popis dali Jake Cohen oraz Yam Madar. Ten drugi wręcz perfekcyjnie prowadził grę Izraela. Raz za razem znajdował kolegów na dogodnych pozycjach. Miejscowi odrobili straty i kontrolowali wydarzenia na parkiecie.

W 35 minucie wygrywali 61:49. I wtedy sytuacja się odwróciła. „Trójki” trafili Balcerowski oraz Michał Kolenda. Biało-czerwoni zbliżyli się na dwa „oczka” (61:63) i mieli minutę na zadanie decydującego ciosu. Niestety, nie zadali. Izraelczycy wyszli z opresji. Faulowani nie mylili się z linii rzutów wolnych. Z kolei nasi gracze próbowali „dopaść” rywali rzutami zza linii 6,75 m. Grali pod Jakuba Garbacza. Nasz rzucający nie miał jednak dnia. W całym meczu przestrzelił wszystkie 12 prób za trzy punkty!

W niedzielę Polacy rozegrają drugi mecz w eliminacjach, w Lublinie podejmą Niemcy.

Grupa D

Izrael – Polska 69:61 (12:21, 19:6, 18:12, 20:22)

IZRAEL: Mekel 11 (3×3), Madar 8, Ginat 11, Menco 3 (1×3), Cohen 11 – Ziv 4, Zalmanson 2, Segev, Levi 10 (2×3), Pnini 9 (2×3). Trener Guy GOODES.

POLSKA: Garbacz 10, M. Kolenda 16 (3×3), Balcerowski 11 (1×3), Marcel Ponitka 5 (1×3), Zyskowski 5 (1×3) – Olejniczak 4, Ł. Kolenda 3, Karolak, Dziewa, Schenk 4, Nizioł, Gielo 3 (1×3). Trener Igor MILICIĆ.


Na zdjęciu: Jakub Garbacz meczu w Tel Awiwie nie zapisze do udanych.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus